Czy król Stanisław August Poniatowski był w Gowarczowie w 1787? Kalendarium pobytu SAP w Końskich i okolicy

Król Stanisław August Poniatowski – trasa przejazdu z Końskich do Ruskiego Brodu.
Reymanns Special-Karte 135A, fragment mapy z początku XIX w.

12 i 13 lipca – Miedziana Góra

zwiedzał Poniatowski kopalnie miedzi na Miedzianej Górze, w pobliżu Kielc,

14 lipca – Królewiec, Antoniów, Radoszyce

– piece do topienia rud w Królewcu (20 km od Końskich w stronę Kielc), fabryki żelazne w Antoniowie (koło Radoszyc) i Radoszyce,

15 lipca Jacentów, Radoszyce

– fryszerski w Jacentowie (na północ od Radoszyc w odległości 6 km) i zanocował w Radoszycach… Naj. Pan wyjeżdżając z Radoszyc udarzył złotym medalem majstra cieślę i razem dobrego mechanika urodzeniem Polaka dla zachęcenia do tak pożytecznej dalszej budowy i uczczenia drugich raczył także na tymże miejscu dać podarunek majstrowi Polakowi, dozór i pierwszeństwo nad ludźmi fabrycznemi mającemu…
[Wizycie w Malińcu poświęcę kolejny artykuł]

16 lipca Końskie, Pomyków

w poniedziałek około 8 rano wrócił do Końskich, mając przy swym boku Popiela, kasztelana sandomierskiego, jako reprezentanta województwa, do którego wtedy i Końskie należały.
Na granicy powiatu opoczyńskiego:
„czekali na jego Król. Mość licznie zgromadzeni obywatele powiatu opoczyńskiego i radomskiego, uszykowani w linię, mając przed sobą więcej stu ułanów z proporcami, w zielone kurtki i rajtuzy przybranych. Gdy Najjaśn. Pan zastanowił się, przystąpili do karety z urzędnikami JPanowie Małachowski (Antoni), wojewoda mazowiecki, Małachowski (Jan Nepomucen), Starosta Opoczyński, Marszałek Trybunału (w Piotrkowie) i Potkański, Starosta Radomski…
Ruszyła się potym ku miastu cała ta poważna asystencja, mając przed sobą wspomnianych wyżej ułanów w pośrodku ludu obojej płci, na gościńcu i w mieście we dwie linie uzyskowanego przy wesołych okrzykach i biciu z armat. Na wstępie miasta była wystawiona wspaniała brama z herbem królewskim (Ciołek), ozdobiona makatami i innymi drogimi materiałami, przez którą, gdy Jego Król Mość wjechał, witany był naprzód od kahału” [Witał króla rabin Rosenblat – według notatek o bóżnicy koneckiej p. Piżyca], potem od Magistratu, a mieszczanie wszyscy stali pod bronią we dwie linie aż do samego kościoła uszykowani.
Wstąpił Najjaśn. Pan do kościoła, gdzie po uczynionym siebie powitaniu przez J. księdza Traczewskiego modlił się przed wystawionym przy ołtarzu pulpicie, a potem oglądawszy wewnątrz i zewnątrz, szedł pieszo do pałacu JPana Małachowskiego (Jana Nepomucena), starosty opoczyńskiego, Marszałka Trybunału koronnego, któremu łaskawie order Orła Białego konferować (tu – ofiarować) raczył; wyszedł potem do sali, gdzie witany był wyborną mowę naprzód od JPana Potkańskiego, starosty Radomskiego, potem od JPana Dunina Wąsowicza [6], sędziego ziemskiego Radomskiego.
…Około godziny 5 obejrzawszy Naj. Pan strukturę pałacową i odwiedziwszy mieszkanie JPaństwa kanclerstwa (Małachowskich), gdy dano znać o zaszłych (nadeszłych) powozach, udał się o ćwierć mili do Pomikowa (Pomyków faktycznie ta miejscowość się nazywała i nazywa) [Jan Małachowski, dziedzic Końskich założył w Pomykowie, 3 km od miasta w 1750 r. ruralnię, czyli fabrykę strzelbi bagnetów. Pracowali prawie sami robotnicy niemieccy, których było 40 rodzin, zamieszkałych w 18-20 domach budowanychsystemem pruskim. Oprócz broni robiono tu przedmioty żelazne i stalowe: łóżka, narzędzia rolnicze i rzemieślnicze, naczynia, blachy, gwoździe. Broń tu wyrabiana była tańsza i lepsza od zagranicznej. Dn. 22.09.1794 r. Kościuszko nakazał tę fabrykę (i kozienicką) przenieść do Warszawy], miejsca sławnego fabryką strzelby, wziąwszy z sobą do karety kanclerza wielkiego koronnego i starostę Opoczyńskiego dziedzica Małachowskich, oraz JPana Popiela, kasztelana sandomirskiego.
Szło za królem Jegomościa kilkanaście powozów dla towarzyszów drogi, dworu i gości różnych przygotowanych. Tam przybywszy prowadził naprzód dziedzic króla Jmci do wystawionego na śrzodku (na środku) ul. Fabrycznej szpalerem lipowym wysadzonej kolosu (piramida) , prawdziwie pięknym gustem i symetrją z flint, bagnetów i szpontonów (krótka pika, właściwie sponton) złożonego, wynalazkiem JPana Miączyńskiego, starosty krzepickiego.
Stała wpośrzodku kolosu tego cyfra królewska (inicjały imienia i nazwiska króla) z zamków od strzelb i kolb kształtnie ułożona, która się na pedestale (dziś piedestał – wzniesienie, podium, podstawa kolumny lub pomnika, z franc. piedestał) obszernym temiż kolbami, bagnetami i stemplami (drut stalowy do ubijania naboju w lufie, dziś służący do czyszczenia broni palnej) zamiast girlandy ozdobionym utrzymywała. Zbliżonego Naj. Pana do kolosu witał niemieckim językiem [Polak był wtedy tutaj tylko jedynym majstrem] jeden z najstarszych rzemieślników oraz imieniem zgromadzenia swojego fuzją kształtną w tej fabryce sporządzoną Naj. Panu ofiarował.
Oglądał potem Jego król Mość domy fabryczne, a zabawiwszy się z godzinę szedł pieszo do zbudowanego nad stawem gmachu dla widzenia roboty toczenia, świdrowania oraz polorowania rur i bagnetów, co wszystko z ukontentowaniem swojem oglądawszy, wrócił do Końskich.
Tymczasem w bliskiej oficynie rozpoczęte były tańce kompanii dam i kawalerów przytomnych (obecnych), którą kompanię chcąc bytnością swoją Naj. Pan przyozdobić, szedł tam i podaniem ręki swojej pańskiej w taniec JPani kanclerzyny wielkiej koronnej, potem innym z kolei damom, kontynuował ochotę aż do zachodu słońca.
Na koniec zjadłszy w altanie ogrodowej lekką kolację i zabawiwszy się spacerem po obszernym szpalerze rzęsistym ogniem iluminowanym, przy wystawionej cyfrze imienia swojego, a odgłosie muzyki, pożegnał kompanię, która na kolację wielką do kilku stołów w starym pałacu udała się”.

