Dla przypomnienia podam, że dotychczas publikowałem na stronie informacje o dzwonach:
- Przedborskie opowieści, czyli „Franku nie zabieraj nam dzwonów” – 4 czerwca 2011
- Mniów. Dzwony kościoła parafialnego – 23 czerwca 2011
- Końskie. Dom przy ul. Piłsudskiego 16, 18 – „Stary magistrat, koza i dzwon” – 7 lipca 2011
- Z wycieczki do wnętrza wieży kościoła p.w. św. Mikołaja w Końskich – 17 grudnia 2011
- Dzwony i ich historia – Kolegiata p.w. św. Mikołaja w Końskich – 12 kwietnia 2012
W przygotowaniu: Odrowąż – dzwony kościoła pw. św. Jacka i św. Katarzyny Aleksandryjskiej i Miedzierza – dzwony kościoła pw. Matki Bożej Częstochowskiej
Niekłań 13.09.1941 konfiskata dzwonów
Do zdejmowania dzwonów Niemcy używali ludzi dla nich pewnych, przeważnie z otoczenia agentów. W tej akcji wyróżniał się volksdeutsch Zamojski ze Stąporkowa i Gołuch z Sołtykowa. Dnia 13.09.1941 zabrano dwa piękne zabytkowe dzwony im. „Jan” i „Zygmunt” z naszego kościoła w Niekłaniu. Dzwony te ofiarowane zostały przez rodzinę hrabstwa Platterów, sprowadzone z Rzymu. Miały przepiękną tonację głosu niespotykaną w dalekiej okolicy. Podczas zabierania dzwonów zebrany lud wiernych rzewnie płakał. Choć serca pękały z żalu i bezradności pożegnali je nabożnym śpiewem i kwiatami. Wozem konnym pod konwojem dzwony zostały odwiezione do Stąporkowa przez mieszkańców Niekłania: Stanisława Srokę i Edmunda Dajera.
- Niezawodny ks. Jan Wiśniewski podaje informację o dzwonach kościoła w Niekłaniu: Dzwony. Jest ich dwa: na jednym rok 1882; na drugim Sancte Laurenti ora pro nobis Anno Domini 1879 [Świętego Wawrzyńca, módl się za nami w roku Pańskim 1879], lał mnie Jan Zuch fabrykant w m. Szydłowcu. W: ks. Jan Wiśniewski, Dekanat konecki, Radom 1913 r.
Z całej Generalnej Guberni dzwony zwożono pociągami do stacji kolejowej Niekłań na bocznicę starej Huty Pokój w Stąporkowie. Z bliższych odległości zwożono dzwony samochodami pod konwojem. Nadzór nad składowiskiem dzwonów żandarmi powierzyli inż Zamojskiemu. Ten miał z kolei podobnych do siebie przyjaciół Kubiakowskich, którzy byli właścicielami bufetu na stacji (jak się później okazało agenci gestapo). Dzwony były selekcjonowane i tłuczone przez grupę Żydów, ściśle strzeżonych. Zabytkowe, ładne dzwony wywożono całe do Rzeszy. Złom z rozbitych dzwonów w wagonach krytych wywożono do Hamburga. Wagony z dzwonami podlegały ścisłej rejestracji i sprawdzaniu ilości sztuk. Na służbę kolejową nałożono dodatkową ostrą dyscyplinę w tej sprawie i odpowiedzialność życiem. Kubiakowscy mieli wielkie względy u żandarmów, posiadali duży skład drewna. Drewno z lasów zwozili gospodarze przymusowo, bez zapłaty. Sprowadzali oni też żywność, ziemniaki, sól naftę, sprzedając ludziom po wygórowanych cenach. Od ludności wysiedlonej wykupywali za żywność złoto i biżuterię. W ten sposób bogacili się, dzielili się zyskami z żandarmami. Do pilnowania składy drewna mieli zaufanego człowieka, alkoholika, sadystę Jana Wojcieszka. Ten później był dozorcą w obozie w Bliżynie, gdzie okropnie obchodził się z więźniami, za co został przez placówkę „Niemen” zlikwidowany.
Bufet Kubiakowskich stał się punktem kontaktowym żandarmerii i agentów, ośrodkiem szpiegostwa i zdrady narodowej. Nastąpiły w okolicy liczne aresztowania, w których jak się okazało – ustalił wywiad AK, że Kubiakowscy mieli w tym swój duży udział.
