Rodzice – Zdzisława i Stanisław Bytnarowie.
Geneza pobytu w Niekłaniu
– Był taki smutny i taki romantyczny – mówi Matula [Zdzisława Bytnarowa].
– Zakochałam się w nim od pierwszej chwili i na zawsze.
Ona miała lat 17, on 22.
Jakąż piękną stanowili parę.
Ona – w błękitnym kapelusiku podkreślającym błękit oczu, zwiewna, delikatna, złotowłosa, sama kruchość i subtelny wdzięk.
On – w szarym legionowym szynelu, smukły i wybujały, kruczoczarny, o oczach „jak noc – aksamitnych i ciemnych”.
I tak pięknie śpiewał. Przyjaciel z tamtych lat, Stefan Rolewicz, też harcerz i legionista-inwalida, wspomina, jak to łączył swój tenor z Bytnarowskim bas-barytonem, wyśpiewując legionowe piosenki na plantach. A bieda była, aż piszczało, ale – pisze Rolewicz: znalazł się kolega dożywiciel, Stanisław Bytnar, który otrzymał od swojej mamy, zacnej i wyrozumiałej kobiety z rzeszowskiego, duże bochny chleba i zatykał głodomorom paszcze…
Byliśmy tacy młodzi i tacy szczęśliwi… – uśmiecha się Matula do krakowskich wspomnień…
Był bukiet nieśmiałych bratków za ukradkiem pocerowany szynel, były wiosenne wycieczki aż po tyniecki klasztor i przenoszenie na rękach przez strumień, była uroczysta msza pomaturalna w Katedrze Wawelskiej i mocno splecione dłonie.
– Idźcie! Niećcie Polskę! Jesteście pierwszym pocztem polskich nauczycieli! – powiedział im Rowid, żegnając przy dyplomie.
– Macie nieść jak w Testamencie Słowackiego prawdziwy „kaganiec oświaty”, być misjonarzami polskiej nauki, tradycji, historii.
– Przypiął nam skrzydła! – mówi o Rowidzie Matula i błękit jej oczu jaśnieje, zapala się do tamtej chwili sprzed 70 lat!
Msza maturalna na Wawelu. Staszek mocno ujmuje jej rękę.
– Tak pójdziemy razem przez życie!
Razem dźwigają biedne szkółczyny na Kielecczyźnie, gdzie nie ma tablic, książek, zeszytów, razem brną w błocie, mając na nogach drewniaki, razem tworzą VII-klasową szkołę w Niekłaniu opodal Gór Świętokrzyskich. Ślub biorą 2 sierpnia roku 1920. Polska jest znów w pożodze wojny, tym razem z bolszewikami. Stanisław Bytnar zgłosił się oczywiście jako ochotnik, gdy tylko wybuchła, ale stopień inwalidztwa miał tak ogromny, że już nie było mowy o służbie frontowej…
Cały mój przebieg służby nauczycielskiej jest też cichą, ofiarną pracą dla dobra Ojczyzny – napisze w życiorysie.
Matula zebrała wspomnienia o nim, spisane przez uczniów Niekłania. Pozostał w ich pamięci i po sześćdziesięciu latach!
- Smutno było, biednie i głodno… i wtedy – w 1919 roku – pojawił się nowy kierownik szkoły, Stanisław Bytnar, w podniszczonej kurtce legionowej, bez dystynkcji… Zaczęła się nowa epoka w życiu naszej ubogiej wsi. On umiał mówić o Polsce do ludzi prostych, sam przecież pochodził z takiej biednej wsi…Stanisław Połeć, który dzięki Stanisławowi Bytnarowi ukończył studia polonistyczne
- Miał dar niezwykły zjednywania ludzi. Cichy Niekłań stał się potężnym na owe czasy ośrodkiem kulturalnym… Założył chór i teatr amatorski, założył spółdzielnię „Bratnia pomoc”, Koło Młodzieży Wiejskiej „Wici”… Szkoła zaczęła żyć, promieniując dokoła…Antoni Telecki, wierny uczeń Bytnara
- Przemierzał przysiółki, osiedla, wsie, by wszędzie odnaleźć dzieci do szkoły. Nigdy dotąd wieś nie miała tak ofiarnego przewodnika i opiekuna chłopskiej biedoty… Opiekował się zdolnymi uczniami. Woził mnie na egzaminy do seminarium i tylko dzięki Jego inicjatywie i poparciu – ja zostałam nauczycielką, a mój brat skończył prawo. Po latach spotkał się ze swym opiekunem w obozie koncentracyjnym!Zofia Grabowska, lat 70, ponad pół wieku służby nauczycielskiej
- Był gwiazdą przewodnią naszej pracy… Prowadził chór szkolny, teatr, urządzał wycieczki… Przyjaciel młodych nauczycieli, radził nam, dbał o nas…Izabela Dabińska, nauczycielka spod znaku Bytnara
- Wycieczki po Polsce! Jeździliśmy do Krakowa, Zakopanego, Poznania, nad morze – do budowanej dopiero Gdyni. Ileż energii i zabiegów to wymagało! Zdobyć fundusze, wieść w daleki świat gromadę niesfornych dzieci z zabitej deskami wsi… Otworzył nam okno na świat. To on – będąc już w Warszawie – pomagał mi kontynuować naukę w gimnazjum, załatwił zwolnienie z opłat, mieszkanie w bursie. Miesiąc cały mieszkałem jako gość u państwa Bytnarów w Piastowie… Jeszcze raz miał otoczyć mnie opieką – w Oświęcimiu.Stanisław Połeć
- Pomagał wszystkim, którzy chcieli uczyć się dalej, pomagał w uzyskaniu pracy – słowem, nie przestał być z nami… Lata trudu i wytrwałości… Zastał dwuletnią nędzną szkółkę, a pozostawił 7- klasową na wysokim poziomie…List zbiorowy z 1982 roku
Matula mówi: I głodno było, i chłodno, ale szczęśliwie i młodzieńczo…
W roku 1925 po sześciu latach żmudnej pracy na wsi, Stanisław Bytnar otrzymuje szansę wielkiego awansu – studia w Warszawie. Wybiera Instytut Pedagogiki Specjalnej, stworzony w roku 1922 przez Marię Grzegorzewską, która uzyskawszy doktorat na Sorbonie, poświęciła się kształceniu nauczycieli zdolnych do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi, okaleczonymi fizycznie i psychicznie. Jest Grzegorzewska prawdziwą matką tej dyscypliny w Polsce. Stanisław Bytnar – jednym z pierwszych jej wychowanków…
Barbara Wachowicz
[W: Barbara Wachowicz z serii Wierna Rzeka Harcerstwa;
Rudy, Alek, Zośka – prawda o bohaterach „Kamieni na szaniec”
Oficyna Wydawnicza Rytm 2016]
16 października 2016.
Uroczyste obchody Niekłańskiego Października