Świt wolności. Końskie 1914-15, cz. I

Zapewne jedna z ostatnich pocztówek wysłanych z Końskich przez rosyjskiego żołnierza? urzędnika? Nosi datę 27.04.1915 roku. Brak na niej nadawczego stempla koneckiego – zastosowano stempel: do pakietów. Pocztówka w zbiorach KW.

Zamiast wstępu

Dokonałem pierwszego wyboru tekstów pamiętnikarskich i dokumentalnych dotyczące Świtu wolności w Końskich. Wszystkie uważam za bardzo ważne i godne polecenia czytelnikom. Nie będę ich komentował, czy szerzej objaśniał z szacunku dla wiedzy czytelników. Gorąco polecam książki:

  • Opracowanie, wstęp i przypisy Marek Przeniosło, Raporty i korespondencja oficerów werbunkowych Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego 1915-1916. Ziemia Radomska, Kielce 2007
  • Opracowanie Jerzy Z. Pająk, Przemysław Wzorek, Raporty Polskiej Organizacji Wojskowej Okręg Kielecki i Radomski 1915-1918, Kielce 2006.

Krzysztof Woźniak

Józef Piłsudski w „Moich pierwszych bojach” tylko raz wspomina Końskie. W rozdziale „Nowy Korczyn – Opatowiec” znajdujemy zdanie: Niektóre oddziały, rozesłane na wywiady i ochronę trzeba było ściągać aż spod Końskich… „Ściąganie” dotyczyło przede wszystkim ułanów Beliny, który ryzykował wypady przed frontem… Gdy obchodzić będziemy kolejny „Konecki Wrzesień”, wspomnijmy nie tylko partyzantów „Robota”, „Ponurego”, „Szarego”. Wspomnijmy i ułanów Beliny.
Zwiastunów Niepodległości.
[W: Władysław Barański, Beliniacy w Końskich, Zgierz 1995]
Dodam, że tablicę odsłonięto w 1939 roku (zaginęła zapewne w zawierusze wojennej).

Kronika Władysława Łazarczyka, notatki Henryka Seweryna Zawadzkiego w zbiorach KW

