Krzyż powstańczy 1863, młyn w Faliszewie – epizod 1939 i 1945. Wyprawa nad Pilicę

Okolice Faliszewa przy Pilicy – stary i nowy krzyż. Foto Radosław Nowek.
… krzyż robi na nas niezwykłe wrażenie. Stoi pochylony i oparty o drzewo, a promienie słoneczne gdzieniegdzie muskają jego powierzchnię. Krzyż musi być bardzo stary, jest cały pokryty zielonkawym mchem… Oglądamy krzyż naokoło i od strony wschodniej ( na boku krzyża) widzimy drewnianą tabliczkę przymocowaną za pomocą drewnianych kołków. Tabliczka jest chyba dębowa, a cały krzyż prawdopodobnie z modrzewia. Przeciągam palcem po wyrytych na tabliczce literach. Próbujemy odczytać napis: Wędrowcze pochyl głowę w modlitwie nad tymi którzy walczyli 1864

Rejon pomiędzy Czermnem, Przedborzem i Skotnikami to ciekawe historycznie miejsca w naszych okolicach. Wielokrotnie studiowałem mapy, szukając starych szlaków, młynów, wiatraków i karczm. Jednak najdalej gdzie zapuszczałem się na poszukiwania z wykrywaczem to Fałków i Skórnice. Czermno oraz Skotniki zostawiałem na inny, nieokreślony czas.
Pewnego dnia sytuacja się zmieniła. Krzysiek opowiedział mi o młynie w okolicach Faliszewa, który należał do jego rodziny. Przy okazji popłynęła opowieść o porzuconym sprzęcie wojennym we wrześniu 1939 roku. Podobno grupa polskich żołnierzy uzupełniała zapasy wody i prowiantu w młynie. Obejrzeli koło wodne, a potem spiętrzenie progowe przed spadem. Dziadek Krzysztofa opowiadał, że żołnierze wrzucali jakieś rzeczy do wody, opróżniając wozy taborowe.
Nasyceni takimi wiadomościami i nakręceni wyobraźnią – ja, Tomek zwany Kudłatym i Krzysiek ruszyliśmy w drogę. W czasie jazdy Krzysiu opowiadał o czasach dzieciństwa spędzonych we młynie dziadka. O tym, jak kiedyś przepływała Pilica, o wykonanych melioracjach i zmianie przebiegu koryta rzeki, które doprowadziło do upadku młyna. O wyciągniętym niegdyś karabinie z dawnego stawu przed progiem, który dziadek wrzucił z powrotem do wody.
Jazda do Faliszewa przebiegła szybko i sprawnie. Przy okazji pobytu, mieliśmy zajrzeć do jednego z gospodarzy, który prosił o pomoc w odnalezieniu ukrytego po wojnie pistoletu jego ojca – członka podziemia w czasie II wojny światowej. Relacja gospodarza wskazywała klepisko w dawnej stodole. Broń miała być ukryta w glinianym garnku, napełnionym łojem z baraniny. Garnek zaś miał być włożony do starego ula i zakopany pod klepiskiem. Na miejscu okazało się, że stodoły już nie ma i tylko odciśnięte kontury wskazywały zarys nieistniejącej już budowli. Odpalamy wykrywacze i szukamy. Co 5 cm sygnał aż dźwięczy echo dookoła. Najpierw pomyślałem, że mam coś źle ustawione, ale Krzysiek i Tomek mają takie same zakłócenia. Co rusz wyjmujemy z ziemi blaszki, druciki, gwoździki i inne tego typu śmietki. Po dwóch godzinach, dajemy sobie spokój ze sprzętem i próbujemy sondować ziemię prętami. Po kolejnych dwóch godzinach bezowocnego kopania i namierzania, czas przyznać się do porażki. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem byłoby zebrać wierzchnią warstwę klepiska na około 50 cm za pomocą koparki. Stodoła była olbrzymia około 12 x 30 metrów. Gospodarz macha ręką i zostawiamy nieodkryty depozyt na inny, może lepszy czas.
Jedziemy do młyna. Żałuję, że nie wziąłem ze sobą aparatu fotograficznego, a w tamtym czasie żaden z nas nie miał aparatu w telefonie.
Właściwie, historia młyna, który był w posiadaniu przez rodzinę Biłków wymaga odrębnego opracowania. Wszystkie dokumenty i fotografie należą do wnuka pierwszego właściciela – Krzysztofa Biłka.

