W Katalogu zabytków sztuki w Polsce sucha, lakoniczna informacja: Z kamiennym portalem bramy przejazdowej, w którego kluczu data: 1750, dnia 16 lipca i litery I. FH., przebudowany. Dla kilku następnych zdań tekstu spędziłem nad dokumentami wiele godzin, a tak naprawdę zostawiłem w tej kamienicy i na tym podwórzu magiczny okres dzieciństwa.
Pierwszym znanym właścicielem wymienionym w zapisie z 7 stycznia 1816 roku jest Jan Frantz kupiec zamieszkanie prawne w Końskich obierający. W dalszych dokumentach wymienieni są synowie Jana: Roman i Feliks Frantz – subiekt cukierniczy. Zadaję sobie pytanie. Czy nazwisko Franc ma z wiązek z literą F na zworniku bramy? Cy się kiedyś dowiemy?
Końskie, lata trzydzieste. Jedna z piękniejszych znanych mi fotografii ukazujących miasto. Widać doskonale narożny budynek Pocztowa 2 – Plac Kościuszki 1 i dalej kolejne. Wprawne oko zauważy początek ulicy Kopcy, obok ulicę Berka Joselewicza. A ileż tu ciekawych scenek rodzajowych widocznych w powiększeniu. Fotografię udostępnił Ryszard Cichoński
Z dokumentów wynika, że kolejnymi właścicielami byli Teofil i Ewelina Cerchowie – nabyli budynek 31 lipca 1862 roku. A, że budynek nie miał jednego właściciela w tych latach pojawia się również nazwisko Marcelego Kowalskiego, fabrykanta powozów w mieście Końskich zamieszkałego, który to sprzedał w 1871 roku połowę ogrodu. W zapisach z tego okresu często jest mowa o ogrodzie, sklepie, chlewiku i piwnicach. Późniejsze losy budynku związane są do lat trzydziestych XX wieku z Towarzystwem Kredytowym z Radomia.
Końskie, lata trzydzieste XX wieku – mieszkańcy kamienicy. Ludność polska mieszkała tu obok ludności żydowskiej.
Zapewne już w latach dwudziestych pojawili się tu liczni członkowie mojej rodziny ze strony babci – Suskiewiczowie, Janiszewscy, Szczepanikowie i Gruszczyńscy. Zajmowali cztery mieszkania na piętrze budynku od strony północnej i wschodniej. Mieszkali również Kowalscy i Kosmulscy. Czy Kowalski mieszkający z rodziną na parterze i prowadzący warsztat stolarski (wejście w bramie po prawej stronie – w zasadzie wchodziło się do warsztatu, a dopiero dalej były pomieszczenia mieszkalne) miał związek z Kowalskim fabrykantem powozów? Próbowałem się tego dowiedzieć – odpowiedzi nie znam.
Końskie, lata trzydzieste XX wieku – mieszkańcy kamienicy, członkowie mojej rodziny. Od prawej ciocia Józefa Suskiewicz żona Jana, babcia Stanisława Janiszewska z d. Suskiewicz, mama Halina Janiszewska, poniżej ciocia Leokadia Szczepanik z d. Suskiewicz. Od lewej ciocia Janina Gruszczyńska z d. Suskiewicz. Pozostałe osoby nieznane. Na tym kamieniu przez prawie sto lat fotografowały się kolejne pokolenia mieszkańców kamienicy. Dzisiaj chyba go nie ma.
Końskie, lata trzydzieste XX wieku – mieszkańcy kamienicy. Od prawej Ciocia Leokadia Szczepanik, babcia Stanisława Janiszewska, nn, ciocia Janina Gruszczyńska, pozostałe osoby nn.
Końskie, lata trzydzieste XX wieku – mieszkańcy kamienicy. W stroju krakowskim Halina Janiszewska, za nią siostra Barbara, pozostałe osoby nn.
W czasie ostatniej wojny budynek był w obrębie getta. Ludność polska mieszkała tu obok ludności żydowskiej. Ludność żydowska mieszkała głównie w oficynie (nieistniejąca dziś przybudówka), bodajże jedna rodzina żydowska mieszkała w głównym budynku od strony północnej. Mieszkańcy kamienicy byli świadkami dramatycznych wydarzeń jakie rozegrały się tu 12 września 1939 roku. Tu, obok kamienicy również zostało zastrzelonych kilku Żydów, którzy próbowali uciekać w górę ulicy Pocztowej. O samych tragicznych wydarzeniach z dnia 12 września 1939 roku pisałem szerzej przy okazji przedstawienia historii kamienicy Plac Kościuszki 3 (artykuł w konskie.org.pl z 9.12.2010 r.).