26 na 27.07 1914 r. Zaalarmowano oddziały wojska rosyjskiego stojącego w obozie ćwiczebnym na Baryczy – do wymarszu. W parę godzin po alarmie śladu nawet nie było po stojącym tam wojsku.
31.07 na 1.08 w nocy 1914 r. Zwołano wszystkich rezerwistów rano o godz. 7 podwodami odstawiono wszystkich rezerwistów do Radomia. Rezerwiści byli z całego powiatu.
4.08.1914 r. Oddziały pogranicznej straży zostały rozbite przez wojsko pruskie pod Częstochową – przeciągały przez Końskie w stronę Radomia. Pociągi na linii Kielce – Skarżysko przestały kursować.
8.08.1914 r. W nocy wyjechali urzędnicy z kasy skarbowej zabierając skarbce ze sobą, oraz władze powiatowe – do Radomia. Tegoż dnia patrol Kozaków.
10.08.1914 r. Ruch kolejowy zupełnie ustał. Służba kolejowa specjalnym pociągiem wyjechała z Końskich żegnana przez pozostałe rodziny. Poczta nieczynna. Na stacji ogłoszono licytację na towary znajdujące się na rampie. W mieście ogromne zaniepokojenie.
11.08.1914 r. Wyjechała policja i urząd pocztowy z Końskich. Tegoż dnia w Magistracie odbyło się zebranie miejscowej inteligencji celem zorganizowania Milicji Honorowej.
12.08.1914 r. Poczta i policja wróciła z powrotem do Końskich. Uruchomiono pocztę konną Końskie – Drzewica.
17.08.1914 r. Na podwodach uciekali z Końskich urzędnicy i policjanci (o godz. 2 po południu) – o godzinie 5 po południu wpadł konny patrol pruski, a za nimi oddział rowerzystów. Zażądali od burmistrza żywności dla ludzi i koni, po otrzymaniu takowej i po krótkim odpoczynku pojechali z Końskich.
18.08.1914 r. Przyjechał patrol dragonów rosyjskich […] wypytując się o Prusaków – odjeżdżającym, oficer dragonów przed magistratem wzniósł okrzyk Niech żyje Polska i Rosja! – odjechali w stronę Rogowa. Tegoż dnia rano pod Gowarczowem była potyczka patroli rosyjskiego i pruskiego. W rezultacie tej potyczki było ranienie 2 żołnierzy pruskich, z których jeden ciężej ranny przywieziony był do szpitala hr. Tarnowskich. Cały dzień niespokojny – to Prusacy, to dragoni rosyjscy przebiegali przez miasto co parę godzin.
20.08.1914 r. Rano patrol dragonów rosyjskich (Żydów pobili); o 10 wieczorem patrol z 10 Austriaków.
21.08.1914 r. Odwrót wojsk rosyjskich. Następowali Niemcy od strony Modliszewic – za miastem strzelanina. Później masy wojska pruskiego przeciągały przez Końskie, rowerzyści, bardzo ciężkie zaprzęgi, samochody. Zaćmienie słońca tego dnia. Wydano rozporządzenie, aby od godz. 8 wieczorem do rana świece lub lampy paliły się w oknach domów frontowych.
22.08.1914 r. Cały dzień od samego rana do 8 wieczorem przeciągały bez przerwy oddziały pruskie, artyleria, piechota, rowerzyści, kawaleria, samochody, tabory. Wieczorem przyjechali jacyś oficerowie austriaccy na dwóch samochodach, którzy byli owacyjnie witani przez Prusaków.
23.08.1914 r. Po południu przyjechał patrol austriacki na rowerach. Tegoż dnia sąd polowy skazał na śmierć dwóch strażników rosyjskich (jeden Polak, drugi Rosjanin). Wyrok wykonano przez zastrzelenie. (Obaj byli w mundurach)
24.08.1914 r. O godz. 6 rano wymaszerował cały korpus wojsk pruskich. Zabrali ze sobą 4 zakładników: Stachurkę [?], Ksyka, Świtonia i Matuszewskiego. Po południu (5 ½ godz) słychać było liczne salwy, które spowodowały popłoch w mieście. Okazało się, że salwy te dano na cmentarzu na pogrzebie żołnierza pruskiego.
25.08.1914 r. Przeciąga wojsko pruskie; masa wozów, samochodów, szły armaty. Przewożono też pontony.
26.08.1914 r. Przeciągają furgony i podwody od strony Noworadomska.
27.08.1914 r. Po południu nadciągnęły nowe oddziały wojska pruskiego od strony Kielc. Nad Końskimi unosił się blisko aeroplan pruski. W koszarach Paszkowskiej (obecnie gmach gimnazjum państwowego) były warsztaty tkackie, które ludność miejscowa chciała wynieść – jednak Niemcy nie pozwolili i dnia następnego wieczorem spalili owe warsztaty.
28.08.1914 r. Niewielki oddział pruski biwakuje w mieście. Przywieziono kilku rannych żołnierzy.
30.08.1914 r. Opadł aeroplan pruski pod Browarami. Z lazaretu, który jest we dworze, wywieziono na kilkunastu furmankach rannych i chorych w stronę Kielc.
1.09.1914 r. Od godz. 5 rano wychodziło wojsko pruskie z miasta. Po południu już zupełnie miasto było wolne od wojska pruskiego. Po południu słychać było aeroplan. Tego dnia za Końskimi była potyczka patrolu niemieckiego z rosyjskim. Wynikiem tej strzelaniny był zabity żołnierz rosyjski we wsi Proćwin.
2.09.1914 r. Wpadli do miasta dragoni i Kozacy.
3 i 4.09.1914 r. Cisza w mieście. Od czasu do czasu ukazywały się patrole kozackie lub dragońskie.
24.12.1914 r. Samolot niemiecki rzucił na Końskie siedem bomb.
4.01.1915 r. Samolot austriacki rzucił na Końskie trzy bomby.
20.01.1915 r. Samolot niemiecki rzucił cztery bomby na Końskie. Były ofiary w oddziałach rosyjskich.
15.05.1915 r. Niemcy i Austriacy po raz trzeci wkroczyli do Końskich.

Fragment zapisków Henryka Seweryna Zawadzkiego z kroniki prowadzonej przez organistę Władysława Łazarczyka. Poniżej odpis listu HSZ do ks. Józefa Barańskiego z 1985 r. Proszę zwrócić uwagę na opis mszy dla legionistów Legionu Puławskiego. Dokumenty w zbiorach KW.

Maria z Branickich Zdzisławowa Lubomirska, Pamiętnik księżnej Marii Zdzisławowej Lubomirskiej 1914–1918, Poznań 2002 r.

[…] Niedziela, 8 listopada [1914 r.] Cofająca się dalej fala niemiecka umożliwia nam wycieczkę samochodem do Końskich. Mosty pozrywane, ale przejechać można. W Nowym Mieście grzęźniemy beznadziejnie w błocie przymusowym objeździe, lecz ratuje nas wojsko. […]

