Końskie. Krzyż w polu od strony południowej, obok działek OAZA

Końskie. Krzyż w polu od strony południowej w majowym wystroju 2011. Fot. Bartłomiej Woźniak - kwiecień 2011

Na mapie miasta z roku 1830 jest zaznaczona ulica Pocztowa, która na wysokości ulicy Krakowskiej „przechodzi” w ulicę Miedzką (dzisiejsza Brzozowa), by na wysokości ulicy Polnej biec dalej na południe, ale już w formie polnej drogi. Ta droga mijała kolejno trzy (zaznaczone już na innej mapie z tego okresu) strugi – za trzecią rozwidlała się. Dróżka na wschód prowadziła do miejsca zwanego wówczas Księża Chojna i cmentarza cholerycznego (Stadnicka Wola), druga dróżka prowadziła na zachód. Otóż na wysokości pierwszej strugi mniej więcej w połowie drogi między ulicą Południową, a Kielecką, to jest prawie dokładnie w tym samym miejscu obecnego umiejscowienia (obok cieku wodnego) stał krzyż. Według relacji był to wysoki krzyż dębowy z Chrystusem namalowanym na blasze. Nie pamiętam, skąd pochodzi moja wiedza, że krzyż jest związany z Powstaniem Styczniowym 1863-64.

Końskie. Krzyż w polu od strony południowej. Opiekunka kapliczki i autor artykułu. Fot. Bartłomiej Woźniak - kwiecień 2011

Dzisiaj krzyż i jego otoczenie nie wygląda efektownie. Na metalowym krzyżu zawieszona żeliwna figura Chrystusa. Niektórzy znawcy historii kapliczek i nie tylko, zwrócili moją uwagę na ułożenie głowy Chrystusa – przechylona na lewe ramię. Ponoć taką figurą Chrystusa wskazywano „miejsca przyjazne powstańcom styczniowym” (domy, dwory, karczmy i inne). Tyle lokalna legenda sandomiersko-kielecka. Czy prawdziwa? Sam nie wiem. Jedno jest pewne, że krzyż był świadkiem wielu pogrzebów ludzi zmarłych podczas epidemii cholery (lata 1817, 1831-32, 1837, 1848-55, 1873, 1892-94). Był zapewne „pierwszym przystankiem” dla zmarłego. Niektórzy, starsi mieszkańcy miasta wspominali, że pochówki nierzadko dla uniknięcia rozgłosu odbywały się chyłkiem, pod osłoną nocy (podaję za Andrzejem Fajkoszem).

Niedawno spotkałem pod krzyżem panią pracowicie zmieniającą jego wystrój. Tu znowu pojawiło się opowiadanie o staruszce, która przed laty opiekowała się kapliczką, często modliła się przed krzyżem (ponoć bardzo płakała).

Końskie. Krzyż w polu od strony południowej - lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Fot. Magdalena Woźniak

Dodam jeszcze wątek bardziej osobisty. Trudno się przyznać, ale około 40 lat temu, w wakacje “terminowaliśmy” z kolegą Waldkiem Kacperskim przez kilka tygodni u geodety. Z dumą nosiliśmy ciężkie skrzynki z przyrządami pomiarowymi, ale największą frajdę sprawiało noszenie i trzymanie łaty pomiarowej. Dowiedziałem się wtedy, że rozmierzamy obwodnicę, która będzie łączyła ulicę Południową z ulicą Kielecką – usytuowaną obok krzyża. Przypomnijmy sobie było to około 40 lat temu i powstanie tej obwodnicy miało jakiś sens. A dzisiaj, po tylu latach wiele się zmieniło. Aż brak argumentów by tłumaczyć w jakim oddaleniu od miasta powinna przebiegać obwodnica, by zasługiwała na swoją nazwę…

Ot i taka niezwykła i ciekawa historia wiąże się z tym miejscem i tym krzyżem no i budową nowej drogi.

Do kapliczki przed laty prowadziła ścieżka przez sad (mówiłem: zaczarowany ogród). Po latach pozostało wielkie śmietnisko. (fot. lata dziewięćdziesiąte XX wieku)

Do kapliczki przed laty prowadziła ścieżka przez sad (mówiłem: zaczarowany ogród). 
Po latach pozostało wielkie śmietnisko. (Fot. lata dziewięćdziesiąte XX wieku)