Korzenie Kazimierza Kapla
Dziadek Kazimierza Kapla, Franciszek Capel (Cappel?) urodzony w latach trzydziestych XIX wieku, był politycznym imigrantem ze Szwajcarii. Jego lata młodości przypadły na okres sporów religijno-politycznych i nieustających utarczek katolików z protestantami i liberałów z klerykałami. Kiedy w lipcu 1847 roku, po przejęciu władzy przez liberałów utworzony nowy parlament federalny zdelegalizował inne organizacje i ogłosił mobilizację [1] Franciszek podjął decyzję opuszczenie kraju. Nie chciał brać udziału w wojnie bratobójczej. Razem z żoną ewangeliczką, Albertyną ze Szmidtów (jak zanotowano w aktach, spolszczając prawdopodobnie niemieckie Schmidt) wyjechali do zaboru rosyjskiego i zatrzymali się w Końskich. Ponieważ wszystkie akta urzędowe z okresu zaborów, prowadzone były po rosyjsku i pisane staro-cerkiewną cyrylicą, więc w dokumentach musiało być wpisane „K”, bo w piśmie rosyjskim „C” czyta się jako „S”. Jedno, lub dwa „p” w nazwisku pisane były przemiennie [2], co widoczne jest na kartkach pocztowych nawet tych z czasów legionowej korespondencji Kazimierza Kapla.
Z małżeństwa Franciszka i Albertyny w roku 1850 urodził się syn, któremu nadano imię ojca Franciszek, a w dziesięć lat później przyszedł na świat Juliusz, który w wieku dorosłym został oberżysta. Łatwy i nieograniczony dostęp Juliusza do alkoholu i nader częste namowy gości do uczestniczenia w ich biesiadach spowodowały, że Juliusz podupadł na zdrowiu i nie doczekał starości. Pozostawił żonę i córkę z ograniczonymi środkami do życia, którymi zaopiekował się jego starszy brat Franciszek, przyjmując je pod swój dach. Ciche i spokojne, żyły niemal niezauważalne na tle rodziny. Córka ich, Kazimiera za mąż nie wyszła.
Starszy syn Franciszka i Albertyny Kaplów, a po ojcu również Franciszek był w przeciwieństwie do młodszego brata człowiekiem pracowitym, rzutkim i przedsiębiorczym, otwartym na wszelkie nowości i różne pola działania. Jego niezwykłą drogę dojścia do wielkiego majątku przedstawiono na końcu artykułu. Miał siedmioro dzieci. Po śmierci pierwszej żony, z którą miał syna ożenił się w roku 1882 z dziewiętnastoletnia Lucyną Dobrzańską (ur. 1863) matką Kazimierza.
Przodków Kazimierza po kądzieli łatwiej było zlokalizować i opisać, bo pochodzili z okolic Końskich i życie ich było mniej urozmaicone. Jego dziadek Aleksander (ur. 1836) był jednym z osiemnaściorga dzieci ziemianina Benedykta Dobrzańskiego z jego pierwszego małżeństwa z Teresą Ferenszteinówną. W spadku po rodzicach Aleksander otrzymał część majątku składającą się z dwóch młynów oraz przyległych pól i stawów. Został młynarzem. W roku 1861 Aleksander Dobrzański ożenił się z Marianną Bartkiewiczówną i z tego małżeństwa po dwóch latach urodziła się im Lucyna, matka Kazimierza Kapla. Ciąg dalszy można już śledzić w książce Kazimierza Kapla „Liryczny pamiętnik legionisty. Moje kartki 1903-1920” (od str. 25 i dalej). Pokrewieństwo tej opisanej rodziny Dobrzańskich z Henrykiem Dobrzańskim legendarnym „Hubalem”, co poruszano czasem w rozmowach o jego walkach na ziemiach konecko-opczyńskich, nie potwierdziło się.
