Przy ulicy Nowy Świat (dzisiaj Wjazdowa) stały niegdyś dwa krzyże. Pierwszy krzyż znajduje się w pierwotnym miejscu, to jest przy zbiegu ulic: Starowarszawskiej (dawniej Warszawskiej) i Wjazdowej (dawniej Nowy Świat). Pochodzi prawdopodobnie z drugiej połowy XIX wieku i był związany z powtarzającymi się epidemiami cholery w mieście i w okolicy (stare przekazy rodzinne właściciela posesji). Pierwotnie stał w drodze – wraz z jej poszerzaniem „emigrował” na pobocze.
Przechodziłem obok niego prawie codziennie w drodze do szkoły podstawowej nr 2 (na parterze). Obie szkoły to jest nr 2 i 1 funkcjonowały w nieistniejącym już niestety budynku dawnych, rosyjskich koszar wojskowych – pozostał goły plac. Od ulicy Spacerowej i ówczesnej ulicy 22 Lipca przechodziłem na skróty – polami. Celowo podałem numer „mojej szkoły” na pierwszym miejscu, bo między „jedynką”, a „dwójką” dochodziło do częstych utarczek między uczniami. Każda ze stron uważała, że jest lepsza – ma wyższy poziom nauczania, usportowienia, ma lepszą kadrę nauczycielską…
Przy tym krzyżu praktykowano zwyczaj, że wszystkie pogrzeby z okolicznych wsi: Proćwina, Jeżowa i Nałęczowa zatrzymywały się przy nim. Trumnę ustawiano na wypożyczonych z okolicznych domów stołkach lub krzesłach i oczekiwano na przyjazd dorożką księdza i organisty. Stąd dopiero ruszał kondukt żałobny przez całe miasto w drogę na cmentarz. „Znaczniejszych” zmarłych niesiono na barkach, biednych wieziono na furmankach. Krzyż nie posiada żadnych napisów – wspomina Marian Chochowski.
Kolega Ryszard Cichoński przekonał mnie, żeby koniecznie dopisać – krzyż wymaga fachowej naprawy pod okiem konserwatora zabytków – niezbędny jest sponsor.
Wspomnę jeszcze, że niedawno z p. Marianem Chochowskim zapraszaliśmy do sentymentalnego spaceru dawną ulicą Nowy Świat. Pisałem wówczas również o dwóch kuźniach umiejscowionych przy tej ulicy. Okazuje się, że była i trzecia – Juliana Szymczyka, funkcjonująca po wojnie; tuż obok drogi prowadzącej do cegielni Elka, obok której był umiejscowiony drugi krzyż (w okolicach dzisiejszej stacji transformatorowej – bliżej budynku „technikum”). Podczas regulacji ulicy w latach 60. XX wieku został przeniesiony na plac kościelny. Dzisiaj stoi zasłonięty słupem ogrodzenia placu przykościelnego od strony południowo-wschodniej przy ulicy ks. Józefa Granata. Trudny do odczytania napis (kamieniarz miał wyraźne kłopoty z pisownią) na kamiennym słupie brzmi: