Dzień poświęcony patronowi szkoły jest dniem szczególnie uroczystym. Od szeregu lat uczniowie radomskiego Zespołu Szkół Zawodowych im. majora Hubala, rocznicę śmierci swojego patrona organizują wspólnie z łódzką Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w lesie opodal opoczyńskiej wsi Anielin.
W miejscu, w którym poległ major Hubal, 30 kwietnia 1940 roku, dziś stoi pomnik otoczony szańcem. To przy nim gromadzą się co roku uczniowie szkół, drużyn harcerskich i strzeleckich, noszących imię majora Henryka Dobrzańskiego – Hubala.
Tegoroczne obchody rocznicy Jego śmierci rozpoczęły się w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. To właśnie do koszar, w których dziś stacjonuje Brygada przywieziono ciało majora Hubala. Tutaj widziano je po raz ostatni. Zagadka miejsca pochowania zwłok majora Hubala do dziś nie została rozwiązana.
Na terenie koszar znajduje się Izba Pamięci patrona 25 batalionu dowodzenia przy 25 Brygadzie. Izba znajduje się na terenie jednostki wojskowej, więc siłą rzeczy nie jest ogólnie dostępna. Dzięki uprzejmości dowództwa Brygady uczniowie hubalowych szkół, pod przewodnictwem por. Doroty Jakubowskiej i st. chorążego Sławomira Koselaka mieli możliwość nie tylko zwiedzić Izbę, ale również „na własne oczy” zobaczyć zdeponowany w niej słynny krzyż Virtuti Militari, który oderwał się od munduru majora Hubala na dzień przed jego śmiercią.
Poza Izbą uczniowie mogli również nie tylko obejrzeć, ale i zmierzyć się ze statyczną wystawą współczesnych militariów, oczywiście pod fachowym okiem, instruktarzem i nadzorem prezentujących ją żołnierzy.
Głównym punktem obchodów były uroczystości przy szańcu w Anielinie. Po mszy polowej koncelebrowanej przez kapelana łódzkich leśników ks. Marka Izydorczyka, dyrektor ZSZ Beata Jasek, dyrektor RDLP w Łodzi Edward Janusz i wicedyrektor RDLP w Radomiu Piotr Kacprzak w krótkich słowach zwrócili się do uczniów z apelem o pamięć i szacunek, dla tych wszystkich, którzy nie szczędząc życia poświęcali się w ofierze dla ratowania Ojczyzny.
Uroczystości zakończył program słowno – muzyczny przygotowany przez uczniów radomskiego „Hubala” pod kierunkiem Justyny Bujek.
W obchodach wzięli udział przedstawiciele szkół z Brudzewic, Przydworzyc, Chlewisk, Kraśnicy, Aleksandrowa Kujawskiego, kadeci z Lipin, zastępca wójta gminy Poświętne p. Maria Grzybek, Kombatanci Misji Pokojowej ONZ, Leśnicy, przedstawiciele ŚZŻAK Koła Skaryszew, Drużyna Strzelecka z Szydłowca, Stowarzyszenie Ułanów im. Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego majora Hubala z Poświętnego.
Major Henryk Dobrzański – Hubal
W rocznicę śmierci wspomnijmy majora Hubala, nie jako dowódcę oddziału hubalczyków, którego poznaliśmy z filmu Bohdana Poręby „Hubal” i z książki Melchiora Wańkowicza „Hubalczycy”, ale jako oficera wojska polskiego II. RP, sportowca, ojca rodziny.
Henryk Dobrzański urodził się 22 czerwca 1897 roku. Kiedy miał niespełna 18 lat wstąpił w szeregi II Brygady Legionów Polski. Po zakończeniu I wojny światowej walczył o wyzwolenie Przemyśla, Lwowa i na Śląsku Cieszyńskim. Wraz z armią generała Hallera uczestniczył w przejmowaniu dla Polski Pomorza, a zaraz potem w wojnie polsko – bolszewickiej i ostatniej „największej bitwie kawaleryjskiej XX wieku” pod Komarowem 31 sierpnia 1920 roku. W okresie II RP zasłynął jako wyśmienity jeździec sportowy. Uczestniczył w wielu międzynarodowych (w tym w Olimpiadzie w Amsterdamie w 1928 roku) i krajowych zawodach hipicznych zdobywając szereg nagród i wielokrotnie zajmując w nich czołowe miejsca.