W Drzewicy jest dużo domów spalonych, na tle zgliszczy barwnie się odcinają białe wieśniacze sukmany, wesołe pasy spódnic niewieścich. Stosunkowo ślady wojny niewielkie. W Końskich obozowisko rosyjskie, wozów, żołnierzy huk. Gdyśmy zajechali, Julów nie było, wpadli tylko rozweseleni chłopcy, a służący przy herbacie nie mógł się powstrzymać od opowieści o Prusakach. Dzięki Bogu, Julowie zdrowi, pogodni, odważni. Postępowanie Jula w całej tej imprezie odznacza się spokojną, stanowczą godnością, właściwą ludziom żyjącym pod prawem Bożym. Moje worki prowizji okazały się zbyteczne, pożywienia w Końskich nie zabrakło. Dziedziniec zdeptany, ogród gościł stado bydła, dom zapuszczony, ogołocony, jeszcze przesiąknięty dymem cygar niemieckich. Sztab główny rządził się u nich jak u siebie, zachowując w razie zetknięcia wszelkie pozory uprzejmości. Spałam w pokoju z niszą, w łóżku mocno zadymionym, w którym tak niedawno odpoczywał Hindenburg, ich Napoleon! Książę Joachim, syn cesarza Wilhelma, polował bez powodzenia na jelenie z Jula upoważnieniem; książę Sachsen Meiningen mieszkał w pokoju gosposi, wszyscy jedli, pili bez pamięci, starsi przestrzegali ostrożności w mowie, młodzi się przechwalali. Austriacy boczyli się na Niemców. Jul z tymi panami nie siadał i trzymał się na uboczu. Pewnego dnia nastąpiła „zmiana frontu”. Rycerze przyszli się pożegnać grzecznie, ale ponuro, wojsko, aeroplany, samochody, tabory ruszyły porządkiem w odwrotnym kierunku. Siły rosyjskie się spóźniły i nie potrafiły odwrotu zamienić w rozsypkę.

[…] Czwartek, 26 marca [1915 r.] […] Dziś wieczór przyjazd Jula Tarnowskiego z Końskich wielką jest niespodzianką. Jego twarz nosi ślady dni ciężkich. Po Hindenburgu sztab armii Ewerta – nie lada przeskok. […]

Najciekawszą opowieścią Jula jest jego spotkanie się z I Legionem Polskim, który przedstawiał się generałowi Ewertowi, a żegnany był przez Julów na odjezdnym z Końskich. Polska komenda, polskie barwy, chorągiew z Matką Boską Częstochowską, a na odwrotnej stronie „L. P.” amarantowe na tle białym – na drzewcu srebrny polski orzeł. Boże coś Polskę brzmiące jawnie z tych piersi – wrażenie wstrząsające na obecnych!

August Krasicki, Dziennik kampanii rosyjskiej 1914-16, Warszawa 1988

[Końskie połowa czerwca 1915 r.] Jest tu kwatera gen. Kovessa i jego sztabu. Jula Tarnowskiego nie zastałem na razie w domu, żona jego była w sklepie spółkowym, gdzie wydawała wiktuały. […] Obiad i kolacja bardzo skromne, gdyż jest tu brak mięsa, ale stół nakryty porcelaną herbową, srebrem kamerdyner i lokaj we fraku. […] Tarnowscy mieli tu na początku wojny sztab armii niemieckiej, rosyjskiej a obecnie austriackiej. Na sztab rosyjski Niemcy z areoplanów rzucali często bomby, których ślady w ogrodzie widziałem. […] Był też tu legion polski utworzony przez Moskali. Komendantem był płk Reutt. […].

Sprawozdanie. Emisariusz Adam Dobrodzicki powiat Końskie

W mieście przeważnie żydowskim [Końskie] część polskiego społeczeństwa odnosi się do nas sympatycznie. Wiary w utrzymanie się Rosji w kraju jest niewiele. Żydzi – młodych dość znaczna liczba. Organizacja Komitetu Obywatelskiego jest energiczna i pracuje wydajnie. Jeszcze obecnie wypłacane są zapomogi z funduszu kom. ks. Tatiany. Chłopom owsa na zasiewy dostarczono bez ściągania z nich obecnie zapłaty. Legion Warszawski [Legion Puławski], który ostatnich miesięcy stał w powiecie nie spotkał się nawet z żywszym zainteresowaniem; nikt do ich szeregów nie wstąpił

Powiat jest bezwzględnie obiecujący. Stanowisko ludu można by określić słowami: niech nas zniszczą , byle Polska była, wiara, że pouczeni stuletnią niewolą potrafimy porządnie zabrać się do pracy narodowej u ludu jest szeroka. Bardzo chętnie schodzą się po książki, aby się czegoś o Polsce dowiedzieć. Rekrutację przeprowadzono wszędzie: zapas wzięty cały z młodych lata 1914 i 1915; dość wielu zdołało ukryć się przed poborem; czerwone i zielone bilety nie wzięte. Ekonomicznie grozi im zupełna ruina z powodu zarekwirowania przez austriaków w dni ostatnie wszystkich niemal koni

Sześć punktów w obwodzie jest ugruntowanych. Praca emisariusza bez konia, względnie roweru jest prawie że sparaliżowana trudnością komunikacji i znacznymi odległościami. Z powodów formalnych praca emisariusza tych dni była bardzo ograniczona

W Piotrkowie, 31 maja 1915

Poniżej autor – emisariuisz zapisał osoby i punkty kontaktowe (?):
Rożkowice – Baumann większa własność
Skronina – Rembowski większa własność
Lipa – pleban
Końskie – Chrząstowski aptekarz
opoczno – dr Zbrożek
Stąporków – aptekarz
(Goździków – gmina)
Adam Dobrodzicki

Lista płacy urzędników koneckiego magistratu za czerwiec 1915 r.
Dokument w zbiorach KW.