Na fotografii Krzysztof Biłek i Stanisław Górecki.
Foto. Radosław Nowek.

Widać było, że młyn stoi od dłuższego czasu opuszczony. W środku są jeszcze urządzenia do mielenia i sporo narzędzi potrzebnych do pracy. Jednak naszym głównym zadaniem jest zbadanie wyschniętej obecnie niecki przed dawnym progiem spiętrzającym wodę. Teren jest mocno zarośnięty i czuć pod nogami miękkość osadów torfowych. Pojawiają się pierwsze sygnały i pierwsze kopanie. Na początek jak zwykle wychodzą jakieś pozostałości po wiaderkach, puszki, narzędzia rolnicze i tego typu rzeczy. W sumie, na ponad cztery godziny badań wyszła tylko jedna rzecz związana z okresem wojny. Był to kawałek okulara od optyki, prawdopodobnie działka z sygnaturą niemiecką. Znalezisko nie potwierdzało opowieści o ukryciu sprzętu z września 1939 roku. Po dyskusji na ten ten temat doszliśmy do wniosku, że sprzęt musi jednak zalegać głębiej, a my z naszym sprzętem nie damy rady go namierzyć. Wydawało się, że to kolejna porażka tego dnia. Krzysztof zaproponował wtedy przeprawę przez Pilicę i obejrzenie ruin zamku lub grodziska. Wykrywacze oczywiście zostawiamy, nie można bez zezwolenia poszukiwać w miejscach stanowisk archeologicznych. Bród, znajdował się jakieś trzysta metrów za zabudowaniami młyna. Ściągamy spodnie oraz buty i w wodzie po pas przekraczamy Pilicę. Rzeka ma w tym miejscu jakieś 60-70 metrów szerokości, a maksymalna głębokość to około 1,20 m. Krzysiek opowiada, że kiedyś była tu wbita tablica z informacją o obiekcie. Niestety do dziś nie ma po niej śladu. Pamiętał, że jakieś 30 lat do tyłu, to jeszcze cegły i kamienie z ruin grodziska poniewierały się po całym terenie. Teraz tylko zarośla, wysokie na 1,5 m pokrywały wzgórze. Oczywiście można było oczyma wyobraźni zobaczyć drewniano-kamienno-ceglany gródek. Przy okazji Krzysiu opowiedział o kolejnych ruinach zamku w pobliskich Majkowicach, Skotnikach i dawnej przeprawie przez Pilicę właśnie w okolicach pomiędzy Majkowicami a Faliszewem. I znów wyobraźnia działa na całego. Już planujemy poszukiwanie tej przeprawy. Musiała być gdzieś blisko, pomiędzy ruinami dawnego grodu a traktem z Majkowic.