Odbicie dzwonów 26.06.1942
Dnia 26.06.1942 na stacji Niekłań służbę dyżurnego ruchu pełnił „Orlicz” Henryk Telecki. Pociągiem towarowym o godz. 9.00 przybył jeden wagon, a w nim 13 sztuk dzwonów, wśród których były dwa nowe dzwony odlewane w 1938, a pochodzące z parafii Suków koło Kielc. „Orlicz” powiadomił placówkę w Niekłaniu, żądając uzbrojonych ludzi i wóz konny. Po południu przybył „Ułan” Marian Miller i zgłosił „Orliczowi”, że ludzie czekają w lesie koło tartaku. Zamiar zdobycia dzwonów zrodził się po zabraniu dzwonów w Niekłaniu. Zabrano z wagonu na przygotowane drągi 1 dzwon wagi 340 kilogramów, przeniesiona przez skład drewna i drogą około 300 metrów od wagonu załadowano na wóz i odjechano leśną drogą wzdłuż ogrodzenia tartaku. W zamian tego dzwonu aby była zgodność sztuk „Ryś” Józef Ziomek dostarczył z Odlewni Nieborów do wagonu mały dzwonek żeliwny, który rozbił w wagonie. W czasie przejazdu grupy z dzwonem koło tartaku, grupa została ostrzelana przez verkschucy [werkszucy?] pilnujących tartaku. W efekcie starcia chłopcy rozbroili czterech verkschucy. Dzwon został zabezpieczony i zakopany w zrębie domu Józefa Rurarza na Stawkach, gdzie czekał do wyzwolenia.
W akcji zdobycia dzwonu udział brali:
„Kowalski” Henryk Dajer, „Kowal” Józef Dajer, „Orlicz” Henryk Telecki, „Tabor” Antoni Telecki, „Furman” Józef Telecki, „Frezer” Wawrzyniec Telecki, „Ułan” Marian Miller, „Zent” Józef pokusa, „Bohusz” Tomasz Zdzienicki, „Wilk” Józef Domagała, „Ryś” Józef ziomek, Jan Miller.
Zdrada i kara 6.12.1943
W efekcie zabrania dzwonu z wagonu dozorca składu drewna Jan Wojcieszek doniósł Kubiakowskiej, ta zaś powiedziała mężowi i powiadomiła Zamojskiego. Dnia 6.12.1943 w trakcie rozmowy w bufecie „Orlicza” z Zamojskim, który zarzucał „Orliczowi” zabranie dzwonu przez ludzi jemu znajomych. Kubiakowski zagroził „Orliczowi” mówiąc:
– Już dwunastu twoich kolegów piorun strzelił, a teraz kolej na ciebie, brata i resztę.
Po tej rozmowie „Orlicz” wysłał swojego brata „Kruka” Franciszka Teleckiego do oplacówki Niekłań, do ‚Zenita” Józefa pokusy, który przebywał u siostry Bronisławy Rusin na Stawkach. Z wielkim trudem „Kruk” dotarł na miejsce. W tym czasie byli tam w domu: „Kret”, „Zenit”, „Basałyk”, „Jałowiec”. „Basałyk” pobiegł do wielkiej Wsi do „Oseta”, gdzie przebywał „Żbik” Władysłąw Staromłyński. „Kret” udał się do Niekłania. Szybko zorganizowano uzbrojoną grupę i forsownym marszem po wielkim śniegu udano się polną drogą „Kościelną linią” na stację Niekłań. Po przybyciu do szosy koło tartaku od strony Koprusy, „Żbik” powtórzył plan akcji i wyznaczył miejsca ubezpieczenia. Sam „Żbik” z „Jałowcem” wpadli do bufetu, steroryzowali wszystkich tam obecnych. Rozbroili tam dwóch verkschuców , a następnie po odczytaniu wyroku i listy osób przez nich wydanych, Andrzej i jego żona Kubiakowscy zostali rozstrzelani na miejscu.
Efektem tej akcji 6.12.1943 o godzinie 17.00 na stacji Niekłąń było zlikwidowanie dwóch groźnych agentów gestapo, rozbrojenie dwóch verkschuców w bufecie, a czterech na drodze, rozbicie urządzeń stacji, aparatów telegraficznych, telefonicznych.
W akcji tej brali udział: „Żbik” Władysław Staromłyński, „Jałowiec” Stanisław Czerwonka, „Oset” Franciszek Rurarz, „Kruk” Franciszek Telecki, „Basałyk” Lucjan Piętowski, „Zawierucha” Henryk Piętowski, „Świstak” Henryk Rurarz, „Wicher” Franciszek Sorbian, „Koń” Jan Rurarz, Marian Wydra. Po śmierci Kubiakowskich wyszło na jaw jeszcze wiele innych donosów i wsyp dokonanych przez potwornych szpicli , o których władze organizacyjne podziemia nie wiedziały. Ludzie odetchnęli z ulgą.
W czerwcu 1945 dzwon został wydobyty z ukrycia i przez żyjących żołnierzy z placówki oczyszczony i zawieszony na wieży kościoła w Niekłaniu w przededniu święta Bożego Ciała. Zdobyty dzwon „Partyzant” do dziś głosem swym z wieży niekłańskiego kościoła wzywa wiernych do modlitwy za dusze poległych i na chwałę tych, którzy go zdobyli.
Franciszek Telecki „Kruk”
[W: Franciszek Telecki, Przeżycia i wspomnienia okupacyjne Franciszka „Kruka” Teleckiego
członka Ruchu Oporu na placówce SZP – ZWP – AK „Anzelma – Niemen” w Niekłaniu
Końskie 2013. Zminiaturyzowana „Księga Pamięci” autora.
Rozdział Konfiskata dzwonów i ich zdobywanie.]