Okręg Konecki [opisowy raport powstał zapewne w maju i czerwcu 1915]

Przestrzeń obejmująca północną część wyżyny kielecko-sandomierskiej stanowi łagodne, długie pasma wyniosłości górskich, z głównych i centralnych górotworów owej wyżyny Gór Świętokrzyskich. Jako jednostka geograficzna, przestrzeń ta ma i w orografii całej wyżyny i w jej systemacie wodnym swoje znaczenie. W północnych dolinach owych wyniosłości płynie rzeka Czarna należąca jeszcze do węzła hydrograficznego całej kielecko-sandomierskiej wyżyny i obejmująca północno zachodnią granicę onej.

Czarna wypływa z mokradeł u stóp góry Piekło w pobliżu Niekłania na krańcach północno-zachodnich wyniosłości w powiecie koneckim.

Czarna przecina powiat konecki na przestrzeni 38 wiorst, przyjmuje w pewnych punktach drobne dopływy (największy – Krasna, pod Wąsoszą) i wpada do Pilicy w opoczyńskim powiecie, w pobliżu Sulejowa.

Z prawej strony Czarnej niewielkie wzgórza obniżają się do nizin nadwiślańskich w kierunku na północ i na zachód, z lewej zaś strony rzeki wszystkie wszystkie wyniosłości i pasma górzyste łączą się z ogólnym łańcuchem Gór Świętokrzyskich w granicach guberni kieleckiej.

W tym kierunku spotykamy krajobraz wybitnie górzysty, a faliste wzgórza mają wierzchołki o starych, dawnych nazwach: Osicowa Góra, Topolowa Góra, Nowa Góra, Babia Góra, Borowa Góra,. Suchy Las, Kamień itp.

Wszędzie charakterystyczne ślady erozji, a najdobitniej i najciekawiej te ślady niszczącego działania wód i powietrza w czasie formowania się górotworu występują w miejscowości zwanej pod nazwą Piekło koło Niekłania.

Pokłady geologiczne zaliczają się do triasowej, drugorzędnej formacji,. do warstw górniejszych tzw. kajprów retyckich. Pokłady te zawierają w piaskowcu i glinach rudy żelazne, które stanowią dobitny wyraz bogactwa naturalnego dla całej tej miejscowości.

Piaskowce z wyżyn wchodzą i w doliny czyniąc tam ziemię zimną i nieplenną, zalesienie na tej przestrzeni – największe w kraju; stanowi 49% ogólnej przestrzeni.

Zaludnienie jest tu najsłabsze w całej guberni radomskiej.

W powiecie koneckim znajduje się 19 gmino 158.000 ludności; cały powiat stanowi powierzchnię 1665,3 wiorst kwadratowych i w pewnych gminach na morgę wypada 3,5 ludności.

Zaludnienie tak słabe wypływa z naturalnych przyczyn. W całym powiecie koneckim większej własności ziemskiej jest 167160 morgów, a drobnej własności 123411, przy tem lasów w posiadaniu większej własności i rządowych znajduje się 121184 morgów. Olbrzymie te leśne przestrzenie tamują przyrost włościańskiej własności. Gęściej zaludnione jest tylko przyrzecze Czarnej, głębie leśne należą do rodzin hrabiów Platerów, Tarnowskich, Jezierskich, Wielopolskich itd.

W 1891 roku bezrolnych w koneckim powiecie było 4666, od tego czasu liczba ta parokrotnie wzrosła. Gospodarstwa włościańskie rozdrabniają się coraz bardziej i nierzadko spotykamy już kilka rodzin na dwumorgowych gospodarstwach rolnych.

zajęcie i utrzymanie dają głównie liczne, drobne i większe fabryki, tartaki i kopalnie. W fabrykach tych ludzie znajdują zarobek łatwy i stały, nie wymagający ani pewnych kwalifikacji, ani zbytnich uzdolnień, a to głównie z powodu przestarzałych form techniki w produkcji tych fabryk. Uzdolnienia i kwalifikacje są przeważnie dziedziczne i nie wypływają bynajmniej z fachowego wykształcenia.

Ale oto ziemia rolna pozostaje bez pracy. Gospodarstwa dość liche, zawsze bez odpowiednich, koniecznych narzędzi, bez sprzężaju, rola nigdy dostatecznie uprawiona, bo wszystko tylko chyłkiem, pracą kobiet, najemnikiem drogim, godziną czasu skradzionego fabrykom – odrobione.