Uszeregowanie najbliższej rodziny Kazimierza Kapla, a zwłaszcza osób występujących w jego książce „Liryczny pamiętnik legionisty. Moje kartki 1903-1920” najlepiej zobrazuje grafik – drzewo zamieszczony poniżej:
Osoby pierwszego rzędu, tj. dzieci Franciszka Kapla są dość szczegółowo opisane w książce Kazimierza więc można ograniczyć się do przedstawieniu ich na zdjęciu z uroczystości gromadzącej całą ówczesną rodzinę.
W drugim rzędzie grafiku obrazującym wnuków jest inaczej. Osoby tam wymienione można napotkać tylko w życiorysie Kazimierza przedstawionym osobno poza jego tekstem w książce i poza nią.
Na przykład, rozpatrując pierwsze z brzegu grono rodzinne jakby wydzielone z większej grupy, autor krótko (na stronie 104) wspomina rodzinę swego przyrodniego brata Lucjana.
Żegnając się z nimi przed wyjazdem na front Kazimierz Kapel zastaje w domu żonę Lucjana oraz trójkę jego dzieci: Natalię, Wacława i Włodzimierza. „Tala – ładna dziewczyna” pisze w swoim pamiętniku i wspominając chłopców dziesięciolatków podziwiających jego mundur i szablę. Ilustruje całą rodzinę. Poświęcając im kilka zdań, nie przewidział, że gdy dzieci te dorosną przyjdzie kolejna wojna, tym razem w obronie wywalczonej ojczyzna i losy zwiążą go z mężem Tali, Janem Nadolskim we wspólnej walce z okupantem, aż do tragicznej ich śmierci na szafocie.
Kazimierz pracujący w okresie międzywojennym na kolei, po powrocie z kampanii wrześniowej trzydziestego dziewiątego roku, do przerwanej pracy już nie wrócił. Dla okupanta pracować nie chciał. „V – Die Räder müssen rollen für den Sieg!” – bez niego. Raczej przemyśliwał o zablokowaniu tych kół toczących się dla zwycięstwa okupanta. Pracę znalazł w rodzinie. Zatrudnił go mąż Natalii, Jan Nadolski, w charakterze dozorcy w swoim składzie tarcicy i materiałów budowlanych. Nie wiadomo kto był inicjatorem zorganizowania w tym składzie bazy przerzutowej broni dla oddziałów partyzanckich, a w styczniu 1941 roku utworzenia tam ekspozytury wywiadu Armii Krajowej „Sosna”. której szefem został ppor. „Andrzej” Ewaryst Żetycki oficjalnie figurujący jako pracownik składu. Stąd, w celu wykonania wydanego przez WSS AK wyroku śmierci na agencie gestapo – „Relampago”, wyruszyła w dniu 19 września 1942 do Końskich 6 osobowa grupa likwidacyjna. Zaopatrzona była w nowe „Visy” wyprodukowane w 1942 r. i przerzucone na bazę z radomskiej Fabryki Broni. Zdradzeni wpadli w zasadzkę (artykuł „Zbrojne starcie w Rożkach…”).
Jan Nadolski został niezwłocznie powiadomiony o wypadkach w Rożkach. Mimo ostrzeżenia i obaw, że zarówno zabity w akcji Ewaryst Żetycki, jak i aresztowany Kazimierz Kapel mogli mieć przy sobie „Kenkarty” z adresem firmy, zaryzykował i pozostał na miejscu. Obawiał się o los żony i dzieci. Został aresztowany przez gestapo 24 września razem z innymi pracownikami składu i powieszony w Radomiu na publicznej egzekucji w dniu 15 października 1942 roku.
Jako ciekawostkę warto dodać, że wymieniony w przytoczonej wizycie u szwagra dziesięcioletni Włodzimierz zapisał się w dziejach Końskich, ale jakże inaczej. Po prostu żył ponad sto lat. Ten niecodzienny przypadek opisywała konecka prasa i telewizja. Stał się swoistym bohaterem dnia.
