Partyzancka wieś Stefanów 1944–2015

To było jedenaście lat temu. Dokładnie, 15 kwietnia 2004 roku. Z zaprzyjaźnionym historykiem z Gałek, Piotrem Sokołowskim pojechałem do Stefanowa. Przez tą wieś przechodzili hubalczycy w marcu 1940 roku, opuszczając Gałki po skadrowaniu oddziału nakazanym przez ppłk. Leopolda Okulickiego.

Nieistniejąca „Partyzancka wieś Stefanów”. 
Foto. JL.

Okazałe, miejscami zdziczałe łasy przysuskie, niekiedy zwane Puszczą Rozwadzką, stanowią jak gdyby północno-zachodni cypel wielkich kompleksów leśnych, ciągnących się aż po Szydłowiec, Skarżysko-Kamienną, Suchedniów i Kielce. Sam obszar lasów przysuskich, mający kształt trójkąta wyznaczonego miejscowościami Gielniów, Przysucha i Końskie, wynosi nie więcej niż 9000 hektarów, ale z uwagi na sąsiedztwo wymienionych kompleksów leśnych był odpowiednim miejscem do zakwaterowania, nawet na dłuższy okres czasu, tak znacznej jednostki partyzanckiej (…)
Przez środek przysuskich lasów przebiegał piaszczysto-kamienny trakt, mający swój początek we wsi Kozłowiec w pobliżu Przysuchy i zmierzający w kierunku południowo-zachodnim do wsi Kurzacze. Na północ od tego traktu rozciągały się w leśnej głuszy, stykające się z sobą nieistniejące już wsie: Stefanów i Budy. [1]

Fragment mapy pow.opoczyńskiego, guberni radomskiej
Atlas geograficzny ilustrowany pod red. J. M. Bazewicza, Warszawa 1907 s. 145.

Takie miejsca jak Stefanów lubię odwiedzać sam. Podczas uroczystości, pryska ich „uroczysty” klimat. Nie słychać szumu drzew. Milkną ptaki, które śpiewają, tak jak dawniej, tym, którzy tu mieszkali. Śmiali się, żyli codziennymi troskami, radościami i smutkami. Ktoś tutaj żył, wchodził po schodach do domu, na którego resztkach fundamentu w 2004 roku stała wiata kapliczki. Ktoś się rodził i ktoś umierał. Komuś żywiej biło serce na czyjś widok.

Kapliczka polowa wystawiona na fundamencie zniszczonego domu w 2004 roku. 
Foto. JL.

Wycinek Słownika geograficznego Królestwa Polskiego…

24. Stefanów, Budy – osada leśna na obszarze dóbr Drzewica, powiat opoczyński, ma 15 dymów, 170 mieszkańców.
25. Stefanów, wieś włościańska, powiat opoczyński, gmina Stużno, parafia Gielniów, odległość od Opoczna 18 wiorst, ma 21 dymów, 134 mieszkańców, 180 mórg włościańskich i 3 morgi dworskie. [2]

Stefanów 44’

Geneza walki we wsi Stefanów sięga koncentracji Korpusu Kieleckiego AK podczas akcji „Burza”, jego marszu na pomoc walczącej Warszawie (pod kryptonimem „Zemsta” [3], rozwiązania i utworzenia Zgrupowania Partyzanckiego „Lasy Przysuskie” oraz niemieckiej akcji antypartyzanckiej „Waldkater”. [4]
Po zaakceptowaniu 27.08.1944 r. przez gen. „Bora” propozycji o przerwaniu marszu Kieleckiego Korpusu AK na Warszawę, korpus został rozczłonkowany, by akcję „Burza”, po zmianie kryptonimu na Akcja „Deszcz”, poszczególne zgrupowania AK prowadziły na własnym terenie. [5]
Zgodnie z podjętą decyzją, z miejsca koncentracji w lasach przysuskich odeszły jednostki Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK kierując się w swoje regiony leśne. Na miejscu pozostały jedynie oddziały 25 pp. AK pod wodzą majora Rudolfa Majewskiego i 72 pp. AK stacjonujący w Gałkach. Na temat postoju w Stefanowie istnieje relacja Tadeusza Bonieckiego, ps. „Szczerba” z 4 kompanii 25 pp. AK. [6]

Stefan Boniecki „Szczerba”.

Relacja Stefana Bonieckiego „Szczerba” [7]: Stoimy od tygodnia na jednym miejscu. Codziennie wypada warta na krzyżówkach w lesie. [8]

Jeszcze w 2004 roku stały na tych krzyżówkach, u wylotu ze wsi, dwa krzyże. Jeden z nich został ścięty. Sprawca profanacji zamarzł w polu wracając z zabawy. Opowiadano później, że to właśnie za ten krzyż ukarała go Matka Boska.