Huty, odlewnie, walcownie, fryszerki, dymarki pudlingarnie, kopalnie – oto właściwe źródła egzystencji wiosek tutejszych. Już same nazwy licznych tych wsi wskazują na te odwieczne źródła: Huta, Hucisko, Ruda itd.

W osiemnastym już wieku istniały tu większe i mniejsze warsztaty przemysłu żelaznego, wielkie piece do topienia rudy, fryszerki i kuźnice; wszystko to ma swoją zaszczytną historię w dziejach naszego przemysłu. Upada i odradza się produkcja i wytwórczość wyrobów z żelaza, zanika i podnosi się eksploatacja rudy – już to za czasów kanclerza Małachowskiego, który pierwszy przyczynił się do szybkiego rozwoju przemysłu fabryk żelaznych, już to za czasów Dyrekcji Górniczej po roku 1826.

W 18 wieku sprowadzono tu fachowców z Niemiec, zostali po nich potomkowie zasymilowani zupełnie; nazwiska – Braundenburg, Kusztal, Hanc – świadczą o powyższym.

Wszystkie fabryki były własnością właścicieli olbrzymich dóbr ziemskich lub rządu. Z ich rąk oddawane były w dzierżawę. Dzisiaj większość zakładów górniczo-hutniczych była nieczynną. Nieczynne były zakłady w Bliżynie, w Niekłaniu, w Furmanowie, w Sielpi, w Rudzie malenieckiej itd. Drobne fryszerki, dymarki i kuźnice na rzece Czarnej oddawane w dzierżawę kupcom Żydom [z]mieniły produkcję. Wszędzie Czarna była siła motorową w fabrykacji.

Całą wielką produkcję żelaza i eksploatację rudy objęły zakłady ostrowickie. Zakłady starachowickie z tak piękna tradycją do ostatniego 1914 roku były nieczynne na skutek związania się z wszechrosyjskim syndykatem przemysłu żelaznego Prodameta [rosyjski syndykat metalurgiczny]. Chylące się ku upadłości zakłady w Stąporkowie nabyła firma warszawska Bracia Lilpop od hr. Tarnowskiego. Kopalnie jakkolwiek zwiększały stale eksploatację rudy, to jednak prowadzą ciągle gospodarkę niezmiernie rabunkową i nieodpowiadającą w niczym wymaganiom współczesnej kultury technicznej. Ludność stała dziedzicznie przywiązana i nawykła do pracy fabrycznej wymagania ma skromne i i znosi cały ten zacofany ogromnie system p-racy w spokoju i w znoju. W tym wszystkim minimum płacy robotniczej wynosi 50 kop. dziennie, maximum dochodzi do do 3 rubli, oczywiście przy pewnej już specjalności zawodowej – giserzy, smelcarze, mechanicy.

Dobrobytu gospodarczego na wsiach nie znać jednak zupełnie. Zabudowania powierzchownie przyzwoite, ale nigdzie nie ma odpowiednich i koniecznych narzędzi pracy w rolnictwie.

Emigracja sezonowa na roboty pruskie – największa tutaj z całej guberni radomskiej. I znów przyczyna w słabym rozwoju gospodarstw włościańskich rolnych i w nadmiernym ich rozdrobnieniu. Z chwilą zastoju w przemyśle żelaznym, emigracja ta kilkakrotnie się zwiększa.

Ludność tutejsza

Ludność tutejszą cechuje niebywałe przywiązanie do lasów , z tego przywiązania wypływają wszelkie trudności w załatwianiu serwitutów i wszelkich ostatków z dawnej służebności. Na tym tle znane są żywiołowe wybuchy niezgody z dworem, rozruchy stłumione orężem miejscowej policji i karą administracyjną sądową. Ostatnim takim wybuchem było zajście w Gosaniu wiosną 1913 roku. W ogóle stosunki z dworem, z właścicielami majątków i fabryk są bardzo opłakane, a właściwie żadnej łączności i mimo pewnych tradycji żadnego przywiązania do dworu – nie ma.

Administracja fabryczna, leśna – majątkowa jest ogniwem wiążącym stosunki ludu z dworem. W tej dziedzinie panują tu wszędzie feudalne dzieje alijenci [alienaci] wielkopańskiego dworu. Administracja ta stanowi warstwę tradycyjnie dziedziczną, wszystko to prawie że dziedziczy owe synekury dworszczyzny, a jeżeli zjawiają się intruzi ze świata,. w postaci inżynierów fabrycznych, administratorów leśnych – to albo wsiąkają w stosunki, albo są wkrótce wygryzani. Administracja chińskim murem ogranicza stosunki ludu z dworem. I jeżeli istnieje pewna popularność dworu, to nie wypływa z istotnego zbliżenia się do potrzeb ludu, ale raczej tylko – ze splendoru, z nimbu wielkości . popularnymi w swoim czasie byli Małachowscy, dawniejsi właściciele Końskich; jedni z bujnej indywidualności szlacheckiej, inni z wyuzdanych wybryków zostawili za sobą legendę.