Po zakończeniu kariery sportowej w 1930 roku poślubił Zofię Zakrzeńską, a w 1932 roku urodziła się jego córka Krystyna. Wielokrotne zmiany przydziałów służbowych wpłynęły na rozpad małżeństwa, które ostatecznie rozeszło się w Wilnie w 1937 roku. Ostatni przydział majora Dobrzańskiego to Wołkowysk. W maju 1939 przeszedł do rezerwy i powrócił do rodziny mieszkającej w Plechowie (dziś woj. świętokrzyskie). Tutaj zastał go wybuch wojny i rozpoczął się jego ostatni epizod życia, tak doskonale znany z filmu Poręby.
Propaganda PRL nadała majorowi Dobrzańskiemu miano pierwszego partyzanta i ostatniego żołnierza kampanii wrześniowej. Ani to pierwsze określenie, ani drugie nie jest zgodne z prawdą. W czasie, kiedy major Dobrzański, bo jeszcze nie przybrał pseudonimu, zmierzał w kierunku Warszawy, partyzancką działalność zaczął prowadzić jego były dowódca ppłk Jerzy Dąmbrowski. Była to postać dla propagandy PRL niewygodna, ponieważ walczył przeciw okupantowi sowieckiemu. Nie mógł, więc zaistnieć w oficjalnej historiografii. Również zanim major Dobrzański dotarł do Góry Świętokrzyskich pomniejsze oddziały z rozbitej armii prowadziły dywersyjną robotę na okupujących już teren Polski Niemcach. Oddziały te nie przetrwały długo, ale były wcześniej niż powstał oddział majora Hubala. Nie był również ostatnim żołnierzem września. Do wiosny 1942 roku, ukrywając się w lasach świętokrzyskich i służąc jako lotny oddział ochraniający radiostację utrzymał się 20 osobowy oddział powrześniowych żołnierzy chor. Michała Kossaka. Różnica między tamtymi oddziałami, a oddziałem majora Hubala polegała jedynie na tym, że Dobrzański jeszcze w trakcie walk wrześniowych rozpoczął swoją działalność z żołnierzami, którzy stanęli w szeregu w dniu 1 września.
W rocznicę śmierci majora Hubala pamiętajmy, że był to nie tylko wierny przysiędze żołnierz, wierzący jak wielu Polaków, że wiosenna ofensywa aliantów zakończy wojnę, ale również zwykły człowiek, ojciec kochający swoją siedmioletnią córkę i tęskniący za nią.
Od wielu lat, w rocznicę śmierci majora Hubala, odbywa się rajd konny śladami Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Znów opłotki polskich wsi witają przyjaźnie ułanów, służą im gościną, witają ich pieśnią „Przybyli ułani pod okienko”.
W tym roku ułani ze Stowarzyszenia im. Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego majora Hubala i 11 Pułku Ułanów Legionowych z Radomska wyruszyli, po nocnym czuwaniu przy szańcu majora Hubala w Anielinie, do Gałek i dalej przez Hucisko, Ruski Bród dotarli do Przysuchy.
Anielin, Gałki i Hucisko to wsi, w których oddział stacjonował najdłużej. Dwie z nich, Gałki i Hucisko, dotknęły niemieckie represje. Proboszczem w parafii Ruski Bród był ks. dr Edward Ptaszyński, kapelan Oddziału Wydzielonego. W Ruskim Brodzie wybudowana została szkoła 1000-latka. Była to pierwsza szkoła, której nadano imię „Hubalczyków”.
Wbrew pozorom nie było to jednak zakończenie imprezy. Po przejechaniu na padok ułani zaprezentowali już nie tylko wytrzymałość swoich rumaków po pokonaniu tak długiej trasy, ale i musztrę kawaleryjską.
Na zakończenie czekał na wszystkich już mniej kawaleryjski grill, choć nadal do poczęstunku przygrywała kapela i śpiewała stare dobre przeboje, takie jak za dawnych ułańskich czasów bywały.