Dwa krzyże na rozstajach dróg w 2004 roku.
Foto. JL.

Relacja Stefana Bonieckiego „Szczerba”: Za długo już tu stoimy. Zaczyna nam się nudzić. Z rzadka tylko bywają jakieś małe wypady, „pościgówki”, czy coś w tym rodzaju. Wieczorami skracamy sobie czas humorem i piosenką przy ognisku… Kompania wyje do późnej nocy. Przychodzą chłopaki z innych kwater, ze środka wsi, bywają i gospodarze, ale rzadziej, bo rzeczywiście „z kurami spać chodzą”. Repertuar mamy obfity, a popisową naszą piosenką jest „Polesia czar”, zazwyczaj solo przez „Kosa”. [9]

(…) Próżno mi o tobie dzisiaj śnić

Próżno w żalu i tęsknocie żyć

Nie wrócą chwile szczęścia niewysłowione

Drzemią wspomnienia pogrążone

W mrokach poleskich kniej

Polesia czar

To dzikie knieje, moczary

Polesia czar (…) [10]

Urodzili się nie do partyzantki, ale do sztubackich wybryków, miłosnych uniesień, nauki. Nic dziwnego, że częściej wieczorną ciszę zakłócał repertuar typu „Polesia czar”, czy „Płonie ognisko i szumią knieje”, niż „Rozszumiały się wierzby płaczące”.

3 wrzesień 1944 – niedziela

Relacja Jan Jakóbiec „Juliusz”, „Gozdawa”, 2 pp. Leg. AK:
Ileż wspomnień w sercu moim budzi ten dzień. Przecież soboty i niedziele to były najpiękniejsze dni mojego wojennego życia. Jakżeż ja nie umiałem ich wykorzystać. Uświadomiłem to sobie dopiero dzisiaj po spowiedzi.
Spowiedź – pierwsza od pięciu lat.
W piękny niedzielny poranek na pniu zwalonego drzewa, w cichutko szumiącym lesie, siedzi w mundurze kapitana z przewieszoną stułą, młody ksiądz kapelan [ks. kapelan kapitan „Ksawery” – Marian Skoczowski] i słucha spowiedzi młodych grzeszników. [11]

Pamiętny to był dzień dla mieszkańców Stefanowi i Bud. Zebrali się wszyscy przy polowej kaplicy. Słuchali słów modlitwy, przystępowali do spowiedzi. Chyba po raz pierwszy w życiu nie pojawili się na mszy w kościele parafialnym w Gielniowie.

Relacja Jan Jakóbiec „Juliusz”, „Gozdawa”:
O godzinie 11-tej Msza św. polowa. I znów na pięknej, leśnej polanie przy ładnie ubranym polowym ołtarzu, zbierają się ci, którzy woleli trudy, niebezpieczeństwa i niewygody, niż w dalszym ciągu czuć but najeźdźcy na swoich piersiach.

Stoją równo i pięknie w czworobokach składających się z trudnej do policzenia liczby żołnierzy. 
Miny poważne, twarze skupione.

Obok ołtarza warta honorowa w mundurach, hełmach i z bronią.

W pobliżu stoją oficerowie młodzi i starzy, srodzy i łagodni. Stojąc modlą się i śpiewają razem z żołnierzami, razem z ludnością, która przybyła dość licznie na to prawdziwe polskie nabożeństwo. Z tysiąca piersi, w środku obsadzonego gęsto przez szwabów kraju wyrywa się nieśmiertelna pieśń „Boże coś Polskę”, narodowo – kościelny hymn wszystkich Polaków. Tysiące oczu wpatrzone w Chrystusa modlą się przysnute mgłą łez cisnących się do oczu. Umilkła wreszcie potężna pieśń, umilkł na chwilę las i tylko słychać tu i ówdzie bolesne łkanie wśród grona ludzi cywilnych.

Zamiast organów kościelnych, cicho acz melodyjnie szumi las. Nastrój lepszy niż w najwspanialszej świątyni, bo miejsce, w którym klęczę jest świątynią, tylko przez samego Boga stworzoną. Wreszcie cicho i spokojnie padają słowa wojskowego kapelana i jak kojące lekarstwo spływają na chorą duszę. [12]

Masz w Stefanowie (1944)
Źródło: J. Jakóbiec, R. Wójcikowski, My, Armii Krajowej żołnierze, Warszawa 1992

Masz w Stefanowie (1944)
Źródło: J. Jakóbiec, R. Wójcikowski, My, Armii Krajowej żołnierze, Warszawa 1992
Podczas mszy wszyscy, którzy wyspowiadali się, przyjmują komunię świętą, klęcząc na dywanie z miękkiego mchu, z oczyma utkwionymi w błękitny pułap tej bożej świątyni, przyjmują Ciało i Krew Pańską pod postacią połówki komunikantu, gdyż dla wszystkich po całym by nie wystarczyło. Po mszy zaraz odbyło się poświęcenie medalików.

