Od połowy lipca 1944 roku w ramach Planu „Burza” w lasach położonych na zachód od Przysuchy stacjonował partyzancki obóz warowny – zgrupowanie „Lasy Przysuskie”. W skład zgrupowania wchodziły 25 pułk piechoty Armii Krajowej pod dowództwem majora Rudolfa Majewskiego, pseudonim „Roman Leśniak”, w sile ok. 850 ludzi oraz 72 pułk piechoty Armii Krajowej, którym dowodził Wacław Niziński „Stefan” liczący 250 partyzantów.
Zgrupowanie w lasach przysuskich było najliczniejszym, liczącym ok. 1100 żołnierzy zgrupowaniem partyzantów, w tym okresie na ziemi radomskiej. Niemcy nie mogli pozwolić, by na zapleczu frontu (Armia Sowiecka dotarła już do Wisły) działało duże zgrupowanie partyzanckie, które napadałoby na niemieckie posterunki, niszczyło szlaki komunikacyjne, którymi dowożono zaopatrzenie dla armii III Rzeszy i likwidowało małe oddziały wroga.
Zgrupowanie AK „Lasy Przysuskie” w okresie prawie czteromiesięcznego istnienia stoczyło dziesiątki, a może setki bitew i potyczek, ja chcę przytoczyć jedną z nich – bitwę, czy jak niektórzy nazywają owe starcie, potyczkę pod Nowinkami. W listopadzie 1944 roku Niemcy przeprowadzili obławę przeciwko omawianemu zgrupowaniu AK. Doszło do walki z Niemcami pod wsią Huta, leżącą na zachód od Przysuchy. Partyzanci zostali otoczeni przez oddział Wehrmachtu, które zablokowały wszystkie drogi. Dowódca zgrupowania partyzanckiego postanowił wyrwać się z okrążenia i skierował oddział w kierunku południowym. Nocny marsz kolumny ubezpieczała licząca 80 żołnierzy grupa porucznika „Sędziwoja”.
Rankiem 5 listopada główna kolumna zgrupowania dotarła do wsi Boków, obstawionej przez Niemców. Doszło do walki, w której partyzanci ponieśli znaczne straty, a wieś została spalona.
W nocnych ciemnościach kolumna ubezpieczeniowa porucznika „Sędziwoja” utraciła kontakt z kolumną marszową głównego zgrupowania i do Bokowa nie dotarła. Porucznik „Sędziwoj” postanowił przeczekać dzień 5 listopada w lesie. Nocą z 5 na 6 listopada dotarł z oddziałem do wsi Nowinki i tu postanowił zatrzymać się, by poszukać kontaktu z głównym zgrupowaniem partyzanckim.
Oto jeden z opisów Eugeniusza Wawrzyniaka zawarty w pracy: „O Panie, skrusz ten miecz”: „Wstał zaszroniony świt 7 listopada 1944 roku. Wieś budziła się porykiwaniem głodnego bydła. Dzień ten miał na zawsze pozostać w pamięci tych, którzy go przeżyli. Zbliżało się południe. Drogą biegnącą od Bryzgowa na Kochanów sunęła konna kolumna około 300 ludzi stanowiąca dywizjon renegackiej formacji Kalmuken Verband nazywaną przez miejscową ludność „kałmucką kawalerią”, która cieszyła się bardzo złą sławę wśród okolicznych społeczności. Dowódcą dywizjonu był Szandzi Mukiebanow, kruczowłosy krępy mężczyzna, znany sadysta wyżywający się na schwytanych jeńcach i w akcjach odwetowych na cywilnej ludności. Tego dnia po przeczesaniu lasów borkowickich zdążał do wsi Skłoby. Towarzyszył mu Indrzyjew Bodma vel Chodrzigarow, równie słynny z okrucieństwa oraz Normajew Mandrzi – specjalista od „dobijania rannych”. Około godziny 13.30 czoło kolumny osiągnęło Kochanów. Napotkanego tam przypadkowo szmuglera zapytali o najkrótszą drogę na Skłoby. Ten wska zał trakt prowadzący przez Nowinki, nie wiedząc, że kwaterują tam partyzanci. Oddział Mukiebanowa ostro skręcił we wskazanym kierunku. Dochodziła godzina 14-ta, gdy partyzanckie posterunki spostrzegły podchodzące pod wieś ubezpieczenie wroga. Padły pierwsze strzały, kilka domostw stanęło w płomieniach. W całej wsi wśród mieszkańców zapanowała atmosfera ogólnej trwogi. Sznur kolumny nieprzyjaciela rozciągniętej od Kochanowa aż po Rusinów długości około kilometra, natychmiast rozsypał się w tyralierę i szeroką ławą, wprost z marszu atakował wieś.”
Grupa Sędziwoja – około 80 ludzi – miała stawić czoło świetnie uzbrojonemu dywizjonowi liczącemu ponad 300 rozbestwionych żołdaków. Porucznik Sędziwoj rozdzielił swój oddział na dwie grupy i nakazał przebijać się w dwu przeciwnych kierunkach. Nad jedną z nich sam objął osobiste dowodzenie. Drugą zaś powierzył podporucznikowi „Gardzie”.