  • Według informacji turystycznej – łódzkie: Grodzisko stożkowate w Majkowicach (gmina Ręczno, powiat piotrkowski) znajduje się wśród podmokłych łąk i pól w dolinie zalewowej Pilicy, w odległości około 1200 metrów na północny wschód od „zameczku” i około 400 m na południe od wschodniego skraju zabudowań wsi. 
Majkowickie grodzisko ma postać centralnego kolistego kopca, otoczonego szeroką fosą i zewnętrznym wałem obwodowym. Wspomniany kopiec, o średnicy wynoszącej dołem około 20 metrów – jak wykazały badania – posiadał ciekawą konstrukcję wzmacniającą jego stoki. Tworzyły ją dwa rzędy skrzyń, rozmieszczonych koncentrycznie i obwiedzionych przypuszczalnie podwójnym częstokołem. Otaczająca kopiec fosa ma około 12 metrów szerokości. Zewnętrzny wał obwodowy ma dołem około 10 metrów szerokości. Posadowiono go na warstwie gliny o wysokości około 0,3 metra i oblicowano nieznaną bliżej konstrukcją drewnianą, przypuszczalnie faszyną. Grodzisko jest pozostałością obronnej siedziby rycerskiej, założonej w 1. połowie XIII w. i funkcjonującej do połowy XIV w., a zatem w czasach legendarnego Floriana Szarego. Otoczenie istniejącego tu niegdyś grodu odznaczało się naturalnymi walorami obronnymi. Jeszcze obecnie na polach łąkach wokół grodziska utrzymuje się woda, a w przeszłości teren ten musiał być jeszcze bardziej niedostępny.
  • I jeszcze trochę informacji turystycznej na temat pobliskich ruin zameczku: Ruiny w Majkowicach (gmina Ręczno, powiat piotrkowski) to pozostałości murowanej rezydencji mieszkalnej wznoszące się na południowym skraju zabudowań miejscowości, tuż przy głównej drodze prowadzonej przez wieś. W swoim zasadniczym zrębie, budowla ta została wzniesiona w XVI w. przez Majkowskich. Powstawała ona stopniowo, w kilku kolejnych etapach.
 W fazach najwcześniejszych, datowanych na 2. połowę XVI w., budowla nawiązywała formą do modelu wieży mieszkalnej w zredukowanym wydaniu. Jej korpus główny miał wówczas postać budynku mieszkalnego na planie nieregularnego czworoboku, z podpiwniczeniem i co najmniej trzema kondygnacjami nadziemnymi. Znacznie poważniejszy charakter miała kolejna rozbudowa, w ramach której przedłużono budowlę w kierunku wschodnim, gdzie powstał masywny ryzalit bramny na rzucie zbliżonym do kwadratu, wysunięty silnie na zewnątrz i posiadający trzy kondygnacje nadziemne. Pomiędzy ryzalitem bramnym a pierwotnym korpusem głównym powstał rodzaj wewnętrznego dziedzińczyka lub rozległej sieni. Budowla została posadowiona na łagodnym, naturalnym wzniesieniu, sąsiadującym od wschodu z łąkami w dolinie Pilicy. W charakterze budulca użyty został łamany kamień wapienny miejscowego pochodzenia. Naroża budowli wzmocniono dużymi ciosami kamiennymi. Jako budulca użyto m. in. kamienia pochodzącego z rozbiórki bliżej nieokreślonych starych murów w sąsiedztwie rezydencji, a także z rozbiórki średniowiecznej siedziby rycerskiej w Bąkowej Górze, który to obiekt również należał wówczas do Małachowskich. Z tych czasów pochodzą tkwiące w murach, wtórnie użyte elementy rzeźbionej kamieniarki.
 Ustalony w 1694 r. plan robót nie został, jak się wydaje w pełni zrealizowany. Być może przeszkodziły w tym działania wojenne w okresie wielkiej wojny północnej (1700-21). Wiadomo, że latem 1702 r. przeprawiały się przez Pilicę pod Majkowicami wojska szwedzkie Karola XII (w archiwum wojennym w Sztokholmie zachowała się z tego czasu mapa przeprawy). Wiadomo też, że Adam Małachowski, będący właścicielem Majkowic od roku 1733, zamieszkiwał już w Bąkowej Górze. Pozostałości „zameczku” w Majkowicach mają obecnie postać malowniczej ruiny z fragmentami murów, sięgającymi na wysokość trzech kondygnacji i sklepionymi piwnicami. Nadal widoczny jest ogólny zarys budowli, wzniesionej na planie trzech zestawionych ze sobą czworoboków z narożną basztą.

[Informacje turystyczne oraz zdjęcia pochodzą ze strony: Portal Turystyczny Województwa Łódzkiego – fot. Piotr Sölle]

Młyn w Faliszewie.

Wracamy półkolem planując kolejne wyprawy w ten rejon. Komary tną niemiłosiernie a krzaki i las stają się jakby gęstsze. Jest już późne popołudnie, a słońce przedzierające się między koronami drzew w pewnej chwili oświetla przechylony krzyż. Miejsce to jest mocno zarośnięte samosiejkami sosny, brzozy i jakiś krzewów. Ale ten krzyż robi na nas niezwykłe wrażenie. Stoi pochylony i oparty o drzewo, a promienie słoneczne gdzieniegdzie muskają jego powierzchnię. Krzyż musi być bardzo stary, jest cały pokryty zielonkawym mchem. Znowu żałuję, że nie mam aparatu. Oglądamy krzyż naokoło i od strony wschodniej ( na boku krzyża) widzimy drewnianą tabliczkę przymocowaną za pomocą drewnianych kołków. Tabliczka jest chyba dębowa, a cały krzyż prawdopodobnie z modrzewia. Przeciągam palcem po wyrytych na tabliczce literach. Próbujemy odczytać napis:

Wędrowcze pochyl głowę w modlitwie nad tymi którzy walczyli
1864

Znaleźliśmy mogiłę Powstańców Styczniowych!
Takie były pierwsze skojarzenia i reakcje.Wtedy nie zauważyliśmy wyrytych dat od strony południowej. Były ukryte pod mchem. Postanowiliśmy, że musimy bliżej zbadać sprawę tego znaleziska i ruszyliśmy w drogę powrotną. Komary bowiem i inne meszki bardzo nas pokąsały.