Relacja Stefana Bonieckiego „Szczerba”:
I tak dni schodzą, a końca wojny nie widać. W Paryżu to przynajmniej Niemcom w skórę dali, z Rumunii ich też podobno przeganiają. A nasza Warszawa, co? W gruzy leci. Powstańcy i tak się dobrze trzymają.
Mieliśmy im iść z pomocą… [13]

Zanim rozegrała się bitwa stefanowska

W dniu 18 września w rejon lasów przysuskich powróciły oddziały 72 pp. AK Ziemi Radomskiej. Ich dowódca podporządkował się wkrótce dowódcy 25 pp., majorowi „Leśniakowi”. W ten sposób powstało pokaźne zgrupowanie wojsk partyzanckich określone kryptonimem „Lasy Przysuskie”. Zgrupowanie to stanowiło dość poważne zagrożenie dla 9 armii niemieckiej utrzymującej stanowiska na linii Wisły przeciw oddziałom Armii Czerwonej i I. Armii Wojska Polskiego.
Już w sierpniu Armia Sowiecka zdołała uzyskać i obronić tereny przyczółków na lewym brzegu Wisły pod Warką i Magnuszewem oraz zdobyła w sierpniu przyczółek pod Sandomierzem. Sztab 9 armii obawiał się szczególnie przerwania linii komunikacyjnych wiodących z Tomaszowa Mazowieckiego, Piotrkowa i Radomia do linii frontu, w tym głównie linii kolejowych. Obawiano się również i choć może w mniejszym stopniu ataków zgrupowania partyzanckiego na tyły niemieckich wojsk frontowych i ogólnej dezorganizacji zaplecza. [14]
W ramach operacji Waldkater (leśny kocur) dowódca komendantury polowej nr 581 płk Gustaw Dürstein, odpowiedzialny na bezpieczeństwo zaplecza armii niemieckiej wydał 24.09.1944 r. rozkaz uderzenia w dniu 26 września na lasy przysuskie. [15]

26 wrzesień 1944 – dzień bitwy

O świcie oddziały niemieckie, uzbrojone również w działa artyleryjskie, w moździerze i miotacze ognia, ruszyły z 4 stron na zgrupowanie 72. pp. i 25. pp. AK w lasach Przysuchy. Pierwszy zaatakowany został 72. pp. w Gałkach, lecz nie dał się zaskoczyć. Rozgorzała bitwa z udziałem niemieckiej artylerii, trwała 12 godzin. Niemiecki pierścień okrążenia zacieśniał się jednak Oddziały AK wycofywały się powoli, zadając nieprzyjacielowi dotkliwe straty. Po połączeniu się 72. pp. i 25. pp. w rejonie na południowy wschód od wsi Stefanów, przeprowadziły skuteczne przeciwnatarcie, spychając Niemców do Stefanowa. Następnie po skoncentrowanym ataku przerwały okrążenie, wyprowadzając całe zgrupowanie AK wraz z taborem.
Straty zgrupowania „Lasy Przysucha” (razem 72. pp. i 25. pp. AK) w niemieckiej akcji „Waldkater” wyniosły: 20 zabitych, 20 rannych, 6 zaginionych lub wziętych do niewoli. [16]

Zbiorowa mogiła partyzantów na cmentarzu w Gielniowie. 
Foto. JL – 2004.

Tuż przy leśnym dukcie, u wejścia do Stefanowa, pochowano dzielnego towarzysza broni — „Lwa”. [17]

Podczas akcji Niemcy we wsiach Gałki i Stefanów: aresztowali 48 osób cywilnych Polaków, spalili 50 zagród wiejskich, uprowadzili 30 sztuk bydła.
Według niemieckiego raportu bojowego z 26.09.1944 r. akcja „Waldkater” była niewypałem: wojsko niemieckie poniosło poważne straty w zabitych i rannych (około 200), zgrupowanie AK (polskich „bandytów” według niemieckiego określenia) nie zostało zlikwidowane, ważna dla Niemców arteria komunikacyjna zachód – wschód Piotrków – Rodom) na front wschodni pozostała nadal zagrożona. [18]