Relacja.
Wiadomym czynię potomności, iż tegoż roku 1787-go uszczęśliwiła nas obecność króla naszego. Tenże Najmiłościwszy Stanisław August Poniatowski król Polski, po tym jak zwiedził liczne prowincje naszego królestwa, wracając z Ukrainy przez Małopolskę do Warszawy do swej stolicy raczył nawiedzić nasze miasta i sąsiednie miejscowości oraz ukazać swe oblicze licznemu ludowi, a miejscowości nasze, które od wielu wieków w swych zakątkach króla nie ujrzały, teraz uradowały się obecnością pierwszego króla. Wyjeżdżając z miasta Końskie 10 czerwca [dopisek ołówkiem: 17 lipca] do Ruskiego Brodu do dóbr JWP. Małachowskiego wojewody mazowieckiego, nawiedził też król nasz najlepszy Stanisław wsie naszej parafii Januchta i Józefów, w których to wsiach wizytował i oglądał oczyma swymi huty żelaza. Królowi temu liczni książęta, arystokraci, możnowładcy i mieszkańcy województwa w jego granicach, a także liczny i obfity lud wiejski towarzyszyli przez całą jego podróż do Warszawy, obsypywali go licznymi honorami, pochwałami, nadzwyczajnymi afektami i miłością, uczcili nieprzerwanymi strzałami z potężnych broni. Lud wiejski płci obojga zbiegał zewsząd ofiarując najlepszemu królowi swój chleb i sól, którą to ofiarę król z radością przyjmował i wszystkim za miłość ku niemu dziękował, wręczał małe podarki i dary. Król nasz nie tylko wchodził do dworów możnowładców tam proszony, jadał i radował się z nimi, lecz również przychylił się ku ubożeńkim wieśniakom, ku chłopskich chałupom i przejeżdżając nawiedzał ich w licznych miejscach. Lud wiejski rozradowany obecnością swego króla w wielu miejscach rzucał przejeżdżającemu królowi do nóg zielone gałązki, róże, kwiaty czy małe gałązki pięknie przybrane i przystrojone, na znak miłości.
O Boże! Jakaż miłość u ludu, jakie uwielbienie u możnych, jaka radość u duchownych, jaki szacunek, cześć, uniżenie okazano najlepszemu królowi! Nie sposób tego wyrazić…
[otwarcie kolejnego rocznika metryk]
Rok Pański 1788-my,
oby najszczęśliwszy.
W: Gowarczów, Akta małżeństw 1763-1813, str doc. 100 i 101, FamilySearch.

