Wola Stadnicka. Czerpalnia papieru

Filigran - napis Końskie

Czerpalnia położona była na terenie dóbr Końskie, oddalona od miasta na południe około 9 kilometrów, należała do rodziny Małachowskich. Administracją tych dóbr zajmowali się kolejno: Stanisław Małachowski w latach 1793-1838, Henryk Małachowski w latach 1838-1860 oraz Włodzimierz Małachowski w latach 1860-1870. Młyn papierniczy w Stadnickiej Woli z całą pewnością był czynny przed 1819 r., gdyż w aktach Urzędu Stanu Cywilnego w Końskich z tego roku znaleziono nazwiska papierników. Do uruchomienia zakładu przyczynili się Szymon i Stanisław Jagodzińscy [rodu papierników pochodzących z Przysuchy].

Filigran na papierze czerpanym z I połowy XIX wieku - herb Małachowskich Nałęcz

Papier tych czerpalni [Końskie, Bolmin i Siedlów] cechuje się stosunkowo dobrą jakością, o jednolitej strukturze wewnętrznej, bez zgrubień, co świadczy o dobrym przemieleniu masy papierniczej. Filigrany są dobrze widoczne oraz starannie wykończone. [Andrzej Będziński Schyłkowy okres rękodzielniczej produkcji papieru między Pilicą a Wisłą, Kielce 1986] Dalej autor podaje, że w czerpalni w Woli Stadnickiej pracowali: jeden majster Polak i trzech majstrów obcokrajowców oraz dwudziestu jeden pracowników [nazywani byli w ówczesnych dokumentach: przy papierni robiący, wyrobnik w papierni, zarobnik z papierni, chłop w papierni, robotnik pełnoletni z papierni] w tym pięciu obcokrajowców.

Filigran na papierze czerpanym - herb Małachowskich Nałęcz z literą K

Trzeba dodać, że zabudowania czerpalni położone były bezpośrednio nad rzeką Czarną, a dzisiejsza osada Stadnicka Wola ma niewielki związek z tamtą miejscowością.
W kolekcji posiadam trzy arkusze papieru czerpanego z filigranem; napis Końskie i herb Małachowskich Nałęcz. Jeden jest szczególnie ciekawy. Wprawny skryba narysował linie i napisał w nich pierwsze litery alfabetu; te są proste i piękne. Później uczeń z mozołem powtarzał litery koślawiąc niektóre szkaradnie. Wracają wspomnienia pierwszych dni nauki w szkole podstawowej w Stąporkowie, mycie kałamarzy w tej samej rzece Czarnej, później woźny z wielką butlą atramentu uzupełniał stany czarnego atramentu (niebieski był rzadkością). Był oczywiście w I i II klasie taki osobliwy przedmiot nauczania: kaligrafia. A może warto wrócić do tego przedmiotu wprowadzając inne: marketing, zarządzanie, logistyka, umiejętność korzystania w biznesie z instytucji i do tego taki śmieszny przedmiot jak umiejętność pięknego pisania. Taka tam rewolucja na czas XXI wieku.

Arkusz papieru czerpanego. Wprawny skryba narysował linie i napisał w nich pierwsze litery alfabetu; te są proste i piękne. Później uczeń z mozołem powtarzał litery koślawiąc niektóre szkaradnie