Doskonałym materiałem poznawczym jest pamiątkowa fotografia, na której utrwalono jakieś niezwykłe wydarzenie. Ostatnio miałem możliwość przekonać się o tym osobiście, oglądając pewne, bardzo ciekawe zdjęcie z lat dwudziestych XX wieku.
Zdjęcie przedstawia samych mężczyzn, z których 34 jest w uniformach i w czapkach z oznakami służby leśnej, z bronią i z trąbkami sygnałowymi, natomiast pośrodku nich stoi siedmiu, bardzo eleganckich panów w kapeluszach. Cała ta grupa znajduje się na tle wspaniałej bramy powitalnej „umajonej” zielenią i przybranej chorągiewkami, lampionami, girlandami i bibułą. Zwieńczonej herbami Leliwa i Starykoń, pod którymi widnieje napis: Niech żyje młoda para.
Słupy boczne ozdobiono potężnymi porożami jeleni, skrzyżowanymi strzelbami myśliwskimi i trąbkami, poniżej umieszczono narzędzia rolnicze takie jak kosy, grabie i widły.
Z drugiej strony zdjęcia są napisy: Pamiątka przyjęcia po ślubie w Modliszewicach od Pana hrabiego Władysława Tarnowskiego z dóbr Końskie Wielkie 1928 r. oraz: Kotwica Piotr.
Jest to zapewne nazwisko i imię osoby, która to zdjęcie otrzymała.
Dobra Końskie Wielkie, (obecnie województwo Świętokrzyskie) od 1871 roku były własnością hrabiów Tarnowskich. Składały się z 9 folwarków, a mianowicie: Browary. Koczwara, Piła, Dyszów, Modliszcwice, Pomarzany, Karolinów, Czworaki, Gustawów oraz nomenklatur: Osicowa Góra i Topolowa Góra. Rozległość dominialna w wymienionych folwarkach wynosiła 27415 mórg, w tym aż 18 708 mórg lasów i 19 stawów z rybołówstwem.
Ostatnim właścicielem dóbr był Władysław hrabia Tarnowski, urodzony 21.11.1899 roku. który zaginął w ZSRR pomiędzy 1939 a 1945 rokiem. Pieczętował się herbem Leliwa – w polu błękitnym półksiężyc złoty rogami do góry, nad nim sześciopromienna gwiazda złota, a w klejnocie nad hełmem w koronie na pawim ogonie taki sam wizerunek. Żoną jego była Maria Zofia Wielopolska, urodzona 16.07.1904 roku, a zmarła 21.07.1979 roku w Poznaniu, herbu Starykoń – w polu czerwonym koń srebrny o kopytach złotych, kroczący, z popręgiem czarnym, w klejnocie nad hełmem w koronie topór srebrny o stylisku złotym, wbity w hełm w lewo. I właśnie te dwa herby są widoczne na opisanej powyżej fotografii.
Ślub Władysława hrabiego Tarnowskiego odbył się 26.09.1928 roku w Chrobrzu, w siedzibie rodowej ojca panny młodej Aleksandra margrabiego Wielopolskiego, po którym młoda para udała się do Modliszewic, gdzie w tamtejszym dworze osiadła.
Scena przedstawiona na zdjęciu dokumentuje nam właśnie dostojnych gości i służby leśne przybyłe na powitanie młodej pary. Nie powinna natomiast dziwić ilość umundurowanych funkcjonariuszy nadzoru i straży leśnej, ponieważ lasy stanowiły 2/3 całego majątku i gospodarka nimi oraz ich ochrona wymagały tak licznego personelu.
Najciekawsze jednak jest to. że trzech widocznych na zdjęciu leśników ma na prawej piersi przyczepione oznaki, które z łatwością można rozpoznać jako oznaki Strażnika Leśnego z herbem guberni kieleckiej. Herb ten gubernia kielecka otrzymała na mocy carskiej decyzji z dnia 25 lutego 1869 roku. Wygląda on następująco – w polu błękitnym, na górze srebrnej, hutniczy piec złoty, z płomieniem purpurowym i asystującymi dwoma kulami złotymi. Zgodnie z dotychczas posiadaną wiedzą takie oznaki zostały wprowadzone do użytku na początku XX wieku tj. około 1904 roku, kiedy to zaczęto stosować herby guberni na oznakach urzędowych, między innymi takich jak oznaka wójta i sołtysa. W każdym bądź razie, były one na pewno noszone w czasie zaboru rosyjskiego.
Natomiast opisane powyżej zdjęcie zostało wykonane w 1928 roku, czyli już dziesięć lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i dowodzi, że jeszcze nadal używano tych samych oznak, co przed I wojną światową. Może to jedynie świadczyć o wielkim przywiązaniu do tradycyjnie używanych wcześniej oznak oraz to, że oznaka była nadal rozpoznawana przez społeczeństwo jako urzędowa oznaka Strażnika Leśnego i dlatego też jej używano.