17 lipca – Końskie, Januchta, Józefów, Ruski Bród

W dniu następnym, we wtorek 17 lipca miał zamiar król zwiedzić fabrykę kul, bomb i kartaczów w Ruskim Brodzie (Naruszewicz nazywa tę wieś Ruskie Brody, ale dziś ta wieś Ruskim Brodem zwie się) [W Ruskim Brodzie były dwa wielkie piece do topienia rudy, wystawione przez Jana Małachowskiego, r. 1750. Wystawił on jeszcze jeden w Stąporkowie (10 km od Końskich w stronie wschodniej) w 1739 i jeden w Janowie (koło wsi Czarna, 8 km od miasta) 1755 r.], 15 km do Końskich w stronie północno-wschodniej. Wieś ta należała do Antoniego Małachowskiego.
Wyjechał z Końskich rano o 7 z Popielem, z kasztelanem sandomierskim w otoczeniu dworu i gości Małachowskich, których wszystkie powozy służyły temu celowi. Małachowski jeszcze „dnia wczorajszego nakazał wszystkim włościanom swoim porównać drogi, mianowicie w lesie więcej na milę.

Hasła: Januchta i Józefów zawarte w; Słowniku geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 3, Warszawa 1882. Nota wskazują, że w Józefowie w 1882 roku nie było żadnego przemysłu! Moje poszukiwania zawodów w Gowarczowie – parafii i gminie; wykazały, że w latach 1810-68 odnalazłem w Józefowie: cieśla 1, fabrykant 7, gichciarz 1, giser 5, górnik 17, gwoździarz 13, inspektor fabryk 2, karczmarz 3, kowal 3, kuźniak 1, mularz 1, pisarz kuźniczny 4, piwowar 1, propinator 1, ślusarz 2, szmelcerz 8, szynkarz 4, tłuczkarz 1, tokarz 2, wyrobnik – kilkunastu, wspominając też żołnierzy emerytowanych 2.
W Januchcie zaś odszukałem: bednarz 2, frysierz kuźniczny 1, górnik 10, gwoździarz 1, kowal 3, kurzacz 1, mularz 1, ślusarz 1 , strycharz 1, wyrobnicy.

Tu celowo wprowadzam fragment kolejnej relacji. Jest to entuzjastyczna relacja napisana w języku łacińskim ks. Franciszka Buchowskiego z Gowarczowa zawarta w metrykach parafii Gowarczów. proszę zwrócić uwagę na ten fragment relacji:
Wyjeżdżając z miasta Końskie 10 czerwca [dopisek ołówkiem: 17 lipca] do Ruskiego Brodu do dóbr JWP. Małachowskiego wojewody mazowieckiego, nawiedził też król nasz najlepszy Stanisław wsie naszej parafii JanuchtaJózefów, w których to wsiach wizytował i oglądał oczyma swymi huty żelaza. Królowi temu liczni książęta, arystokraci, możnowładcy i mieszkańcy województwa w jego granicach, a także liczny i obfity lud wiejski towarzyszyli przez całą jego podróż do Warszawy, obsypywali go licznymi honorami, pochwałami, nadzwyczajnymi afektami i miłością, uczcili nieprzerwanymi strzałami z potężnych broni. Lud wiejski płci obojga zbiegał zewsząd ofiarując najlepszemu królowi swój chleb i sól, którą to ofiarę król z radością przyjmował i wszystkim za miłość ku niemu dziękował, wręczał małe podarki i dary. Król nasz nie tylko wchodził do dworów możnowładców tam proszony, jadał i radował się z nimi, lecz również przychylił się ku ubożeńkim wieśniakom, ku chłopskich chałupom i przejeżdżając nawiedzał ich w licznych miejscach…
Z tego fragmentu można wnioskować, że w drodze do Ruskiego Brodu król SAP odwiedził – zatrzymał się – zapewne na krótko – w miejscowościach Januchta i Józefów, gdzie wizytował huty żelaza. Na mapce wskazuję drogę SAP z Końskich do Ruskiego Brodu. Warto dodać, że przejeżdżał przez miejscowości: Stary Młyn, Rogów Młynek Nieświński, Nieświń, Fidor, wspomniane wcześniej Januchtę i Józefów.