Tego rodzaju jest również popularność hr. Platera z Niekłania.

Linia hr. Tarnowskich z Końskich trzyma się surowo i bardzo poważnie – ulega jednak w nadmiarze wpływom administracji.

Lud ma wstęp do dworu ale tylko z łaski żebrania. Żebraniny tej dawał dwór więcej niż nawet mógł dawać. Dawał na pochówki, na wesela, na urodziny; stąd sztuczne pochówki, wesela i chrzciny. Żebraniną taką demoralizowało się lud, a śladów tej łaski, tej kapaniny, która niekiedy cały majątek wysączyć mogła – nie było i nie zostało. Dla społecznych bowiem potrzeb tego zakątka, dla społecznej kultury tutejszego człowieka – nie zrobiono nic.

W doskonałej i w niczym niezmąconej symbiozie administracji dworskiej – tkwił odosobniony od wpływów wewnętrznych robotnik fabryczny. Hegemonia dworu nad bytem jego nie ulegała żadnym perturbacjom więziennym. Wiemy przecież, że nawet wyrobienie zawodowe robotnika nie rozwija go bez wpływów intelektualnych ogólnych, jeżeli specjalizacja postępuje intensywnie drogą praktyki, nie wykształcenia, a w takich warunkach rozwój człowieka załamuje się zawsze na linii wszelkiego oportunizmu i bierności.

Nie było tutaj nigdy pracy kulturalnej i oświatowej we wszystkich dziedzinach życia panowała abnegacja stosunków społecznych i kulturalnych.

Odrzuciwszy całą perfidię pewnych złudzeń spostrzeżemy, że wszystkie poczyny wyrwania nas z bierności, tamowane były odruchem przez tych, którym właśnie zakłócano synekuralny spokój życia i wygodę, podrywając autorytet wpływów i władzy.

Lata rewolucji 1905-6 r. przeszły bez posiewu. Samopas tłukąca się agitacja socjalistyczna nie wytworzyła ścisłej organizacji, nie zawiadomiła tłumów i nie złączyła w jakiś związek zawodowy. Ruch wolnościowy stłumiono siłą oręża i karą administracyjną – były dość liczne ofiary. Praca oświatowa nie była prowadzona samorzutnie, lub w związku z jakąś kulturalną instytucją samopomocy społecznej – bądź to macierz szkolna [Polska Macierz Szkolna], bądź to Uniwersytet dla Wszystkich, lub Towarzystwo Kultury Polskiej. Szkół rządowych wypada tylko jedna na gminę, rzadko dwie, więc analfabetyzm stanowi blisko 75% [poprawione czarnym tuszem z 50%]. Przy większych fabrykach istnieją szkoły i ochrony fabryczne, utrzymywane kosztem właściciela.

W powojennej sieci szkolnictwa proponowanej przez biuro pracy społecznej w uchwałach gminnych roku 1913 konecki cały powiat przyjmował bierny udział. Niektóre gminy szkół nie uchwalały jedynie z racji bezwzględnego oportunizmu społecznego, bojąc się ciężarów podatkowych.

Tutaj na tych dalekich od traktów, ukrytych w głębiach leśnych wioskach, odległych od ognisk pracy i uświadamiania, rząd miał posłuch przez zaufanie sołtysów, wójtów i pisarzy gminnych.

Tam szczodrze rzucano jadowite ziarna rosyjskiej orientacji, tumaniono łaskami, pseudo opieką w sprawach serwitutowych, okpiwano obiecanką, plotką, łgarstwem wyrafinowanym. Podrywano zaufanie do ogółu i społeczeństwa, trzymano celowo i [słowo niecz.] w uwięzi ciemnoty i analfabetyzmu. Nasyłano łajdacką policję, która swoim przykładem podsycała złodziejstwa, bo na kradzież drzewa z lasów hrabskich zawsze patrzono przez szpary i łaskawie. Leśni strażnicy rzadko szukali interwencji policji .

Przy każdej sposobności na zebraniach gminnych złamane „dobrodziejstwa” rządu, tłumaczono historię niebywałych faktów i rozpowszechniano tą cichą, nieznaną nigdy szerszemu ogółowi robotę, agitację, różne niezdarzone wypadki, insynuacje podłe i te nigdy nie mające się spełnić obiecanki rządu. Ciągle hipnotyzowano lud jakąś plotką o wymarzonym dla niego szczęściu.