Po jakimś czasie skontaktowałem się z panem Jerzym Kowalczykiem – znanym, wielkim propagatorem powstania styczniowego oraz poszukiwaczem śladów i pamiątek po powstaniu. Opowiedziałem mu przez telefon o znalezieniu krzyża przy Pilicy. Był mocno zainteresowany, gdyż nigdzie nie miał, żadnej wzmianki o takim miejscu upamiętnienia czy też mogiły. Zaczęliśmy wspólnie rozważać hipotezę, czy czasem nie będzie to mogiła zmarłych kilku rannych powstańców z potyczki pod Ormanichą? Wiadomo było, że kilka mniejszych i większych grup wyrwała się spod ognia Kozaków i zapadły one ostępach leśnych na przeczekanie. W linii prostej, przez lasy od Ormanichy do Faliszewa jest około 15 km. Pan Jerzy stwierdził, że każdy krzyż powstańczy, każda mogiła kryje za sobą tajemnicę, kryje za sobą ludzi.
– Niech Pan szuka, bada, sprawdza. Jeżeli uda się Panu znaleźć choć jedno nazwisko spośród kilkunastu bezimiennych to trzeba je podać. I tak z każdą bezimienną mogiłą, czy krzyżem poświęconym powstańcom.

Wybrane dokumenty związane z młynem w Faliszewie.
Historia młyna, który był w posiadaniu rodziny Biłków wymaga odrębnego opracowania.
Wszystkie dokumenty i fotografie należą do wnuka pierwszego właściciela – Krzysztofa Biłka.

Czas mijał, a my obiecaną sobie powtórną wyprawę nad Pilicę odkładaliśmy na później i później. Minęło kilka lat (dokładnie 6 lat), zanim zdecydowaliśmy się powrócić na to miejsce. W międzyczasie zmarł pan Jerzy Kowalczyk, nie doczekał się ode mnie relacji z badań i fotografii krzyża. Na relację i fotki czekała również nasza strona o Końskich, prowadzona przez Krzysia Woźniaka. Widocznie tak musiało być. Lipcowego popołudnia ruszyliśmy z zamiarem odszukania krzyża. Tym razem w wyprawie towarzyszy nam Staszek Górecki (nie było Tomka Kudłatego). Dojeżdżamy wprost nad rzekę, zdejmujemy spodnie oraz buty i przeprawiamy się na drugi brzeg. Teraz Pilica jest sporo płytsza niż 6 lat temu. Praktycznie woda sięga lekko za kolana. Jest niesamowicie gorąco, także komarów nie ma. Najpierw docieramy do miejsca gdzie było kiedyś grodzisko. Praktycznie to już nie ma śladów po tej dawnej fortyfikacji i tylko ukształtowanie terenu wskazuje że kiedyś tu była. Przeprawiamy się przez pas trzcin pokrzyw i krzaków w kierunku gdzie znajdował się krzyż. Widać go już z daleka, ale teraz są dwa krzyże. Las jakby przerzedzony, krzaki wycięte, a dawny pochylony modrzewiowy krzyż, stoi teraz prosto. Jest oczyszczony z zielonkawego mchu. Obok stoi nowy krzyż z mocno zaznaczonymi dwoma datami 1331 i 1754. Poszukuję na starym krzyżu dębowej tabliczki – bezskutecznie – zniknęła. Natomiast na stronie południowej krzyża, po usunięciu mchu widoczne są dwie daty 1331 oraz XII 1754, których poprzednim razem nie zauważyliśmy. Zaskoczyło nas to zupełnie.
Skąd takie daty?
Gdzie podziała się stara tabliczka?
Kto poprawił stary krzyż, a kto postawił nowy ?
Na te pytania postanowiliśmy odpowiedzieć, szukając informacji w internecie oraz w Muzeum w Przedborzu.
Trafiłem na informację – Gazeta Wyborcza – Spacerownik po regionie czyli szlakiem zamków w Województwie Łódzkim.
Niedaleko stąd, w środku lasu na wzgórzu, stoi stary krzyż z datą 1754. Nie udało się ustalić, kto go postawił i co to za data. Z pewnością upamiętnia jakieś lokalne wydarzenie, o którym historycy nic nie wiedzą. Być może powstanie legenda, by tę lukę uzupełnić.