Nie potrafię zrozumieć dlaczego pobyt króla w Końskich nie upamiętnia żadna tablica?
Z niewiedzy – chyba nie?
Projekt tablicy umieszczonej na budynku ówczesnego, koneckiego magistratu
(wykorzystałem przykładowo wzór tablicy informacyjnej z Krakowa – KW)
Wiecej w: artykuł na stronie konskie… 13 kwietnia 2014.

Powrócę do relacji ks. Naruszewicza:
Gdy Jego Król. Mość przybył na granicę Ruskich Brodów, ozwały się w lesie armaty stokrotnym uderzeniem, a JPan Wojewoda (Antoni Małachowski) zsiadłszy z konia, mówił do Naj. Pana dziękując za łaskę sobie wyświadczoną i do dziedzictwa swego zapraszając, prowadził potem Naj. Pana do fabryki, przy której dało się widzieć wielkie mnóstwo ludzi, wesołemi okrzykami Pana witających, rzucając kwiaty i gałązki, oraz ofiarowując chleby.
Oglądał Naj. Pan w tej fabryce tym pożyteczniejszy dla kraju, iż się z niej arsenały (składy broni) nasze potrzebną amunicją opatrują, jakim sposobem leją się kule, bomby i kartacze, jak się polorują. Gdy się to oglądanie zakończyło, zaproszony Naj. Pan pod blisko rozbity namiot, jadł przygotowane dla siebie i kompanji całej śniadanie, w czasie którego pił kielich za zdrowie JPana wojewody, oświadczając uprzejmą radość z bawienia się w domu tego gospodarza, którego statecznej wierności i affektu zawsze doznawał. Tymczasem bito nieustannie z armat na kilku miejscach, a lud wesołe okrzyki powtarzając, radością okoliczne lasy napełniał.
Wyjechał Naj. Pan z Ruskich Brodów po godz. 12 i znowu na granicy żegnany od dziedzica, usłyszał od niego w pełnych uprzejmości słowach oświadczenia, iż honor ziemi jego uczyniony chce uwiecznić wystawieniem kolosu z żelaza domowego w obfitości tam znajdującego się. Powrócił Naj. Pan do Końskich, gdzie zastał już zastawione dwa wielkie stoły, każdy na kilkadziesiąt osób, w tym samym wielkim szpalerze, który dnia wczorajszego był iluminowany.

Pozostaje jeszcze sprawa drogi SAP z Końskich do Drzewicy. Mapa województwa sandomierskiego Pertheesa z 1791 z układem dróg, a więc z epoki; wskazuje zdecydowanie na trasę Końskie – Petrykozy – Opoczno – Drzewica.
Odpowiem w końcu na zadane pytanie: czy Stanisław August Poniatowski był w Gowarczowie? Odpowiedź jest przecząca. Był w dwóch miejscowościach parafii i gminy Gowarczów: Januchcie i Józefowie. Mieszkańcy tych wsi powinni być dumni z wizyty króla i tą pamięć utrwalać.

Krzysztof Woźniak
W artykule wykorzystałem relacje:
ks. Adama Naruszewicza, ks. Franciszka Buchowskiego i Józefa Sykulskiego.
Chciałbym serdecznie podziękować osobom, które przyczyniły się do powstania artykułu:
p. Zofii Gasperowicz za wskazanie dokumentu,
p. Adamowi Kijewskiemu za pomoc w dokonaniu tłumaczenia.