Rogów, Młynek Nieświński – krzyż w lesie

Młynek Nieświński, Rogów. Zapomniany krzyż w lesie. 
Najpierw było dziesięć małych, niskich krzyży. 
Potem był jeden krzyż drewniany. A ten, obecny to już stoi z pięć lat… Foto. KW.

Informację dostałem od Marka Kozerawskiego, sołtysa wsi Rogów:
– Jedziemy do Młynka Nieświńskiego. Jesteśmy zaproszeni przez mieszkańców do wyjaśnienia historii postawienia krzyża w lesie – powiedział.
Jedziemy oczywiście. Po chwili jesteśmy już na południowym skraju miejscowości Młynek Nieświński gdzie czekają na nas dwie panie – Jadwiga Grzęda i Barbara Widulińska. Od razu prowadzą do krzyża. Jest kilkadziesiąt metrów od drogi z Końskich do Przysuchy przy ulicy Rzecznej, tej samej, która prowadzi do gospodarstwa Ireneusza Ferensztajna (artykuł 2.08.2015 Młyny w Rogowie…)
– Z tego co mi siostra mówiła, a i moja mama:
Dwóch Niemców było zastrzelonych pod Skałą (Skała, lokalna nazwa tego miejsca – okolice kamiennego krzyża na skraju północnym Rogowa). Pod samą Skałą rozłożyli ich (partyzanci) na drodze . W zamian Niemcy przywieźli dziesięciu chłopaków, prawdopodobnie z Komaszyc, mężczyzn w sile wieku. Prawdopodobnie zabrali z podwórka, przywieźli i rozstrzelali tutaj.
– A który to był rok?
– Dokładnie nie wiem, znam to tylko z opowiadań. Ja już „powojenna” jestem. Dzieci moje jak były małe to przychodziły i tutaj sprzątały…
– Rodziny po roku zabrała ciała, bo są przewiezieni i pochowani na cmentarzu w Końskich.
– Kto ich pochował tu na miejscu?
– Przyprowadzili mężczyzn z zakładu Fitkowskiego. Zakopali ich bez trumien…
– Ten krzyż to był zmieniany. Najpierw było dziesięć małych, niskich krzyży. Tak szczerze mówiąc to nie miał kto się nimi opiekować. Potem był jeden krzyż drewniany. A ten, obecny to już stoi z pięć lat…
– Ludzie we wsi pamiętają?
– Eee tam. Przyjeżdża jakaś rodzina, jest suchy wianuszek, palą znicze… w tym roku byli już. Co rok ktoś przyjeżdża. Ale skąd są – nie wiem.
– A co się stało z zabitymi Niemcami?
– Mamusia opowiadała, że Niemcy chcieli za ten fakt spalić Młynek. Ale ten Fitkowski miał żonę Niemkę i ona uratowała wieś. Była główną księgową i ona się dogadała z tymi Niemcami. Chcieli spalić cały Młynek. Nie wzięli ze wsi (Młynka) tylko pojechali do Komaszyc i tu przywieźli…

Rogów, kamienny krzyż z 1863 r. – „na Skale” (z charakterystycznym trójliściem) postawiony na pamiątkę pomocy udzielanej powstańcom przez miejscową ludność i represji ze strony oddziałów kozackich. Wszystko wokół nas się zmienia – ten krzyż zmienił nieco swoje położenie. Foto. KW.

Rozmowa zakończyła się. Fotografuję i jedziemy do Komaszyc. Odnajdujemy sołtysa – młody człowiek interesujący się historią. Z jego pomocą rozmawiamy z kilkoma najstarszymi mieszkańcami Komaszyc. Nie pamiętają takiego zdarzenia z okresu okupacji. Niewiele wiedzą o dziesięciu zabitych mieszkańcach tej wsi… Pojawiają się tez zupełnie inne wersje wydarzeń.
Ponieważ poszukiwania w literaturze wspomnieniowej i zachowanych dostępnych dokumentach też nie dały pozytywnego rezultatu – niewiele wiemy. Jest na przykład bardzo ciekawa, monumentalna praca (a i mało znana) leśnika Bogumiła Serdelskiego, Lasy nasiąkłe krwią, Radom 1995. Wiadomości o tym krzyżu w niej nie odnalazłem – może znalazła się w III nie wydanej części?
Informację o zabiciu w tym miejscu dziesięciu mężczyzn z Komaszyc, czy na Skale dwóch Niemców trzeba by zapewne potwierdzić w kilku źródłach. A może odkryta prawda będzie zupełnie inna?
Stąd nasz apel na stronie. Ktokolwiek posiada wiedzę na ten temat – bardzo proszę o informacje:
adres meilowy: [email protected] (Krzysztof Woźniak)
telefon komórkowy: 661972504 (sołtys wsi Rogów Marek Kozerawski)

Zbliża się okres odwiedzin grobów, miejsc pamięci… Przy tym leśnym krzyżu zostawimy kartkę z prośbą o kontakt.

Marek Kozerawski i Krzysztof Woźniak