Kariera Franciszka Kapla
Ojciec Kazimierza, Franciszek zaczynał od sklepu, który podobnie jak jego brat otrzymał w spadku po ojcu. Wnet jednak uruchomił piekarnię i masarnię z rzeźnią na własne potrzeby. Największym jego osiągnięciem było uruchomienie kamieniołomu. Za namową kogoś z branży kupił za bezcen ugór, kamieniste wzgórze porośnięte chwastem. Wyśmiewali go miejscowi, póki nie zobaczyli dalszego ciągu. Było to złoże skały wapiennej, która miękka i łatwa do obróbki bezpośrednio po wydobyciu ze złoża, twardnieje pozostawiona na powierzchni [3], podobnie jak wapienie pińczowskie. Franciszek Kapel zawarł kontrakt z koleją na masową dostawę tłucznia do budowy i utrzymania podtorza i uruchomił kamieniołom. Zajął się również produkcję i sprzedażą płyt oraz kamienia łamanego na bruki i mury budynków. Z własnych materiałów wystawił przy ul. Łaziennej 7 dwa piętrowe murowane domy czynszowe, w tym budynek od ulicy ze ścianą frontową z obrobionych bloków kamiennych, które po upływie wieku w miejskim środowisku i dziesiątków kominów na powierzchni niemal całkowicie sczerniały [4].
Za zarobione pieniądze kupił (bodajże od hrabiego Tarnowskiego) szeroki pas ziemi wzdłuż całej dzisiejszej ul. Południowej po jej prawej stronie od obecnej ul. Polnej do lasów państwowych, z częścią własnego lasu. Następnie wydzierżawił lub kupił stodoły od hrabiego Tarnowskiego (widoczne na obrazku poniżej, dziś po drugiej stronie ul. Południowej) i zajął się produkcją rolną oraz hodowlą ryb w utworzonej w zagłębieniu i zarybionej sadzawce. Zboże i inne płody rolne gromadził w wybudowanym w tym celu murowanym śpichlerzu na skraju placu przy ulicy Łaziennej.
Jak to w życiu bywa, na starość przechytrzył. Pewnego dnia wrócił do domu z wieścią, że żydzi dają za 1 rubla w złocie, rubel i 10 kopiejek w banknotach, dużo wygodniejszych w operacjach handlowych. Miał szkatułkę pełną złotych monet przechowywanych jako rezerwę pieniężną i zabezpieczenie. Wymienił je na banknoty zwiększając kapitał łatwo i od ręki o dziesięć procent. Były to pierwsze dni lipca 1914 roku. Po tej transakcji załamał się i stracił chęć do interesów tym bardziej, że zaczęła się trwająca wiele lat wojna. Zmarł 27.09.1924 roku w wieku 74 lat.
Przypisy:
- Trzeciego listopada 1847 roku 100 tys. żołnierzy rządowych, dowodzonych przez genewskiego gen. Guillaume’a Henriego Dufoura, zmasowanym atakiem na pozycje konserwatystów, rozpoczęło wojnę domową (wikipedia).
- Przemienne stosowanie ilości „P” w nazwisku utrudniało wnuczce Natalii Nadolskiej, Annie Figilister z domu Dębskiej, odnalezienie przodków u źródła. Przebyła odwrotną drogę niż jej pradziadek, tzn. emigrowała do Szwajcarii i tam wyszła za mąż. Okazało się, że w Szwajcarii żyją dwie nie skoligacone rodziny o nazwiskach Capel i Cappel. Niestety przedwcześnie dopadła ją choroba nowotworowa i nie dokończyła poszukiwań.
- Reakcja wapna w skale na wpływ dwutlenku węgla. Wapno CaO + CO2 = CaCO3 wapień, czyli mocno zawilgocone wapno w skale, wysychając łączy się z dwutlenkiem węgla z powietrza i zamienia w kamień wapienny.
- Przez wiele lat armia rosyjska wynajmowała całe górne piętro budynku na areszt wojskowy. Podobnie jak Niemiec Müller z filmu „Ziemia obiecana”, fabrykant i właściciel pałacu (aktor Franciszek Pieczka), Kapel wynajął kamienice, a sam również zamieszkał w drewnianym parterowym domu wystawionym w głębi placu.