Dla udowodnienia stronie niemieckiej, że ich akcja na Stefanów-Budy nie zakończyła się oczekiwanym rezultatem i nie doprowadziła do rozbicia partyzanckiego zgrupowania w lasach przysuskich, zapadła decyzja zorganizowania akcji odwetowej. Postanowiono zatem uderzyć w nocy z 27 na 28 września na posterunek niemieckiej żandarmerii w Przysusze. [19]

Komendant Okręgu Łódź do Dowódcy AK
Walki 25 p.p. w rejonie Opoczna

Depesza Szyfr

Nr 64/XXX/999
436 Mewa 54 do 96
Dnia 3 października 1944
Nadana 6.10.1944
O.VI L.dz. 9616/44
Otrzymana i odczytana 6.10.1944

Barbara Barka

Dnia 16.9. oddział 25 p.p. stoczył w rej. Opoczno kilkugodzinną walkę z 200 żandarmami. Wynik: 35 żandarmów zabitych – reszta wycofała się. Zdobyto 1 ckm, 3 rkm, 50 kb oraz amunicję. Straty własne: 2 oficerów i 3 szeregowych zabitych.
W połowie września oddziały 25 p.p. stoczyły walkę na terenie Opoczna z baonem Wehrmachtu, który pod ogniem naszych oddziałów i zagrożeniem oskrzydlenia wycofał się pozostawiając zabitych i rannych. Strat własnych nie było.
Dnia 26.9 – 25 p.p. stoczył całodniową walkę z oddziałem niemieckim w sile 2000 ludzi wyposażonych w broń maszynową, działa, moździerze i miotacze płomieni. W dniu: npl poniósł straty 9 zabitych, dużo rannych – wycofał się. Straty własne 10 zabitych 11 rannych. Zdobyto 3 lkmy, 60 kb oraz materiał int.
27.9 npl spalił kilka wsi w Opoczyńskiem. W odwet 25 p.p. spalił i wymordował wszystkich żandarmów na posterunku Przysucha w liczbie 66. Straty własne: 2 zabitych 7 rannych. Zdobyto 3 pist. masz. 4 kb, 3 pistolety i mat. int.

Wyjaśnienia:
Barbara – ppłk Michał Stępkowski – Komendant Okręgu Łódź
Barka – Okręg Łódź [20]

Stefanów po wyzwoleniu

Jeżeli mieszkańcy Stefanowa, Bud, Gałek i wielu innych miejscowości spodziewali się szacunku, jeżeli już nie wyrazów uznania za ofiarę poniesioną w latach okupacji, to grubo się pomylili. Zamiast tego, pewnego dnia zajechały, tak jak za Niemca, wojskowe budy z uzbrojonymi w pepesze funkcjonariuszami Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW).
Tereny, na których znajdowały się umęczone wsie, upatrzono sobie pod rozbudowanie poligonu wojskowego Barycz. Mieszkańców Stefanowi wysiedlono m.in. do PGR Maruty i Koryta (Łódź).
Po latach niektórzy powrócili, ale już nie do leśnej osady, ale np. do Ujazdu koło Tomaszowa.
Budy nie zostały wysiedlone. Gospodarze sami opuścili leśną głuszę w bardziej przyjazne miejsca, bliżej miejsc pracy

Stefanów – Budy 2004

Po mieszkańcach wsi pozostały, skryte w zdziczałych sadach ruiny domostw, piwnice, zmurszałe płoty.

Osada leśna Budy. 
Foto. JL – 2004.


Mój przewodnik po hubalowych ścieżkach, historyk Piotr Sokołowski, 
kuzyn Bronisławy Cieślak z domu Sokołowskiej, u której stryja mieszkał major Hubal. 
Foto. JL.

Jest również ostatni świadek historii, dąb – pomnik przyrody.

We wsi Budy do dziś stoi przydrożna kapliczka i figura Bernadety Soubirous z Lourd, tu nazwana Bernardką – dziewczyną.

Stefanów 2015

Poniższy materiał ukazał się w Tygodniku Radomskim nr 91 z 24.09.2015 r.

Tak jak 71 lat temu, w 1944 roku, w Stefanowie odprawiona została msza polowa. Wtedy celebrował ją ks. kapelan kapitan „Ksawery” – Marian Skoczowski. Dziś mszę poprowadził ks. proboszcz Kazimierz Okrutny i wikariusz Tomasz Nobis, a homilię wygłosił kustosz Sanktuarium w Czarnej k. Końskich, ks. Aleksander.

