Rarytas z mojego zbioru

Końskie, fotografia Henryka Zawadzkiego wykonana 16 stycznia 1945 r.

Tę książkę zawsze biorę do rąk z dużą atencją. Widać dobrą, przedwojenna oprawę introligatorską – ręcznie wykonywany ze złoceniami papier okładki, dyskretne tłoczone ozdobniki; widać dobrą rękę mistrza. Sama książka to dla mnie historyka amatora upragniony przedmiot. Jeszcze kilkanaście lat temu praktycznie niedostępna. Nieliczne egzemplarze pojawiały się na aukcjach bibliofilskich chociażby p. Andrzeja Metzgera z Kielc osiągały wysokie ceny (do kilkuset złotych). Mowa o Dekanacie Koneckim ks. Jana wiśniewskiego, wydanie z 1913 roku. Na stronie 112 (wkładka) znalazłem zapisek właściciela [w samej książce roi się od podkreśleń czerwonym i niebieskim ołówkiem, dopisków i większych uzupełnień na fiszkach]
Pisany pośpiesznie, wręcz reportażowo, widać dużą dozę emocji. Oczywiście wiem, że autorem zapisku był konecczanin Henryk Seweryn Zawadzki. Książkę otrzymałem po śmierci pana Henryka wraz z bardzo wieloma pamiątkami dotyczącymi miasta Końskie, dokumentami, zapiskami, fotografiami – to bezcenny zbiór z którego będę korzystał w pracy wydawcy.
Treść zapisku: 16.01.1945 r. nad ranem czołgi sowieckie znienacka otoczyły i wdarły się do miasta. Po krótkiej strzelaninie miasto panowały wojska sowieckie. Niemcy tym wydarzeniem byli zaskoczeni. Starosta, niemieccy urzędnicy, żandarmi nie zdążyli opuścić miasta – wszyscy padli na ulicach. Sowieckie czołgi zaskoczyły Niemców nieoczekiwanym pojawieniem się od strony Kielc. Po krótkiej stosunkowo strzelaninie (około 2 godzin) końskie wyglądały osobliwie. Ulice zapchane autami, niektóre wozy poprzewracane, słupy telegraficzne potrzaskane, zwoje drutów jak pajęczyna zwisa nad chodnikami, niektóre domy na ulicy 3 Maja podziurawione pociskami; większość domów świeci pustką wybitych szyb, szkło chrzęści pod nogami. Na jezdni i chodnikach sporo trupów żołnierzy niemieckich i sowieckich. w śródmieściu na tle dymów z płonącej kamienicy pp. Królikiewiczów (przy ulicy Zamkowej) rysuje się postrzelana pociskami wieża kościoła parafialnego. Okazała figura Chrystusa Króla na rogu ulicy Zamkowej i Tarnowskich – strzaskana do cna. Trzypiętrowy gmach żandarmerii podziurawiony, balkony jak szmaty smętnie zwisają ku dołowi. Wokoło miasta – detonacje, odgłosy walk, w mieście uwijają się czarne, okopcone czołgi sowieckie.
Fotografia Henryka Zawadzkiego wykonana 16 stycznia 1945 r. w Końskich. Widać uszkodzoną wieżę kościoła św. Mikołaja, bliżej fragment zachowanego ogrodzenia getta od strony zachodniej.

[Tekst został zamieszczony w kwartalniku Ziemia Odrowążów – grudzień 2009 r.]