Piasek, żołnierska leśna mogiła styczeń 1945

Piasek, żołnierska mogiła leśna styczeń 1945. Foto KW.
Piasek, żołnierska mogiła leśna styczeń 1945. 
Foto KW.

W Piasku bywam w ciągu roku wielokrotnie. Jest na mojej ulubionej trasie rowerowej wiodącej przez Starą Kuźnicę, Piasek, Smarków, Kozią Wolę do Czarnej i dalej do Wąsoszy, Kamiennego Krzyża i Końskich. O samej mogile dowiedziałem się kilka lat temu. Przybyły z Łodzi kolega, czasowo – „letniskowo” przebywający w Piasku, zbiera lokalne opowieści, legendy, opisy wydarzeń… Opowiedział mi o tajemniczym jeźdźcu z Witkowa, o młynie na Kosmocie, o leśniczym, którego zastrzelono, bo miał coś na sumieniu… Jest cierpliwym słuchaczem. Ja zaś uzyskałem opowieść od świadka tamtych wydarzeń pana Zygmunta Janiszewskiego (syn młynarza z Piasku, rocznik 1932).

Piasek, żołnierska mogiła leśna styczeń 1945. Napis: … Masłow Położył Głowu na Polskiej Ziemi 17.01.1945 r. Dalej nieczytelny fragment napisu. Foto KW.
Piasek, żołnierska mogiła leśna styczeń 1945. Napis:
… Masłow
Położył Głowu na
Polskiej Ziemi
17.01.1945 r.
Dalej nieczytelny fragment napisu.
Foto KW.

– Tam jest mogiła rosyjskiego żołnierza.
– Idziemy tam?
– No można. Znamy historię tych wydarzeń?
– Trochę.
– Ja wtedy byłem z bratem koło ganku i słuchaliśmy jak te pociski gwizdały. Niemcy tu byli w dwa czołgi. Jeden był wystawiony na Smarków, drugi za kamionką był ustawiony w tę stronę [w stronę północną]. Dwa czołgi stały tutaj. Tych samochodów było masę. Zwiad pracował i jak Rosjanie dowiedzieli się, że tu jest jakaś siła niemiecka, to starali się obejść. Zaczęli najpierw z moździerzy bić, to tu było z dziesięć pocisków w stawie; jeden w most trafił, jeden trafił w stodołę, nawet dokładnie ostrzelali. Po tym ostrzale przypuścili atak, a już robiło się ciemno. Myśmy z bratem widzieli takie paciorki pocisków na niebie. I stąd atakowali. Podeszli od Smarkowa przez moczary i tu chcieli dojść. Ale Niemcy byli przygotowani. Zaczęli strzelać z działa czołgowego. Słychać było potężne wybuchy – plu!, plu!, plu! – w te wzgórze. Leżeli przy tych bergmannach – karabinach maszynowych i potem krwi trochę tam było – jak ten płot jest. Któryś został ranny. Jak oni pluli w tę stronę to prawdopodobnie Rosjanie, jak to Rosjanie: na hurrra!… Ten jeden wyskoczył za wcześnie i dostał. I dostał…
Niemcy jak widzieli, że chyba jest już krótko; to myśmy oglądali z bratem, że ten czołg warczał, wykręcił i jak jest ten krzyż, tamtędy w prawo. Ten drugi co był wystawiony na Smarków to wrócił za nim i wiele innych samochodów; wszyscy uciekli w kierunku Starej Kuźnicy. Zostały się tylko „pawózki” konne i konie. Konie były przywiązane i te konie stały. Myśmy potem szli tym koniom jakiegoś „hojna”, coś tam… Były bardzo głodne. I ludzie te konie wzięli, ale to były konie niezdatne do pracy, ciężkie Ardeny, czy jak się tam nazywały…
Niemcy jak zaczęli uciekać, to u mnie w domu była radiostacja. Zostawili nawet ten maszt, nie zdążyli go zabrać. [Rosjanie korzystali później z tego masztu, uruchamiając własną radiostację] I uciekli wszyscy. I Rosjanie zaraz wpadli. Pamiętam jak wchodził do domu pierwszy Rosjanin to uchylił drzwi, widać było kawałek hełmu i lufę. Jego słowa to były: Germańca niet tu?
Ponieważ ojciec mój ruską szkołę skończył to od razu mówi po rosyjsku.
– Charaszo, charaszo.
Ale jeszcze skoczyli na górę, strych, szafa nie szafa. Sprawdzili wszędzie…

– Zawsze do tej figury Matki Boskiej przyjeżdżam.
– Matka Boska była własnością naszą [Janiszewskich]. Tu pisze z boku: S. Palhner.
Palhner był żołnierzem z I wojny światowej, Austriakiem. I ten żołnierz austriacki tu się został i zamieszkał: jak jest koniec Paruch – to Pułkownik się mówi, bo tam mieszkał pułkownik, który całe te obszary – konie hodował dla państwa, dla armii. I w tym domu pułkownika on się tam obsadził. Tam była studnia głębinowa, ocembrowana. Ażeby zarobić parę złotych, a potrafił w kamieniu robić to tutaj w Paruchach jest wyjście skał. Jak kamienia wyłupał kawał, a był ten kamień dobry w obróbce. Jak on to zauważył t ojciec zamówił tą Matkę Boską i zapłacił. Wieś odnowiła teraz i odmalowała.
Rodzina Palhnera żyje?
– Nie już nie. Nie wiadomo, czy po Pułkowniku jakiś ślad został.
Foto KW.

Wracamy drogą do wsi.
– Jak ojciec żył i prowadził ten młyn to tutaj była piękna droga. Sam dbał o to by klienci dojeżdżali. O szlaka, jeszcze są ślady. Wysypane było szlaką… dokładnie, elegancko, że można było w pantofelkach chodzić. Ta droga prowadzi do Paruch. Ale jak teraz wywożą drzewo z lasu to te potężne samochody się zakopują. Się zakopują…
Tutaj jak Akowcy w Piasku raz, drugi raz, trzeci… raz weszli do wsi, otoczyli wartami, to ja biegałem, bo w tym miejscu zawsze cekaem stał na takim trójnogu, potężnym. A mnie to jako dziecko interesowało. Nic nie mówili, nie gonili. Jeden erkaem stał przy moście, między drzewami, a drugi stał tu i tak był zamaskowany, okopany i miał ostrzał na tamtą drogę w stronę Paruch i na tą drogę na Baczynę…
Tam dalej to były dwie dziewczyny zakopane. Jedna była ze Starego Młyna, a druga to chyba z Czerwonego Mostu. Współpracowały z Niemcami, zadawały się z własowcami. Myśmy z bratem byli akurat na dworzu, jak je wieźli te dwie dziewczyny, zimą na sankach. Słychać było kupę śmiechu. Ujechali, miejscowość taka Szczotki. I słychać było serie: brrr, brrr… I te sanki potem odjechały. Matki ich przyjechały na wiosnę z trumnami.
A z drugiej strony Kobylarki, tam w lesie, to tam też był grób [szpicli] i tam przychodzili po wojnie i wykopywali.

Tu opowieść się nie urywa i dalej płynie, a to o tym jak zachowywali się zwycięzcy, jakie były początki nowej władzy. Władza ludowa przyszła z Koziej Woli. Wszysko co się na wsi zostało, nie zdobyczne, co się zostało… pozabierali. Ale to są tematy na zupełnie inne okoliczności…

Ludzie dbają o mogiłę Rosjanina. Żywa jest pamięć tamtych wydarzeń 16-17 styczeń 1945 r.

KW