Końskie, 12 września 1939 r. …gdy Żydzi zaczęli uciekać w południową stronę placyku [w kierunku dużej bramy – budynek Rynek 3, brama była zamknięta i tłum Żydów napierał na nią – przyp. KW], przejeżdżający w kolumnie leutnant łączności Luftwaffe Bruno Kleinmichel „wygarnął” do nich z MP, co stało się zapłonem zbiorowej strzelaniny. Padło 22 zabitych i 8 rannych Żydów. Część Żydów uciekała w górę ulicy Pocztowej. Fotografia pochodzi z programu historycznego prezentowanego w Discovery Channel.
Dramatyczne są również wydarzenia, które rozegrały się na skwerku w dniu 16 stycznia 1945 roku. Nieliczna grupa żołnierzy radzieckich przebywających na skwerku została ostrzelana przez własne samoloty (prawdopodobnie odbyło się w tym czasie również bombardowanie miasta). Rannego żołnierza rosyjskiego opatrywała moja ciocia Janina Gruszczyńska. Na twierdzenie, że to swoi ranili, żołnierz miał ponoć powiedzieć: cicho, cicho; rana od swoich mniej boli.
Do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku oficyna usytuowana od strony południowo-zachodniej przetrwała jako wypalona ruina. Na parterze znajdowały się prowizoryczne komórki i chlewik. Pierwsze piętro z zapadającym się, zmurszałym stropem do końca straszyło wypalonymi oknami i brakiem dachu. Z rzadka zapuszczaliśmy się tam w poszukiwaniu „przygód i skarbów” – jedynymi znaleziskami pozostawały żydowskie książki. Pod koniec lat sześćdziesiątych, podczas prac remontowych głównego budynku oficyna została rozebrana – robotnicy znaleźli w przewodzie kominowym żeliwny saganek. W środku, przesypane żółtym piaskiem znajdowały się naboje karabinowe. Pamiętam również, gdzie znajdowało się wejście do piwnic. Już wtedy wiodła tam tylko wąska szczelina, w którą zapuszczała się długowieczna kotka imieniem Myszka (ponoć dopełniła żywota w wieku 22 lat).
Końskie. Budynek ul. Pocztowa 2, Plac Kościuszki 1 – przejezdna brama od strony wschodniej.
Próbuję odtworzyć sobie sklepy jakie zlokalizowane były od strony północnej kamienicy to jest od strony rynku. Na rogu był sklep ogrodniczo-warzywny prowadzony przez panią Łuczyńską, dalej było biuro sprzedaży paliw – dystrybutor był po przeciwnej stronie ulicy na skwerku, później kolejny sklep warzywniczy pani Sabiny Dębskiej, dalej jadłodajnia cioci Janiny Gruszczyńskiej (mówiło się „u Gruszczyńskiej”). Gospoda oferowała „proste” jedzenie, głównie dla przyjezdnych chłopów chcących załatwić „coś” w mieście, a i miejscowi nie gardzili bytnością w tym lokalu. Królował bigos, biały barszcz na kiełbasie, chleb i nieodłączna wódka. Pieczona gęś, kura była na zamówienie, na szczególne okazje. Sklepik będący pierwszym pomieszczeniem gospody (od rynku) oferował wyroby tytoniowe, piwo i słodycze. Czasami dobijano tu jakieś interesy, a szczególnie „zmęczonych” biesiadników, dorożka z zaciągniętą budą, chwilowo przycupnięta na podwórzu odwoziła szybko; dla wygody gości.
Tak wiele chciałbym powiedzieć przy okazji przedstawienia historii tego budynku. To może wspomnę, że za szafą w pokoju sypialnym dziadków wisiał długi płaszcz wojskowy. Wśród pamiątek, które pozostały nie ma płaszcza – jest pas wojskowy: pamiątka września 1939 r., partyzancki nóż zrzutowy produkcji angielskiej, fotografie oddziału majora Hubala… Nie zachował się karnecik z polowania, który pamiętam. Dziadek był przed II wojną leśniczym u hrabiego Tarnowskiego. Na karneciku wymienione były osoby: kto i jaką zwierzynę upolował.
Końskie. Budynek ul. Pocztowa 2, Plac Kościuszki 1 – w kluczu data: 1750, dnia 16 lipca i litery I. FH.
Wspomnę jeszcze o wujku Wacku Szczepaniku, którego pasją były gołębie. Często chodziliśmy na strych kamienicy oglądać gołębnik, a była to też najlepsza okazja do poszukiwania skarbów i wdrapania się na dach. Dzisiaj rzadko wchodzę na podwórko, na którym spędziłem okres dzieciństwa. Mieszkańcy nie patrzą na mnie przychylnym okiem, a gotowy do wykonania zdjęcia aparat fotograficzny powoduje ich głęboką frustrację.