Pomnika cara Aleksandra II

Od czasu do czasu wyławiano z tej mętnej roboty fakty. Oto umiejętną, sprytną robotą naczelnika powiatu Górskiego zebrano w gminach odpowiedni, dość duży fundusz na pomnik Aleksandrowi II, wystawiony w Końskich w rynku na skwerze w 1914 roku. Magistrat konecki w tym wypadku zdał egzamin, w imieniu ojców miasta, lojalności państwowej, rajcowie pierwsi uchwalili wniosek wyasygnowania na pomnik poważnej sumy i wyznaczyli najpiękniejszy punkt w mieście; choć była opozycja mająca na celu obrócić ową asygnatę na szpital imienia cesarza. pomnik ten to symbol tępej bierności ogółu i wyraz tej agitacji rządowej która [słowo niecz.] w ludzi. I w tym wypadku okłamano lud, bo po opodatkowaniu się na cel pomnika, miały spłynąć łaski i przywileje, została jednak tylko hańba bierności.

Końskie „bieżące” 1915

Końskie bieżące to 9 tysięcy ludności (oczywiście z olbrzymią przewagą Żydów) nie ma i nie miało szkoły średniej polskiej; w 1913 roku założono progimnazjum z prawami rządowymi. W mieście nie było żadnej instancji kulturalnej, towarzystwo dobroczynne podejmuje akcję społeczną w filantropii i w dziedzinie oświaty bardzo słabo. Dwa stowarzyszenia kredytowo-oszczędnościowe i dwa stowarzyszenia spożywcze, spółka hurtowni towarowej i oddział Towarzystwa Rolniczego radomskiego – oto wszystko.

W okolicy dość poważnie rozwinięta jest kooperatywa spożywcza, większe sklepy stowarzyszonych istnieją w Radoszycach, Lipie, Rudzie Malenieckiej, Gowarczowie, Żarnowie, Białaczowie, Miedzierzy, Czarnej, Błotnicy, Stąporkowie, Bliżynie, Niekłaniu itd.

W tej dziedzinie społeczeństwo nasze na tej przestrzeni przedstawia się dość ładnie i ma swoją historię. kooperatywy liczą na więcej jak 10 lat istnienia i przez ten czas zaznaczały swoją działalność w większym i mniejszym stopniu dając większą lub mniejszą dywidendę z racji dobrego lub złego administrowania zarządem sklepów. Zakładanie przy stowarzyszeniach bibliotek i czytelni, choć dozwolone przez ustawę, wzbraniane było stale przez policję powiatową.

Wybuchła wojna

Wybuchła wojna europejska – hasła niepodległościowe padły na tutejsze ugory myśli społecznej.

Ale już orientacja „Dwugropszowa” wpuściła korzenie i szerzyła zgniliznę w uczuciach.

Fabryki powstrzymując pracę, bądź to z braku komunikacji, bądź to z braku funduszy i materiałów, pozbawiły zarobków masy mieszkańców okolicznych wiosek. Administracje jednak pozostały choć w części na swoich placówkach. Musieli zostać odpowiedzialni ludzie dla dozoru i konserwacji budynków, narzędzi itp. Te jednak szczątki dawniejszej licznej administracji mają do ostatniej chwili wpływy na robotników mających przecież zawsze pragnienia powrotu na miejsca i przeto zawsze jeszcze do pewnego stopnia ulegających tym wpływom. Agitacja moskalofilska opiera się na lokalnym straszaku, wyciąga się bowiem ze wszystkich okropności wojny wniosek, że przemysł żelazny miejscowy zupełnie upadnie i lud tutejszy raz na zawsze stracić gwarantowany na czas długi zarobek.

Widząc w zastoju ekonomicznym Komitety obywatelskie na tym terenie nie są kooptowane z powodów ludności. Członkowie powiatowego komitetu wyznaczeni byli przez gubernatora Zasiadkę spośród znanych nam osobiście ludzi z powiatu, obywateli ziemskich, dyrektorów fabryk itd. Ci dobrali dla działalności kilka innych osób,. znów zatwierdzonych przez gubernatora.

Komitety gminne również twór jakichś wyborów, to tak zwane komitety opieki nad rezerwistami; ludzie komitetów byli wybrani at hoc przez urzędnika gminnego(pisarza) w porozumieniu z naczelnikiem powiatu.

Całą akcją owych komitetów kierował naczelnik powiatu i on zarządzał tam większością funduszy pochodzących od rządu za pośrednictwem gubernatora i do jego rozporządzenia wydanych. On również kontrolował fundusze pochodzące z ofiary centralnego kom. warszawskiego….

Przez dłuższy czas wzdłuż kolei żelaznej Opoczno – Skarżysko po wsiach okolicznych stały rezerwowe [słowo niecz.] i obozy grenadierskiego korpusu. W obozach tych służbę pełnili przeważnie ludzie majętni z moskiewskiego okręgu, ze sfer kupiectwa i drobnomieszczaństwa moskiewskiego, lub rzemieślnicy okolicznych fabryk okręgu.