Wojciech Boczkowski, Warszawa
[W: Kultura Łowiecka, Wiosna 2006, PZŁ Warszawa]
Niech żyje młoda para
Zdobycie skanu tej fotografii sprawiło mi dużą radość. Tak rzadko można spotkać fotografię, której historia rozwija się wraz z upływającym czasem. Ale ad rem.
Skan fotografii wykonał kolega Ryszard Cichoński kilka tygodni temu. Ryszard jako „meloman historii Końskich” współpracujący ze stroną, rozmawiał o historii miasta i okolic z wieloma osobami. „Popłynęło” wiele opowieści, rozpoczętych zostało wiele wątków wymagających dalszego badania. Jednym z nich była historia tej właśnie fotografii.
Na początku jak to zwykle bywa nie mogłem powiedzieć na jej temat zbyt wiele. Poprosiłem zatem o konsultacje dwie osoby: Marcina Brzezińskiego i Krzysztofa Dorcza. Marcin Brzeziński rozpoznał fotografię, wskazał miejsce jej wykonania, datę i osoby:
Modliszewice 1928 r. powitanie Władysława i Marii z hr. Wielopolskich hr. Tarnowskich przez administrację, leśniczych i gajowych dóbr Końskie Wielkie.
Młoda para (WT i MW) po ślubie w Chrobrzu Wielopolskich przyjechała do Modliszewic i tam przez jakiś czas mieszkała. Był to powszechny zwyczaj, że młodą parę po ślubie witała chlebem i solą administracja i pracownicy majątku; budowano wówczas bramy ozdobione herbami (Leliwa -Tarnowskich i Starykoń – Wielopolskich). Tak było i w tym przypadku.
Krzysztof Dorcz przesłał mi natomiast skan artykułu p. Wojciecha Boczkowskiego z Warszawy zamieszczonego w Kulturze Łowieckiej ponad dziesięć lat temu. Pojawiło się więcej informacji i podpis pod fotografią zaprezentowaną w artykule: Pamiątka przyjęcia po ślubie w Modliszewicach od Pana hrabiego Władysława Tarnowskiego z dóbr Końskie Wielkie 1928 r. oraz: Kotwica Piotr.
Moją uwagę zwrócił dedykacja oraz imię i nazwisko obdarowanego tą fotografią – zapewne uczestnika uroczystego powitania. Mój dziadek Zygmunt Janiszewski był leśniczym w dobrach hr. Tarnowskiego (leśniczówka Izabelów) – pierwszy angaż: Piła 27.04.1926 r. Pieczątka: Zarząd Lasów Dóbr Końskie Wielkie Władysława Hr. Tarnowskiego w Pile, Poczta Końskie. Dyrektor Lasów. Podpisał Zygmunt Szybalski. Dokument prezentowałem w artykule 28.10.2012. Po dziadku odziedziczyłem bogate zbiory fotograficzne i tu pojawiło się odkrycie. Odnalazłem fotografię gajowego Piotra Kotwicy.
Dodam, że są też fotografie 7 innych gajowych wymienionych z imienia i nazwiska (w jednym przypadku wskazana jest gajówka Małachówka) współpracujących z moim dziadkiem. Jestem przekonany, że już niedługo dotrę do tych rodzin, by posiąść wiedzę na jakich gajówkach przebywali, zdobyć dodatkowe fotografie i informacje.
W minioną sobotę wraz z Markiem Kozerawskim i Ryszardem Cichońskim wyruszyliśmy do Gosania do państwa Janiny i Wiesława Boruniów, którzy udostępnili fotografię do reprodukcji. Okazało się, że fotografią obdarowany był kolejny gajowy Józef Rupniewski z Gosania (dziadek państwa Boruniów). Według uzyskanych informacji sama gajówka była niedaleko Gosania, która nie przetrwała pozostały jedynie nikłe ślady jej fundamentów. Nie zachowały się inne fotografie gajowego Rupniewskiego. Na naszej pierwszej pokazywanej fotografii oznaczony jest niebieską kropką.
A sama fotografia którą zobaczyłem w Gosaniu jest mocno wyblakła, podniszczona – widać, że „umiera” (oczywiście śmiercią fotografii). Jestem bardzo rad, że przy zaangażowaniu kilku osób: Ryszarda Cichońskiego, Marcina Brzezińskiego, Krzysztofa Dorcza, Marka Kozerawskiego i oczywiście państwa Janiny i Wiesława Boruniów – fotografia na chwilę odżyła odkrywając nieco swoją tajemnicę.
Krzysztof Woźniak