Kolejne informacje pochodzą z Muzeum w Przedborzu. Mianowicie, w ramach programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod nazwą „Dziedzictwo Kulturowe priorytet – kultura ludowa Etap VII – zrealizowano część zadania jako „Pejzaż Wszystkich Świętych”

  • „W 2012 roku zrealizowano odbudowę, remont 48. obiektów małej architektury sakralnej, w tym krzyże, kapliczki i figury przydrożne. Zrekonstruowano dwa obiekty – krzyż w Majkowicach i krzyż w Sierżnikach. Oryginalny, rozpadający się niemal 200 letni obiekt w Majkowicach, jest kolejną fundacją stojącą na miejscu, którego historia sięga XIV wieku. Świadczyć mają o tym, nie tylko umieszczona inskrypcja: Boża Męka 1331/1754 ale również przekazywane od pokoleń, przez okolicznych mieszkańców, legendy, podania i historie np. o bitwie pod Płowcami, średniowiecznym brodzie na Pilicy, kasztelanie spycimierskim Florianie Szarym, masowych egzekucjach w czasie Popotu Szwedzkiego i wielu innych. Autorem zrekonstruowanego krzyża jest Stanisław Szymczyk, rzeźbiarz ludowy z Karkos.”
Przeprawa przez Pilicę… Dojeżdżamy wprost nad rzekę, zdejmujemy spodnie oraz buty i przeprawiamy się na drugi brzeg. Teraz Pilica jest sporo płytsza niż 6 lat temu. Praktycznie woda sięga lekko za kolana. Jest niesamowicie gorąco, także komarów nie ma. Najpierw docieramy do miejsca gdzie było kiedyś grodzisko. Na fotografii Radosław Nowek i Stanisław Górecki.

O zaginionej inskrypcji z okresu Powstania Styczniowego nikt nie pamięta. W Muzeum nic na ten temat nie wiedzieli. W żadnych publikacjach i informacjach, nie ma śladu. Jedynie nas trzech widziało tę tabliczkę w 2011 roku.
Podsumowując wszystkie dostępne informacje doszliśmy do pewnych ustaleń:

  1. Data 1331 roku, jest ściśle związana z rycerzem Florianem Szarym – bohaterem bitwy pod Płowcami. Florian Szary z rodu Nagodziców – Jelitczyków był prawdopodobnie pierwszym właścicielem grodu między Majkowicami a Faliszewem. Tą datą na krzyżu upamiętniono udział w bitwie Floriana Szarego.
  2. Data XII 1754 nie mówi nam absolutnie nic. Nie można z niczym powiązać, żadnych wydarzeń czy katastrof z tamtego okresu.
  3. Data 1864 na tabliczce z drewna dębowego z wyrytym tekstem (dziś zaginiona) – duże prawdopodobieństwo pochówku w okolicy krzyża, zmarłych od ran kilku powstańców z potyczki pod Ormanichą.

Historia krzyża, jednak nie kończy się na okresie Powstania Styczniowego. Przy okazji naszych badań wyszło, że krzyż był świadkiem wydarzeń z czasów krótko po II wś, a dotyczących bitwy Żołnierzy Niezłomnych z Armią Czerwoną. W pobliżu krzyża znajdują się okopy, wybudowane przez Niemców podczas ofensywy styczniowej 1945 roku. Okopy i umocnienia nie zostały wówczas wykorzystane gdyż front, przeszedł kilka kilometrów dalej. Wykorzystali te umocnienia żołnierze por. Stanisława Karlińskiego ps. „Burza”. Dowódca jednego z największych oddziałów partyzanckich w łódzkim, nie musiał obawiać się „wyzwolicieli” i nowej władzy. W czasie wojny dość często zdarzało się współpracować z partyzantką Armii Ludowej, a w szeregach oddziału służyło około 40 byłych jeńców radzieckich, którzy odeszli do AL pod koniec 1944 r. Tuż przed zakończeniem wojny, wiosną 1945 r przekonał się, że nowe władze nie dadzą mu spokoju. Zaczęły się prześladowania i groźba aresztowania. Zmuszony coraz mocniejszą inwigilacją musiał wrócić do lasu, gdzie z ukrywających się AK-owców stworzył nowy oddział. Oddział był świetnie uzbrojony i umundurowany, przydały się schowki i magazyny zabezpieczone pod koniec wojny…

Radosław Nowek