Stosunek wojsk do ludności był bardzo protekcjonalny. Intendentura szczególniej o należyte zaopatrzenie tego wyborowego wojska i chociaż tam, na pozycjach często bywało głodno i mimo sprawnego dowozu nieraz brakło żywności, tutaj jednak w obozach zawsze była obfitość produktów, a majętni ludzie żywili się sami nie żałując pieniędzy. Z tego względu handel szedł znakomicie; drożyzna i wyśrubowanie cen wiejskich miało swe ujście w zakupach. Tutaj w obrębie działań wojennych rozporządzały poważnymi funduszami, a ponieważ ludność miejscowości położonych bliżej pozycji (gminy Czermno, Radoszyce, Białaczów, Ruda Maleniecka) w swoim czasie wysiedlona była do powiatu Iłżeckiego, przeto fundusze komitetu powiatowego przypadały na miejscowości na tyłach armii operacyjnych, w tych właśnie miejscach, gdzie ludność formalnie żyła z wojska, z obozów.

Rozporządzalność funduszami tymi ma swoja historię. Uderzający jest fakt, że sprawozdań bliższych i szczegółowych z używalności owych funduszy nie było. Fundusze nie były obracane na pracownictwo [?], na organizację robót lub [słowo niecz.] społeczną, lecz były wydawane w pewnych terminach i w pewnej ciągłości tak zwanym biednym. Przy tym patent na biedotę wydawała wieś w postaci z początku tylko sołtysa, lub wójta i księdza, później już przez wojskowych. W sklepach towar kolonialny, szczególniej słodycze, cukry, czekolada, ciastka itp., więc wszystko to, co daje duży procent, miały ogromny pokup i szczególny zbyt. dobrze się działo w obozach kazionny towar [w najlepszym gatunku] za bezcen zbywano spekulantom miejscowym, którzy znów w prywatnym handlu w ruch puszczali. Herbata, cukier, często nawet mąka; oto co najwięcej zbywano w obozach. czyż można się dziwić, że te tak gorszące i demoralizujące wypadki, korzystne były jednak dla pozbawionej normalnych zarobków ludności? Były wsie, których mieszkańcy przez cały czas postoju wojska żyły z wojennego kotła. Przed każdą kuchnią gromady kobiet i dzieciaków z garczkami wyczekiwały na ochłapy smacznej wołowiny i „zupii” [suppe?]

Z powodu pewnego już zaaklimatyzowania się niektórych oddziałów w miejscowościach stosunki żołnierzy z ludźmi stawały się przyjacielskie, a wypadk,i nierządu z kobietami nierzadkie.

Rusyfikacja lokalna postępowała bardzo szybko; w mowie powstało masę rusycyzmów, a w potocznych rozmowach lud często używał kompletnych rosyjskich wyrazów i określeń. Charakter wsi polskiej zmieniał swe dawne oblicze, wszystko tu wyglądało na jakieś wielkie obozowisko.

… w postaci kilku gospodarzy w porozumieniu z sołtysami lecz i w tym wypadku formalnych wyborów tych upoważnionych nie było.

W takich wypadkach nietrudno było o nadużycia, pienioądze rozdrapywali najmniej potrzebujący. Bezdomni, bezrolni, komornicy, ci dostawali rzadziej.

Z powodu grożącej epidemii wyznaczane były specjalne fundusze na opiekę sanitarną. Ilustracją używalności tych funduszy niech posłuży fakt , że w Końskich przez szereg tygodni istniał formalnie tylko na papierze dom izolacyjny z pensjami doktora i felczerów, a pensje i utrzymanie były bardzo sute. Być może iż w sprawozdaniach urzędowych funkcjonowało więcej podobnych papierowych instytucji. W każdym razie komitety obywatelskie z powodu takich ekscesów naczelnika nie robiły historii. We wszystkich wypadkach cechował je biurokratyzm i oportunizm bezwzględny, poza tym „błagonadzionna” lojalność.

Całe to moskiewski życie obozowe wsiąkało w miejscowe stosunki, przyzwyczajenie i bytowanie. Żołnierze i oficerowie sprowadzali sobie rodziny, autentyczne i nieautentyczne żony, siostry i wszyscy ci przywozili z sobą nieznane tutaj życie. Imponowało.

Więc odbijało się i odbiło na psychice tutejszego ludu. W obecnym zastoju teskniono do dawnych ruchliwych tu dziejów.

Odgarnąć tą obcą powłokę, cała tą naleciałość zewnętrzną z kilku ostatnich miesięcy, więc wyrwać z tego uśpienia i martwoty tę siłę potencjalną ludu naszego – to dać życie nowe.

Agitacja militarna na rzecz legionów może mieć powodzenie, choć młodzieży tu już mało, a ogólnego uświadomienia wcale.

Większe skupienie sił polskich przyciągnęło by masy, daleka samotna praca jest trudną i mało produkcyjną, ot moskalofilska agitacja nie próżnuje i podsyca nieświadomość boju o Polskę.

Adam Dobrodzicki
[W: Archiwum Narodowe w Krakowie, Naczelny Komitet Narodowy, sygnatura 329]
[Śródtytuły – KW]