W mojej rodzinie ten budynek był dyżurnym obiektem marzeń. Gdyby ten budynek był moją własnością powtarzał mój ojciec (lata sześćdziesiąte) … i dalej była dłuższa tyrada dotycząca remontu. Gdybyśmy mieli pieniądze powtarzały młodzieńczo moje dzieci… Uważaliśmy, że jest to chyba najładniejszy budynek w Końskich. Siódmego października 2009 zburzono nasze marzenia.
Ks. Józef Barański wspominał (1995 r.): „Mając lat 15, ze względów rodzinnych, przeniosłem się ze szkoły średniej w Końskich do Warszawy. W większość dni szkolnych przejeżdżałem, a po lekcjach przechodziłem mostem, który wtedy nosił nazwę Kierbedzia. Od czasu do czasu towarzyszyłem swemu profesorowi od historii, który zaciągał mnie na Stare Miasto i tam pokazywał mi różne zabytki, nie skąpiąc objaśnień. Pamiętam takie jego powiedzenie: jeśli poznasz dobrze historię tego zakątka, tego, co tu się działo, to i polubisz. Najpierw trzeba dobrze poznać, by potem polubić. Sądzę, że to powiedzenie można, w pewnej mierze zastosować i do nas tu zebranych. Żeby się lepiej czuć w Końskich, bardziej swojsko, nie obco, warto znać nie tylko osoby, ale i przeszłość tej miejscowości, jej historię, różne zabytki, wydarzenia. Znając to, może będziemy się tu lepiej czuli…”