Pozostałości fundamentu leśniczówki Bielawy, dawno już zarósł młody las. Tylko nieliczni wiedzą, gdzie ich szukać. Dziś jedynym po niej śladem jest pomnik-głaz, pamiątka „Hubalowej wigilii”.
Wielokrotnie opisywano wigilię hubalczyków na Bielawach, 23 grudnia 1939 roku. Dorzućmy do tych opisów jedne nieznany, a może nawet nieistotny, epizod. Opowiedział go pułkownik Marian Zach podczas spotkania z uczniami podczas „Międzyszkolnej Hubalowej Wigilii”.
„Las szumem drzew historię przypomina”. Te słowa wyryte są na tym kamieniu, – powiedział pułkownik Zach. – Lasy polskie szumem swych drzew wiele historii mogą opowiedzieć, tylko trzeba się dobrze wsłuchać w ten szum. Ten las, a szczególnie jego stare drzewa, opowiedzieć nam mogą niejedną historię o partyzantce II wojny światowej. Tu w połowie listopada 1939 roku pojawił się major Henryk Dobrzański – Hubal ze swoimi kilkunastoma ułanami. Nadeszły święta. Pierwsza wigilia w okupowanym kraju. Leśnicy przy udziale właścicieli majątków okolicznych zorganizowali tą świętą wieczerzę przed Bożym Narodzeniem. Postarali się o to, żeby była tradycyjna. Były nawet karpie, a o to postarała pani Bąkowska, właścicielka majątku w Kraśnicy. No i wigilia. Przy zaciemnionych
oknach, kolędy, łamanie się opłatkiem, życzenia. Jakie życzenia? No! Szybkiego powrotu do niepodległości. Pamiętają też tą wigilię, te stare drzewa. Szczególny sentyment mam do tej jabłoneczki, która tu rośnie. I ona pamięta tą wigilię. Kwitnie co roku i jeszcze rodzi jabłuszka. Przy tej jabłonce stał wartownik z karabinem, Ryszard Piasecki z Poświętnego, który czuwał nad tym, żeby nie zjawił się nikt niepowołany, niepotrzebny. Towarzyszyły mu dwa psy. Wyżły. Psy gajowego Kaczmarka i leśniczego Żulikowskiego. Kilkanaście lat po wojnie wspominał z sentymentem to, jak stojąc tu, pod tą jabłonką, w kożuchu, przydeptywał z nogi na nogę. Był silny mróz. Psy tuliły się do jego kożucha, a on przypomniał sobie, że przecież dwa kilometry stąd, jego rodzina zasiada właśnie do wieczerzy świętej. Przykro mu się zrobiło, powiada do mnie, no, ale w tym momencie drzwi się otworzyły przyszła zmiana, żeby mógł pójść i połamać się opłatkiem i śpiewać z innymi kolędy. Kontynuujemy wszyscy tą tradycję, szczególnie szkoły noszące imię Hubala i Hubalczyków. Patriotyczna to powinność i miłe wydarzenie. To już szósta wigilia. Myślę, że tej tradycji dotrzymywać będziemy tak długo, dopóki będziemy żyć.
Pierwsza wigilia na Bielawach odbyła się w 2007 roku. Wzięły w niej udział wszystkie grup szkolne, które i w tym roku odwiedziły Bielawy. Można już ich nazwać weteranami. Uczniowie z Ruskiego Brodu, Przydworzyc, Brudzewic. Myślę jednak, że większość z nich, to już kolejne roczniki. Te, które były na pierwszej wigilii, uczą się obecnie w gimnazjach. Tak samo jak i uczniowie gimnazjów i techników, dawno opuścili progi szkolne i dziś jedni uczą się w szkołach ponadgimnazjalnych, a drudzy, po maturze, podjęli pracę lub studia. Czy kiedyś odwiedzą w wigilię Bielawy, czy zameldują swoją obecność?
Do stałych uczestników wigilii należą również harcerze z 4. Opoczyńskiej Drużyny ZHP Trolle im. majora Hubala i ułani z „Radomskiego Szwadronu”. Są i nowi uczestnicy, bo „Hubalowa rodzina” rozrasta się. W tym roku przybyli uczniowie ze szkoły podstawowej w Chlewiskach i kadeci z Liceum Akademickiego Korpusu Kadetów w Lipinach. Do radomskich ułanów od kilku lat dołączyli kawalerzyści ze Stowarzyszenia im. „OWWP majora Hubala” z Poświętnego. To dzięki nim na wigilii pojawiają się również konie, co jest niemałą atrakcją dla młodzieży. Nie brak i braci leśnej, tak jak na wigilii majora Hubala, w 1939 roku. Są zawsze leśnicy z RDLP w Łodzi i Radomiu, z Nadleśnictw Opoczno i Dobieszyn. Są leśnicy z Nadpilicznych Parków Krajobrazowych.