Gdy grupa podporucznika „Gardy” przebijała się przez pierścień obławy, ludzie porucznika „Sędziwoja”, ubezpieczając się od czoła bronią maszynową, ruszyła ostrożnie w kierunku południowo-zachodnim czołgając się na skraj zagajnika przy drodze biegnącej do Niekłania w pobliżu zabudowań gajowego Stopy. Nagle wpadli w morderczy ogień ukrytego w zagajniku wroga. W starciu z Mongołami poległ porucznik „Sędziwoj” i kilku jego żołnierzy, między innymi Stefan Białowiejski „Jeremi”, Adam Oko „Jeleń”, Hubert Słupek „Wir” i nieznany z nazwiska „Pchełka”. Po stronie przeciwnej zginęło około 20 Mongołów, wielu zaś zostało rannych.
W odwecie za śmierć swoich żołnierzy Mukiebanow zamordował 27 mężczyzn – mieszkańców Bryzgowa i okolic. Miejscem mordu był plac na skraju wsi Nowinki, gdzie obecnie stoi pomnik pomordowanych. Na dzień 7 listopada 1944 roku przepadała 27 rocznica rewolucji październikowej – stąd moim zdaniem – nie przypadkiem, lecz dla uczczenia tego jubileuszu Mukiebanow wybrał właśnie taką liczbę osób do zamordowania. Ponadto zatrzymanyc zostało 20 mieszkańców Nowinek, którzy mieli być zamordowani, lecz w ostatniej chwili przybył goniec z rozkazem przerwania egzekucji. Grupę tych mężczyzn z Nowinek przeprowadzono na plebanię w Nadolnej. Następnego dnia cześć z nich została zwolniona, pozostali zaś zostali wywiezieni na roboty do Rzeszy.
Chcę przytoczyć wspomnienia mojego imiennika – Mariana Głucha, mieszkańca Stefankowa, które zawarł w niezwykle cennej książce, którą współtworzył, zatytułowanej „Stefanków – nasza mała ojczyzna”: „Latem i jesienią 1944 roku Niemcy robili umocnienia obronne wzdłuż drogi między Chlewiskami a Rzucowem. Do prac przy kopaniu okopów zmuszali miejscową ludność. Każdego dnia sołtysi wyznaczali osoby, które miały iść do kopania. Uchylanie się od tego nakazu mogło skutkować wywiezieniem do obozu koncentracyjnego. 7 listopada wielu mieszkańców pobliskich wsi było przy pracach na okopach. Przed wieczorem powracali oni do swoich domów. Kałmucy zatrzymywali młode kobiety, które następnie gwałcili. Jedną z nich była Anna Młodawska z domu Madej, mieszkanka Kochanowa, która gwałcona wielokrotnie zmarła. W prowadzonej do Ruskiego Brodu grupie mieszkańców Nowinek był Wincenty Moczek, który z powodu przepukliny nie mógł iść. Kałmucy posadzili go na konia, a gdy spadł z niego, Mongoł zastrzelił go. Stało się to na drodze Nadolna-Stefanków, tu gdzie obecnie jest przystanek autobusowy”.
W kilka lat po wojnie (na początku lat pięćdziesiątych) do gminy Chlewiska przybyli przedstawiciele okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich z Kielc celem zebrania dowodów ludobójstwa dokonanego na ludności przez Kałmucki Korpus Kawaleryjski”. Okazało się, że Szandzi Mukiebanow przeżył wojnę i jest obywatelem Związku Radzieckiego pod zmienionym nazwiskiem. Myślę, że spotkała go zasłużona kara, tak jak i jego żołnierzy, którzy dostali się do niewoli.
Poległych w dniu 7 listopada żołnierzy 25 Pułk Piechoty Armii Krajowej, z inicjatywy księdza Czesława Dąbrowskiego – ówczesnego proboszcza parafii Nadolana – wiosną roku 1945 ekshumowano na podległy mu cmentarz parafialny. Ich prochy spoczywają we wspólnej kwaterze z poległymi 8 września 1939 roku w lesie rzucowskim żołnierzami południowego zgrupowania Armii „Prusy”. Tam również leży pochowany hubalczyk Stanisław Dziedzic, który poległ w boju z Niemcami pod Huciskiem.
W miesiąc po bitwie zgrupowania partyzanckiego z Kałmukami – 8 grudnia 1944 roku – Niemcy przeprowadzili ostatnią obławę na Stefanków, Skłoby i Nadolną, szukając do pracy w Rzeszy młodych mężczyzn.
Zbliżał się styczeń 1945 roku, który przyniósł wyzwolenie naszych ziem spod okupacji. Na naszym terenie rozegrało się wówczas jedno z większych starć – bitwa pod Ruskim Brodem.