W Moich pierwszych bojach Józef Piłsudski tylko raz wspomina Końskie, w rozdziale Nowy Korczyn – Opatowiec znajdujemy zdanie: Niektóre oddziały, rozesłane na wywiady i ochronę, trzeba było ściągać aż spod Końskich.
Chodziło o skoncentrowanie „Strzelców” przed nakazanym przez Komendę Legionów opuszczeniem Kielc i marszem w kierunku Nowego Korczyna. „Ściąganie” dotyczyło przede wszystkim ułanów Beliny, który ryzykował zuchwałe wypady przed frontem.
Nasi ułani byli w Końskich dwa razy.
Za pierwszym razem – czwartek 3 września [4.09.1914] – wpadli na rynku znienacka na szwadron rosyjski, który mimo liczebnej przewagi ułanów było tylko dwudziestu – po krótkiej wymianie ognia dał dyla aż do Gowarczowa.
Za drugim razem to już była niemal operacja wojskowa z udziałem piechoty. Nasi strzelcy ostrzyli sobie zęby na większą bijatykę, wszak Końskie było miastem garnizonowym (a nawet „cerkiewnym”). Cały manewr odbył się nocą z 7 na 8 września (poniedziałek – wtorek) [9.09.1914, Andrzej Strug, Odznaka za wierną służbę] i … spalił na panewce. Rosjanie, zwąchawszy pismo nosem, jeszcze za dnia opuścili miasto. Skrupiło się wszystko na pomniczku Aleksandra II „Oswobodziciela” (przeprowadził uwłaszczenie chłopów) na skwerze przed kościołem. Strzelcy założyli postronek na imperatorską szyję i carskie popiersie „sięgnęło bruku”.
Na tym samym miejscu, co pomnik „Oswobodziciela” stał w czasie międzywojnia skromny pomnik Naczelnika Kościuszki. Starsi Konecczanie z pewnością go pamiętają.
Wracając do epizodu z roztrzaskaniem carskiej podobizny dodać trzeba gwoli prawdy, że mieszkańcy Końskich byli postępkiem „Strzelców” zniesmaczeni, wręcz zdegustowani i przerażeni.
– Co będzie gdy Kozacy wrócą?
Bo też i nie ma co ukrywać: cała Kongresówka była wtedy mocno rusofilska.W kręgach niepodległościowych mówiono pogardliwie: rusofile.
Minęło zaledwie ćwierć wieku, a pokorne i zniewolone miasto Końskie staje się dla nowego okupanta gniazdem kąśliwych szerszeni.
Żandarmi, gestapowcy, selbstszuce nie mówią: Końskie.
Mówią: Banditenstadt.
Ba! Przecież przez całe 20 lat wychowaliśmy się w szkole pod marsowym okiem Marszałka, którego portret wisiał w każdej izbie klasowej.
Gdy obchodzić będziemy kolejny Konecki Wrzesień , wspomnijmy nie tylko partyzantów „Robota”, „Ponurego”, „Szarego”…
Wspomnijmy i ułanów Beliny. Zwiastunów Niepodległości.