Janina Regina Kosmalowa 1907-1984. Pomoc jeńcom, wysiedlonym, uchodźcom warszawskim…

Koneckie dzieci wojny – punkt dożywiania dzieci 1941 r. Osobą stojącą najwyżej,
w białym fartuchu jest Janina Regina Kosmalowa, poniżej ks. Kazimierz Sykulski.
W oddali charakterystyczny budynek łaźni miejskiej.
Na odwrocie fotografii podziękowanie za pracę przy dożywianiu dzieci…
Foto. z rodzinnego archiwum Macieja i Jakuba Kosmalów.

Janina Kosmalowa urodziła się 24.06.1907 r. w Łodzi jako córka Stefana Tomasza Anglika i Marianny z Zarzyckich. Po ukończeniu gimnazjum do roku 1929 pracowała jako sekretarka w Łodzi w Instytucie Dramatyczno-Muzycznym swego ojca. Po wyjściu za mąż za Władysława Kosmala zamieszkała w Końskich. Do 1939 r. udzielała się pracy charytatywnej w różnych dobroczynnych stowarzyszeniach w tym w PCK. W 1938 r. ukończyła kurs PCK z zakresu ratownictwa ogólnego. W okresie okupacji w latach 1939-45 pracowała honorowo z ramienia Komitetu Pomocy wysiedlonym i PCK w akcji przy wysiedlonych, udzielając pomocy poszkodowanym jak również najbiedniejszej ludności Końskich i okolic. Opiekowała się wraz z mężem felczerem i jego synem Włodzimierzem studentem medycyny jeńcami wojennymi w pierwszych dniach okupacji. Pracowała również w delegaturze RGO.

Janina Regina Kosmalowa.
Fotografia powojenna z rodzinnego archiwum Macieja i Jakuba Kosmalów.

Była czynnym działaczem ZWZ AK na terenie Końskich pod pseudonimem „Chmurka”. W czasie okupacji w domu Władysława i Janiny Kosmalowej przebywali zarówno wysiedleni jak i uciekinierzy po powstaniu warszawskim. W domu tym przebywali między innymi prof. Stanisław Kazuro z żoną Margaritą Trombini-Kazuro, Halina Bolechowska – śpiewaczka, oraz znany aktor scen warszawskich Antoni Różycki z siostrą i siostrzenicą.
Za swoje poświęcenie i narażanie własnego życia odznaczona została Krzyżem Partyzanckim i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
W roku 1945 pracowała kolejno w Starostwie Powiatowym w Końskich jako sekretarka lekarza powiatowego, a następnie w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej jako referent statystyki medycznej.
Zmarła po ciężkiej chorobie 17.03.1984 r.

Końskie, punkt rozdawania żywności potrzebującym,
w głębi przy drzwiach ks. Kazimierz Sykulski, 1941 r.
Foto. z rodzinnego archiwum Macieja i Jakuba Kosmalów.

Dom dziadka Władysława Kosmala, męża Janiny Kosmalowej (dziadka nie znałem, bo zmarł gdy miałem 2 lata) był ostoją patriotyzmu i kultury polskiej. Bywał tu niezapomniany ks. Granat, który uczestniczył we wszystkich uroczystościach rodzinnych, oraz wiele innych osób między innymi z rodzin pp. Białeckich, Dębniaków, Zawirskich, Chodaczyńskich, Sarneckich, Jarosińskich itd. Janina Kosmalowa przekazała również kilka rodzinnych instrumentów muzycznych znajdującej się w Końskich Państwowej Szkole Muzycznej.
[Biogram Władysława Kosmala ukaże się wkrótce]

Maciej i Jakub Kosmalowie

Dokumenty z rodzinnego archiwum Macieja i Jakuba Kosmalów.
Pozdrowienia i wyrazy podziękowania z Warszawy z 1946 r od prof. Kazurów (prof. Stanisław Kazuro rektor Koserwatorium Warszawskiego, jego żona Margerita Trombini-Kazuro pianistka, wykładowca Konserwatorium, a następnie szef Katedry Fortepianu Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie, była jurorem m.in. Konkursów Chopinowskich w Warszawie). Znaleźli schronienie w czasie wojny w domu Władysława i Janiny Kosmalów. Na pocztówce ciekawy widok Konserwatorium przed i tuż po wojnie.
Pocztówka z rodzinnego archiwum Macieja i Jakuba Kosmalów.
Koneckie dzieci wojny – punkt dożywiania dzieci 1941 r. Osobą stojącą najwyżej, w białym fartuchu jest Janina Regina Kosmalowa, poniżej ks. Kazimierz Sykulski… Fotografia wykonana kilka chwil później niż uoprzednia – pokazuję obie fotografie z uwagi na ich „wagę”. Wspomina Marian Chochowski W lipcu lub sierpniu 1944 stałem w takiej kolejce.
Miałem wówczas 3 lata. Punkt wydawania posiłków mieścił się w oficynie kamienicy przy ul. 3 Maja (nazwa przedwojenna). Mówiło się na to miejsce: na „Kaczym dołku”. Pamiętam, przechodziło się od ulicy przez jeden pokój, później drugi – do podwórza, do okienka gdzie wydawano posiłki. Byłem mały, stałem z kanką [tu: naczynie do mleka, na zupę] w kolejce z dorosłymi i dziećmi. Był straszny tłok – można by powiedzieć tumult. Wtem krzyk: gorącą zupą został oparzony mały chłopiec… Stałem na końcu, bałem się podejść. Mnie z kolejki „wyłowiły” panie wydające racje żywnościowe.Kankę napełniły do pełna.
Foto. z rodzinnego archiwum Macieja i Jakuba Kosmalów.