20 września, w partyzanckiej wsi Stefanów, odbyła się uroczystość rocznicowa zwycięskiej partyzanckiej bitwy zorganizowana przez Urząd Gminy w Gielniowie i Światowy Związek Żołnierzy AK Okręg Radom. Jest to jednak również rocznica stalinowskiej pacyfikacji, która miała miejsce w lipcu 1952, kiedy to zapadła decyzja, aby poligon w Baryczy powiększyć o tereny puszczy przysuskiej. Przyjechało wojsko i przez kilka dni z pomocą robotników z „Gerlacha” wysiedlono wioski puszczańskie: Stefanów, częściowo Budy i Eugeniów. Ludzie rozpaczali, płakali, musiano ich siłą wyciągać z domów i ładować do samochodów. Przesiedleni zostali na ziemie odzyskane, głównie na Pomorze. Traktorami i czołgami rozwalono świeżo odbudowano domostwa, teren zrównano. Pola zostały obsadzone drzewami leśnymi. Dziś nie ma śladu po tej wielkiej wsi. Pozostał jedynie bruk ulicy. Uważny obserwator wypatrzy w gęstwinie leśnej owocowe zdziczałe drzewa.

– Spotykamy się w Stefanowie od 15 lat – powiedział wójt gminy Gielniów Władysław Czarnecki, – ale te spotkania, wtedy nieoficjalne, zakazane odbywały się już w latach 50-tych i następnych. Przybywali na nie żołnierze 25 i 72 pułku piechoty AK.

I w tym roku przybyli na uroczystość kombatanci. Był wśród nich generał dywizji Stanisław Mandykowski, żołnierz września i pułkownik, doktor nauk medycznych Halina Kępińska – Bazylewicz „Kora” łączniczka AK. Stawiły się poczty sztandarowe 72 i 25 pułku piechoty AK, Światowego Związku Żołnierzy AK Okręg Radom oraz Kół z Przysuchy, Szydłowca, Iłży, Solca nad Wisłą, Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego z Radomia oraz Szkoły Podstawowej im. AK Gielniowie, Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Warszawie, ZHP Przysucha i Radomia, Strzeleckiego Oddziału Kawaleryjskiego „Belniak” z Radomia, i Związku Strzeleckiego z Szydłowa. Przybyli uczniowie z Zespół Szkół Ogólnokształcących w Gielniowie i Liceum Kadetów w Lipinach.

Jacek Lombarski

Przypisy

  1. M. Kopa, A. Arkuszyński, H. Kepińska – Bazylewicz, Dzieje 25 pp Armii Krajowej, Łódź 2001, s. 149.
  2. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 11, [Sochaczew – Szlubowska Wola], s. 317.
  3. Niemirowska, Z przeżyć okupacyjnych na Ziemi Opoczyńskiej, s. 173; W. Borzobohaty, „Jodła”, s. 321 – 326.
  4. „Leśny Kocur”.
  5. Biuletyn Informacyjny Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Poznań, nr 2(61) 6/2005, s. 43-4.
  6. Niemirowska, Z przeżyć okupacyjnych na Ziemi Opoczyńskiej, s. 173
  7. St. Boniecki „Szczerba” foto w Niemirowska s. 141.
  8. Niemirowska, Z przeżyć okupacyjnych na Ziemi Opoczyńskiej, s. 174. „Kos” – Leon Paduszyński.
  9. Niemirowska, Z przeżyć okupacyjnych na Ziemi Opoczyńskiej, s. 174. „Kos” – Leon Paduszyński.
  10. Utwór z 1936 roku. Tango „Polesia czar” (właściwy tytuł, to „Polesie”) powstało w roku 1936 i było jednym z największych przebojów schyłku okresu międzywojennego. Autorem muzyki i słów był Jerzy Artur Kostecki.
  11. J. Jakóbiec, R. Wójcikowski, My, Armii Krajowej żołnierze, Warszawa 1992, s. 97.
  12. J. Jakóbiec, R. Wójcikowski, My, Armii Krajowej żołnierze, Warszawa 1992, s. 97.
  13. Niemirowska, Z przeżyć okupacyjnych na Ziemi Opoczyńskiej, s. 174.
  14. Niemirowska, Z przeżyć okupacyjnych na Ziemi Opoczyńskiej, s. 177-178.
  15. Biuletyn Informacyjny Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Poznań, nr 2(61) 6/2005, s. 43-45
  16. Biuletyn Informacyjny Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Poznań, nr 2(61) 6/2005, s. 43-45
  17. OB. Łódź s. 219, 244
  18. Biuletyn Informacyjny Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Poznań, nr 2(61) 6/2005, s. 43-45
  19. E. Wawrzyniak, Na rubieży Okręgu AK Łódź, Warszawa 1988, s. 245.
  20. Armia Krajowa w dokumentach, t. V, s. 2.