To jednak jeszcze nie wszyscy uczestnicy wigilii. Ponad 300 kilometrów od Bielaw, w Birczy za Przemyślem, uczniowie o tej samej porze ubierają choinkę przed szkołą, zapalają znicz przed tablicą swojego Patrona, majora Hubala. I oni dzielą się opłatkiem, słuchają kolęd i hubalowych opowieści. Są duchem z tymi wszystkimi, którzy mogą być na Bielawach.
– Przyjeżdżamy tutaj, żeby spotkać się z majorem Hubalem i jego żołnierzami, – powiedziała Beata Jasek, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych im. majora Hubala w Radomiu, który jest razem z RDLP w Łodzi, współorganizatorem wigilijnych spotkań. – Wierzę, że w tej chwili stoją w lesie i całym sercem są z nami. Wtórują, tym naszym spotkaniom przy pomniku, przy choince. Dzięki nim możemy się tutaj, co roku spotykać. Kilka dni temu rozmawiałam z panią Krystyną Sobierajską, córką majora Hubala. Przekazuje wam wszystkim serdeczne życzenia. Była bardzo wzruszona, że tradycja spotkań „Hubalowej Wigilii” ciągle trwa. Obiecałam, że dopóki będę dyrektorem szkoły, to na pewno będziemy się tutaj spotykać. Wierzę, że kiedy skończę pracę w szkole, to mój następca, będzie tą wspaniałą tradycję kontynuował i wierzę, że w waszych szkołach ta tradycja również będzie zachowana. Droga młodzieży. Spotykamy się tutaj po to, żeby wam przekazać część historii. Właśnie w takiej atmosferze, w lesie, tu, gdzie w 1939 roku był nasz Patron. On obiecał, że kiedyś będziemy mogli spotykać się w wolnej Polsce i oto się spotykamy. W spokoju, w ciszy, w radości. Wszyscy jesteśmy zdrowi, szczęśliwi i tworzymy jedną fantastyczną „hubalową rodzinę”. Cieszę się, kiedy dzwonicie ze szkół i pytacie się o kolejne spotkanie. Będziemy się spotykać, przynajmniej dwa razy w roku.
Bardzo się cieszymy, gdy na apel Zespołu Szkół Zawodowych imienia Hubala w Radomiu jest taki odzew. Że to młode pokolenie z otwartym sercem tutaj przybywa, żeby spotkać się z wami, drodzy państwo. Z tymi, którzy znają historię Hubala i chcą ją dalej przekazywać. Ja ze swojej strony powiem, że będziemy zawsze pamiętać. Major Hubal pozostanie w sercach naszej młodzieży, naszych rodziców i wszystkich tych, którzy chcą być z nami.
Jak przebiega uroczystość na Bielawach?
No, nie jest to uroczystość w pełni tego słowa. Owszem jest kilka słów skierowanych do młodzieży i dorosłych przez Beatę Jasek (cytowane wyżej) i dyrektora RDLP w Łodzi, Edwarda Janusza, na temat wydarzenia które miało tu miejsce 73 lata temu, Jest i słowo boże, wygłoszone przez ks. kapelana leśników, Marka Izydroczyka. Ale, jest i wesołe ubieranie choinki, dzielenie się opłatkiem, życzenia świąteczne i noworoczne i śpiewanie kolęd, w tym roku przy harmonii. Są prezenty, w postaci pamiątkowej pocztówki z „Szóstej Międzyszkolnej Hubalowej Wigilii” na Bielawach.
Po Bielawach, jak co roku, wszyscy uczestnicy, a było ich tym razem już około 200 osób, przemieszczają się do Anielina, do Szańca. Tam, jak co roku, składają kwiaty i zapalają znicze, w miejscu śmierci Patrona ich szkół. W imieniu Krystyny Dobrzańskiej – Sobierajskiej i Henryka Sobierajskiego (córki i wnuka majora Hubala), wiązankę kwiatów złożyli Andrzej Dyszyński i Tadeusz Kreps.
Na zakończenie, bo wszystkim już zmarzły nosy, a mniej przyzwyczajeni do zimowych wypadów do lasu, przyjechali nawet w adidasach, czeka na wszystkich gorący posiłek w osadzie leśnej Ceteń.